Powrót do przeszłości
Cześć, Witam Was
ponownie moi kochani.
Przyznaję
publicznie, że nadal lepiej wychodzi mi czytanie książek niż pisanie o nich. Im
dłużej się zastanawiam, tym trudniej ubrać mi w słowa moje emocje. Zwłaszcza
gdy tekst recenzji dotyczy książki autora, którym wszyscy się zachwycają, a ja
jestem w mniejszości. No cóż, trudno, najważniejsze dla mnie być w zgodzie ze
swoim sumieniem i szczerym wobec czytelników mojego bloga. Może ktoś z Was mnie
oświeci, dlaczego nie jestem zachwycona książką Murakami jak większość
czytelników?
Do usłyszenia wkrótce.
"Może to truizm,
ale świat, w którym żyjemy, często potrafi wyglądać zupełnie inaczej w
zależności od sposobu patrzenia. Zmienia się kąt padania promieni i cień staje się
światłem, światło zamienia się w cień, prawda staje się fałszem, a fałsz
prawdą".
To było niewiarygodne i
dziwne spotkanie, zupełnie inne niż sobie, wyobrażałam. Pisarz, nazywany
mistrzem, bardzo mnie zaciekawił, ale chyba nie do końca zrozumiałam, co chciał
przekazać.
Osiem opowiadań, w których
Haruki Murakami zabiera nas w przeszłość. Autor wspomina czasy studenckie,
dawne miłości, osoby, które spotkał w swoim życiu. Pisze też o swoich pasjach,
czyli o baseballu i muzyce. Niektóre z opowiadań, to nostalgiczne spojrzenie na
przeszłość, inne osadzone są w wieku dorosłym. Jak sugeruje tytuł, każda
historia jest opowieścią z perspektywy pierwszej osoby, ale też nie do końca,
co w posłowiu próbuje wyjaśnić tłumaczka tekstu Anna Zielińska-Elliott. Japończycy
używają innych zaimków osobowych, oznaczających „ja”, albo „ty” i Haruki używa
ich w różnej formie w zależności od opowiadania. W języku polskim jest tylko
jedno „ja”.
Haruki Murakami krąży po
labiryncie własnych wspomnień i uczuć. Pozornie nic nieznaczących i nieważnych
zdarzeń, które jednak po latach wracają i skłaniają autora do przemyśleń nad
swoim postępowaniem. Historie przedstawione przez autora są wspomnieniami z
przeszłości, krótkie epizody, które jak sam autor pisze, niewiele dla niego
znaczyły, ale jednak o nich wspomina i tworzy opowiadania. Nie mogę stwierdzić,
że po ich przeczytaniu, nagle stałam się wielbicielką prozy Murakami. Odniosłam
wrażenie, że są to luźne notatki osobiste autora znalezione po latach w
szufladzie, uzupełnione kilkoma zdaniami, napisanymi współcześnie, zebranymi w
jedną książkę. Nic mnie w tym niewielkim tomiku, który czytałam ponad tydzień,
bez pośpiechu, nie oczarowało i moim zdaniem, to chyba nie była najlepsza
pozycja na poznanie autora. Liczyłam na więcej i te małe formy literackie
zupełnie mnie nie porwały. Po tak znanym i wychwalanym autorze, o znanym
nazwisku spodziewałam się niesamowitej przygody literackiej, a niestety
zbiorek, przeczytałam do końca bardziej z szacunku, niż przekonania.
Nie znam twórczości Haruki
Murakami i trudno mi się jakoś obiektywnie ustosunkować do tej antologii. Nie
potrafiłam znaleźć w nich tego, czym zachwycają się inni czytelnicy. Wydaje mi
się, że jest to pozycja dla znawców i wielbicieli pisarza, którzy odnajdą tu
pewne smaczki, znane im z innych jego powieści, ja natomiast czułam się trochę
zdezorientowana. Czytałam sporo pochwalnych opinii i pozytywnych recenzji
czytelników i podobno ta antologia, to dobry początek na zaprzyjaźnienie się z
mistrzem pióra. Podobno.
Opowiadania wydają się być
proste, niezbyt długie, chwilami wręcz leniwe. Nie znalazłam w nich puenty czy
morału, które miałyby coś do przekazania. Mnogość metafor, do tego
stopnia mnie przytłoczyła, że w końcu przestałam się zastanawiać, co
autor miał na myśli. Opisywane wydarzenia wydają się również trudne do
zrozumienia nawet dla samego pisarza. Można je na swój sposób wytłumaczyć,
zinterpretować, albo nie. Brakuje w nich podsumowania, wniosków. Opowieści na
pograniczu jawy i snu. Trudno mi po tej antologii stwierdzić, na czym polega
fenomen tego autora. Teraz żałuję, bo być może powinnam była zacząć przygodę z
Murakami od powieści, a tak po przeczytaniu tych opowiadań czuję niedosyt.
Muszę koniecznie przeczytać
inne książki autora, może wtedy uda mi się, dostrzec istotę twórczości Murakami
i może wówczas zrozumiem, co tak naprawdę chciał przekazać w „Pierwszej osobie
liczby pojedynczej”
Dla mnie nie był to dobry
początek na zapoznanie się z twórczością japońskiego pisarza, ale do kilku
osobistych przemyśleń lektura antologii mnie jednak skłoniła, więc może spędzony
z nią czas nie jest czasem straconym.
Każdy z nas nosi maskę
i nigdy do końca nie jesteśmy w stanie poznać drugiego człowieka. Każda osoba,
którą spotykamy na swojej drodze, ma wpływ mniejszy lub większy na nasze
postępowanie, nawet, jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Czasem nie
pasujemy ani do swojego stada, ani do tego, w którym chcielibyśmy żyć.
„Powinniśmy cieszyć się chwilą, niezależnie od
tego czy wygrasz, czy przegrasz”.
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Muza
Tytuł: Pierwsza osoba liczby
pojedynczej
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 224
Gatunek: literatura piękna
Data premiery: 12 listopada 2020
Moja ocena 6/10
Komentarze
Prześlij komentarz