Strażniczka umarłych

 

Dzień dobry.

Witam ponownie.

Dziś jedna z książek znalezionych na stosiku hańby, podczas sprzątania świątecznego. Zaczęłam ją czytać w starym roku, a skończyłam w nowym. Pierwsza książka, przeczytana w tym roku.

„Balsamistka” jest debiutem Magdaleny Adaszewskiej, która do tej pory specjalizowała się w tekstach publicystycznych do znanych magazynów, takich jak „Elle”, „Twój styl”, czy „Pani” oraz biografiach sławnych osób z showbiznesu. Postanowiła napisać  thriller, a raczej moim zdaniem kryminał. Na rynku powieści kryminalnych, który jest już jakoś ukształtowany, trudno debiutantom wpaść na jakiś nietuzinkowy pomysł, by przyciągnąć uwagę czytelników. Ogromnym atutem tej książki jest to, że czyta się ją dość szybko, chociaż autorka nie ułatwiła życia czytelnikowi.  Mnogość postaci i wątków, zawiła fabuła i mnóstwo poruszonych problemów.  O nudzie nie ma mowy, ale na koniec pozostało parę ale… Magdalena Adaszewska miała świetny pomysł na fabułę i ma niewątpliwie talent do tworzenia kryminalnych historii, jest jednak parę  niedociągnięć, ale warto  przymknąć na nie oko, żeby nie psuć sobie przyjemności z czytania.

Z cyklu Blog Haliny poleca:

Magdalena Adaszewska – Balsamistka – premiera 27 października 2021 r. – Wydawnictwo Harde.

 *RECENZJA*

 Strażniczka zmarłych

 „Pamiętaj,  jesteś jak anioł śmierci przeprowadzający ich na drugi brzeg. Maja być ładni, pogodni, nawet uśmiechnięci, tacy, jakich ich zapamiętano, jacy byli za życia”.

 Maszynista Daniel Kryński, emerytowany policjant Wiktor Lorenc, dziennikarka śledcza Monika Biel i Amelia Rosa balsamistka. Każde z nich ma swoją historię, swoją przeszłość, swoje demony, które ich dręczą.  Próbują normalnie żyć, lecz zdarzenia z przeszłości im na to nie pozwalają. Tkwią niczym ciernie, w zabliźnionej ranie, lecz każdy nieostrożny ruch, wspomnienie powodują, że boleśnie przypominają o swojej obecności. Każde z bohaterów ma swoją narrację i swoją historię do opowiedzenia.

Daniel nie potrafi zapomnieć o zamordowanej przed laty córce, oraz żonie, która go zostawiła, po tragedii. Traci za jednym zamachem rodzinę i nie potrafi normalnie funkcjonować. 

Wiktor nie może się pogodzić z faktem, że gdy był blisko rozwiązania sprawy brutalnych morderstw, zostaje nagle oskarżony o zagubienie akt i wysłany na emeryturę. Stracił w jednej chwili ukochaną pracę i przyjaciół.

Monika tyle lat boryka się z tym co spotkało ją w domu dziecka. Niekochana, poniżana nie rozumie, dlaczego tak się działo, a jedyna osoba, która jej okazała serce nie żyje. Została zamordowana.

I Amelia balsamistka, najbardziej tajemnicza, nieoczywista postać z całej czwórki, o której nie wiadomo zbyt wiele. Jedynie na podstawie jej dziennika, można domniemywać, że jej przeszłość nie była wcale kolorowa i ma ogromny związek z jej ojcem, który wcześniej podobnie jak ona przygotowywał zwłoki do pogrzebu.  Poświęciła się całkowicie swojej pracy. Jej misją jest balsamowanie zwłok, przygotowanie zmarłych do ostatniej drogi, żeby rodzina miała przed oczami piękny obraz swoich bliskich, zanim ich pożegnają ostatecznie. Swoją drogą nie miałam pojęcia o tym, że istnieje taki zawód.

W pewnym momencie drogi tej czwórki nieoczekiwanie się łączą, za sprawą kolejnych brutalnych morderstw. Giną zarówno dziewczyny, jak i ich oprawcy.

Autorka ma talent, a jej powieść potencjał. Historia, którą zawarła na zaledwie 300 stornach, mogłaby zapewnić fabułę, co najmniej trzem książkom. W „Balsamistce” porusza całe mnóstwo problemów dotyczących dzisiejszych czasów. Handel żywym towarem, narkotyki, złe relacje rodzinne, traumy z przeszłości, domy dziecka i ich bezduszny system, młodociane prostytutki, wyuzdane zachcianki wysoko postawionych i bogatych starszych panów oraz korupcja w policji.

Największe wrażenie na mnie, zrobił chyba wątek młodych dziewczyn z bogatych domów, które szukały akceptacji u starszych kochanków. Zmusiło mnie, to  do refleksji nad tym, co popycha młode,  ładne, skromne  dziewczyny z dobrego domu, z którego wychodziły bez słowa, szły nie wiadomo dokąd i nie wiadomo z kim, szukając potwierdzenia własnej wartości. Zastanawiał fakt, co takiego działo się w za zamkniętymi drzwiami w pozornie wspaniałych rodzinach, że szukały szczęścia na zewnątrz.  Bogaci rodzice, którzy przy pomocy pieniędzy zapewniali swoim córkom wszystko. Wszystko, prócz miłości.

I jeszcze domy dziecka, przerażający obraz bezdusznego systemu, gdzie dzieci doświadczają przemocy, są wykorzystywane i zastraszane. Nikt ich nie kocha i  nikt im nie pomaga.

„Balsamistka” wzbudziła niekłamany zachwyt czytelników, natomiast mnie po przeczytaniu tej pozycji pozostał pewien niedosyt. Początkowo trudno było mi nadążyć za mnogością wątków, zmieniającą się ciągle narracją, zwłaszcza że są cztery i ciągle zastanawiał mnie udział wszystkich tych osób w historii. W którymś momencie staje się to jasne, ale nadal uważam, że wystarczyłaby zupełnie jedna narracja,  Moniki, dzielnej i sympatycznej dziennikarki, która próbuje wyręczyć nieudolne działania policji i na własną rękę odkryć kto stoi za morderstwami pozornie niepowiązanych ze sobą mężczyzn.  Pomimo że nie trudno było wytypować, postać zabójcy, to narracja pozostałych lekko zwodzi i zaciemnia obraz, ale to na plus. Nie ma tu typowego wglądu w sprawę, bo śledztwa nie prowadzi żaden zawodowy detektyw, tylko dziennikarka śledcza i były policjant, ale to także na plus. Na minus natomiast to, że autorka zostawiła mnie z wieloma pytaniami, na które nie znalazłam odpowiedzi, chyba że „Balsamistka” będzie miała swoją kontynuację, bo zakończenie całkowicie zaskakuje, jest  nagłe i napisane naprędce.  W ten sposób bardzo dobrze budowane napięcie raptownie znajduje swoje rozwiązanie, i efekt zachwytu mija.  Brakuje też pogłębionej psychologii postaci, która w tak skomplikowanej historii byłaby jak najbardziej wskazana.

Największym atutem powieści  jest, postać balsamistki, tajemniczej, chwilami jakby nie z tego świata. Eterycznej, rozmawiającej ze zmarłymi. Pięknej, a zarazem, nieodgadnionej pełnej mroku.

Ogólnie rzecz biorąc, to dość dobrze napisany kryminał z wartką akcją, serią morderstw, tajemniczymi i pięknymi  kobietami z mroczną przeszłością.  Bardzo dobry debiut, chociaż nie pozbawiony wad, pozwala jednak sądzić, że jest to niezły początek, który będzie miał jeszcze lepszą kontynuację.

„[…]wszyscy żyją z kłamstw. Nikt nie mówi prawdy do końca. I chodzi tu nie tylko o policje, prasę czy telewizje. Ludzie kłamią w codziennym życiu[…] Zawsze kłamią. Budują na kłamstwach rusztowanie, po którym wspinają się coraz wyżej, by żyć w iluzji, świecie, który mógłby być całkiem inny, gdyby uprościć go i uczynić lepszym”.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harde


Tytuł: Balsamistka
Autor: Magdalena Adaszewska
Wydawnictwo: Harde
Ilość stron: 304
Gatunek: kryminał/ sensacja
Data premiery: 13 października 2021
Moja ocena: 07/10




Komentarze

  1. Mam już niezły stos na ten rok, ale może znajdę czas na zapoznanie się z debiutem. Lubię, gdy na rynku pojawia się "świeża krew".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie kontynuacja, bo inaczej za dużo niedopowiedzeń zostało.

      Usuń
  2. Szkoda, że pozostał niedosyt. Nie miałam jeszcze okazji czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może autorka planuje ciąg dalszy, ale to zakończenie jakby napisane naprędce byle skończyć, trochę szkoda.

      Usuń
  3. Mój stos hańby rośnie każdego miesiąca, nie wiem, czy mam ochotę go powiększać o lekturę, która może nie spełnić moich oczekiwań 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WYWIAD Z MAŁGORZATĄ LIS

Zapach śmierci

Na granicy życia i śmierci - recenzja