Lekcja życia
Cześć,
witam Was ponownie moi kochani.
„[…] jednak wygląda na to, że powielasz jej historię. Kieruje Tobą silne
uczucie dziecka do matki, tyle że to ślepa miłość. Przez nią nie podążasz
właściwą ścieżką. Zatracasz się. Nie wypełniasz swego przeznaczenia. W pewnym
sensie go się wyrzekasz. A to najgorsza rzecz, jaka można zrobić. Sobie, matce,
poprzednim pokoleniom”
Powieści
Agaty Kołakowskiej mają to do siebie, że chwilami ocierają się wręcz o magię,
chociaż daleko im do magicznego realizmu. Najlepsze scenariusze pisze życie i
to one są często inspiracją dla autorki tworzącej piękne powieści, które
nieodmiennie zachwycają czytelników. Nie można odmówić Agacie Kołakowskiej
pomysłowości w kreacji bohaterów, tworzenia historii, które tak po ludzku mogą
się wydarzyć. Nie są nie możliwe, mamy je w swoim otoczeniu, na wyciągnięcie
ręki.
Iga,
główna bohaterka jest uznaną scenarzystką filmową, która potrafi tworzyć
niezwykłe historie świetnie prezentujące się na srebrnym ekranie, ale nie
potrafi poradzić sobie ze scenariuszem własnego życia. Kuleją jej relacje z
matką, małżeństwo sypie się i zmierza ku rozpadowi. W końcu opuszcza ją też
wena twórcza, a terminy gonią. Pomysł wyjazdu, do rodzinnego domu we Wrocławiu,
by popracować w spokoju, wydaje się genialnym rozwiązaniem. To, co miało być
wspaniałym środkiem zaradczym na wszystkie kłopoty, wkrótce będzie powodem
jeszcze większych komplikacji, bo na jaw zaczynają wychodzić fakty z życia rodziny,
o których Ida nie miała pojęcia. Im dłużej przebywa w tym domu, tym, coraz
bardziej jest przekonana, że cały budynek jest jedną wielką tajemnicą. Punktem
kulminacyjnym jest odnalezienie na strychu, obrazów malowanych przez jej
dziadka. Szczególnie jeden z nich przykuwa uwagę kobiety i bardzo ją intryguje.
Dziadek nie był wybitnym malarzem, ale na obrazie jest coś, co nie daje jej
spokoju i tym spostrzeżeniem dzieli się z Jakubem, psychoterapeutą
współpracującym z nią przy tworzeniu scenariusza filmowego. Wkrótce na podobny obraz Jakub trafia w domu
jednej z uczestniczek warsztatów. Już
wie, że łączy je rodzinna tajemnica.
Jakub, stosuje niekonwencjonalne metody w
terapii, do której próbuje przekonać także Idę, bo uważa, że to pomoże uporać
się kobiecie z przeszłością i da jej odpowiedzi na wiele pytań. Metoda ustawień
rodzinnych, której poddają się uczestnicy warsztatów, została wprowadzona do
współczesnej psychologii i psychoterapii przez niemieckiego terapeutę Berta
Hellingera. Jakkolwiek ten sposób naprawiania relacji rodzinnych jest dla
niektórych psychologów bardzo kontrowersyjny, to w powieści wspaniale spełnia
swoją rolę. To na takiej terapii dwie
zagubione dusze Ida i Maryla odnajdują swoją właściwą drogę.
Fabuła
książki przeplata się ze scenariuszem serialu, pisanym przez bohaterkę, co
momentami pozwala wątpić w to, czy jej historia jest prawdziwa. To niezwykle
ciekawy zabieg fabularny, który wzbudza zainteresowanie. Agata Kołakowska jak
zawsze ujęła mnie mądrymi przemyśleniami i wielobarwnymi postaciami. Dużym
plusem powieści jest lekki język autorki i przyjemny styl pisania. Chociaż
początkowo trudno mi było odpowiednio zaangażować się w tę historię, lecz kiedy
już to nastąpiło, nie potrafiłam się od niej oderwać. Jest wielowymiarowa,
niejednoznaczna i w jakimś sensie magiczna. Jest to powieść pełna sprzeczności,
opowiadająca o skomplikowanych relacjach rodzinnych, w których jest sporo
cierpienia i żalu, a jednocześnie jest pełna ciepła i nadziei. Ten rozdźwięk
między emocjami, jest jednym z ciekawszych elementów powieści. „Ślepa miłość”
opowiada także o wybaczaniu, poszukiwaniu właściwej drogi w życiu, swoich
korzeni i miejsca w rodzinie. Nie jest to banalna historia o niczym, tylko
wartościowa książka, zmuszająca do refleksji i zastanowienia się nad sensem
życia, spojrzenia wstecz i skłaniająca do zrobienia rozrachunku z własną
przeszłością. Finał historii być może jest przewidywalny, ale taki musiał być,
żeby dał nadzieję i pokrzepił. Powieść
Agaty Kołakowskiej, być może nie jest powieścią dla każdego, ale zawiera sporo
mądrości życiowej i spostrzeżeń. Jest piękną podróżą w głąb siebie i
zaliczam ją do tych, które są warte uwagi i przeczytania. Moim zdaniem jedna z
lepszych książek obyczajowych, jakie ostatnio czytałam.
„Czasami, żeby
przyszło do nas dobro, potrzebujemy pomocy innych ludzi. Ale o tym, co zrobić,
musisz zdecydować sam”.
Bardzo zachęcająco piszesz o tej książce. Lubię tego typu powieści.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za te miłe słowa. Myślę, że Ci się spodoba :)
Usuń