Taniec dusz
Cześć, witam Was ponownie moi kochani.
Chciałabym Wam dziś
zadać pytanie. Czym jest miłość? Pytanie niby banalne, ale kiedy
ostatnio się nad tym zastanawialiście? Czy wtedy, kiedy pierwsze porywy serca
były Waszym udziałem i czuliście tą wewnętrzną rozdzierającą Wasze serca
radość, nawet jeżeli to było dawno, nadal to pamiętacie, czy później, gdy te
radosne uniesienia zmieniły się w dojrzałą miłość, kiedy nie trzeba już nic
sobie udowadniać, nic udawać? Jesteście razem i jest Wam dobrze mimo
upływu lat i życiowych zakrętów, które zaliczyliście. Miłość, nikt o nią nie prosi, ale wszyscy jej potrzebują. Czy
dzisiaj ktoś tak pisze o miłości, o uczuciu tak ogromnym, że dla drugiej osoby
zrobi się dosłownie wszystko, nawet poświęci życie? Czy dziś ktoś ma odwagę tak
pisać o miłości?
Odpowiadam tak Pani
Agata Suchocka. Dawno nie czytałam książki, która by zrobiła na
mnie takie wrażenie i tak sponiewierała emocjonalnie. Nie sądziłam, że jakiś
autor/autorka znajdzie jeszcze ścieżkę do mojego serca, żeby całkowicie nim zawładnąć.
Żebym tak pokochała, głównych bohaterów, żeby przeżywać razem z nimi ich książkowe życie, żeby ich
historia, tak wstrząsnęła mną do głębi.
Zapraszam do przeczytania recenzji książki
Agaty Suchockiej – Pianissimo – premiera 13 kwietnia wydana nakładem
Wydawnictwa Videograf, z cyklu Blog Książki Haliny poleca :
*RECENZJA*
Taniec dusz
„Zauważyłem ją dopiero
wtedy, gdy wybrzmiał pogłos ostatniego akordu, odległe, senne pianissimo.”
Ta niepozorna książka, z niesamowitą okładką potrafi
zaczarować czytelnika na kilka godzin. Powieść, która naszpikowana jest
emocjami, muzyką i erotyką. Tak to też, ale nie zrażajcie się, wszystko tu jest
wysmakowane i eleganckie. Prawdziwe uczucie przecież bez erotyki nie
istnieje. To tak niesamowita mieszanka,
od której nie można się oderwać. Czytając ją, wydaje się, że ta historia to
bajka, ale nie opowiada ona o tym jak to książę na białym koniu zakochuje się w
biednej dziewczynie, a potem żyli długo i szczęśliwie. Opowiada o dziwnej
fascynacji utalentowanego muzycznie chłopaka wychowanego w sierocińcu i
dziewczyny, sponiewieranej przez życie tak, że stała się balansującą na
krawędzi życia i śmierci desperatką. Tych dwoje nie jest stworzonych dla
siebie, autorka niczym wirtuoz czaruje słowem i powoli wciąga czytelnika do
świata swoich bohaterów. Nie można tej książki potraktować, jako kolejnej
melodramatycznej powieści, bo ma ona głębszy przekaz. Każdym nerwem, czuć
dramatyzm tej miłości, bo to, co najlepsze trzeba okupić ogromnym cierpieniem.
Powieść niesamowita, napisana pięknym językiem, pełna niewypowiedzianych
emocji, która opowiada o dwójce ludzi, którzy nigdy nie powinni się spotkać.
W tle tej historii piękna muzyka klasyczna i czerwony motor
szybki jak błyskawica. To wszystko oczarowuje, hipnotyzuje. Ryk silnika, moc
muzyki. Nikt tej dwójki nie nauczył kochać. Uczucie spadło na nich niczym grom
z jasnego nieba, a oni nieporadnie po omacku próbują się nim obdarzyć. Napięcie
się wzmaga od niezauważalnych drgań, ledwie rejestrowanych do jego eskalacji na
końcu. Oboje pragnęli czułości, miłości, dotyku drugiego człowieka, wszystkiego
tego, czego do tej pory nigdy nie doświadczyli.
Istota życia, miłości, ogromu poświęcenia. Powieść poruszyła
wszystkie struny mojej duszy. Autorka grała na nich niczym wirtuoz na harfie.
Czytałam „Pianissimo” jak w transie. Oczarowana pięknym słowem, niecodzienną
historią. Autorka swoją opowieścią pochwyciła mnie w objęcia i zaprosiła do
niesamowitego tańca. Cudowna, magiczna historia. Nie da się tej powieści przeżyć
bez konsekwencji. Pozostaje poczucie smutku, bo przecież nie jest to szczęśliwa
miłość. Agata Suchocka pisze tak, że czułam ten ból, namiętność, doświadczałam
tego, co dzieje się na kartkach książki niemal sensualnie.
Przeżyłam ją jak swoją własną i potrzebowałam kilku dni na otrząśnięcie. Tkwiła
w mojej głowie i w sercu. Wydaje mi się, że im jestem starsza, mądrzejsza i
bardziej doświadczona, tym bardziej doceniam takie historie.
„Zabierz tę miłość, nie mogę jej już znieść” –
ten utwór muzyczny najlepiej oddaje nastrój i klimat tej książki. Smutna
prawda jest taka, że wielu ludzi jest zakochanych, a nie jest razem i tak
wielu ludzi jest razem i nie jest zakochanych. Powieść dla dojrzałego
czytelnika. Idealna do maltretowania w sobie poczucia melancholii. Wciąż jestem
pod wrażeniem jak można oszczędnie i sprawnie pisać i w tak niewielu słowach
można tak wiele wyrazić. Napisana prosto i oszczędnie, ale serce się ściska,
gdy to się czyta. Powieść, która jest jak mżawka, nie czujesz, że pada, ale
nawet nie wiesz, kiedy jesteś mokra od łez. Jednym słowem, to było piękne!
„Uniosłem gwałtownie dłonie, echo przerwanego
nagle akordu brzmiało jeszcze przez moment lub wieczność. A potem zapadła
cisza, w której rozbrzmiewały jedynie mój przyspieszony oddech i dudnienie
serca. Byłem w tamtej chwili zupełnie sam”.
Za możliwość przeczytania i przeżycia niesamowitych emocji
dziękuję Wydawnictwu Videograf
Czytałam, świetna lektura
OdpowiedzUsuńNiesamowita, tak szybko o niej nie zapomnę, jeżeli w ogóle.
Usuń