Koniec końców

 

Dzień dobry wszystkim.

 W moim życiu lektura wielu książek wywarła na mnie większe lub mniejsze wrażenie, a w ostatnim czasie przeczytałam sporo takich, o których mogłabym opowiadać bez końca. W większości są to powieści autorstwa naszych rodzimych pisarzy, co cieszy i raduje moje serce. I gdy wydawało mi się, że nie wiele może mnie już zaskoczyć, okazało, że znalazł się autor, któremu się to udało. Jest to pisarz, o którym kompletnie nic nie wiedziałam i nie czytałam do tej pory żadnej z jego książek. Pan Arkadiusz Borowik napisał powieść zaliczoną do literatury pięknej, której czytanie było dla mnie prawdziwą ucztą literacką. Oprócz niebanalnej i rewelacyjnie opowiedzianej historii otrzymałam mnóstwo przemyśleń na temat ulotności życia, rozliczania się ze swoją przeszłością i chwytaniu chwil.  Autor opowiada o tym wszystkim wnikliwie, odważnie i z humorem, przepiękną polszczyzną.

 Z cyklu Halina przeczytała i poleca:

 Arkadiusz Borowik – A jeszcze wczoraj było jutro  - Premiera  01 lutego 2022 – Wydawnictwo Zysk i S-ka

 

 #RECENZJA*

 

Koniec końców

 

„Rytuały. Niektóre sprawiają, że życie staje się jałowe i przewidywalne. Inne są przyjemne. […]pierwsze pozbawiają emocji odkryć, drugie odwołują się do przeszłości”.

 

„A jeszcze wczoraj było jutro” to najbardziej niezwykła i zaskakująca książka, jaką w ostatnim czasie, miałam okazję przeczytać. To niecodzienna opowieść o człowieku, który pewnego dnia dowiedział się, że zostało mu niewiele życia.

 

Główny bohater Andrzej Stroba, to pięćdziesięciolatek,  lubiany nauczyciel geografii, który stara się wykonywać swój zawód najlepiej, jak potrafi. Boryka się na co dzień z podobnymi problemami jak inni. Była żona, obecna żona. Dorosły syn z pierwszego małżeństwa, którego się wyparł przy rozwodzie, krnąbrna dorastająca córka z drugiego małżeństwa. Andrzej kocha i jest kochany, ale nieoczekiwana diagnoza wywraca jego życie do góry nogami. Nie zna dnia ani godziny i nie wie, w którym momencie zgaśnie dla niego światło. Postanawia więc rozliczyć się z samym sobą i z ludźmi wokół siebie. Jego postępowanie zaskakuje nie tylko innych, ale także jego samego. Podejmuje decyzje, dobre i złe, o które nikt by go wcześniej nie podejrzewał, bo był ułożonym i dobrym człowiekiem, który zgadzał się na wszystko, a teraz nagle staje się do bólu szczery. Tylko że ludzie nie oczekują od niego szczerości. „Prawda jest wartością, do której wszyscy dążymy, ale interesuje nas tylko wersja, która nam odpowiada. W przeciwnym razie zdecydowanie wolimy się zadowolić ładnym kłamstwem”. Nie sadzę jednak, że ludzie tak się zmieniają, każdy jest, jaki jest, to okoliczności powodują, że z człowieka wychodzi jego prawdziwa natura, którą głęboko skrywa pod warstwą masek, które w obliczu śmierci spadają. „Nikt nie wie, czy to zrobi, dopóki tego nie zrobi”. W stosunku do każdego człowieka możemy mnożyć pytania "dlaczego?" i nigdy na nie uzyskać odpowiedzi. Andrzej próbuje pogodzić się ze światem, ale na swoich warunkach.  Do  końca nie będzie wiadomo, jak wypadnie jego rachunek zysków i strat. Epilog powieści, jest moim zdaniem metaforą, ale jest to moja interpretacja, bo takie odniosłam wrażenie.

 

Bardzo polubiłam głównego bohatera, jego przenikliwy umysł i trafne spostrzeżenia otaczającej go rzeczywistości.  Wraz z nim podążałam jego ścieżką, chwilami zapominając, że jest śmiertelnie chory, podobnie jak on.  Jedyne co mi się nie podobało, to że Andrzej nie powiedział najbliższym, o swojej śmiertelnej chorobie, ukrywał to przed nimi, bo nie chciał być inaczej traktowany z tego powodu. Uważał, że śmierć powinna być jego prywatną sprawą. Niestety jego dziwne zachowanie nie znalazło akceptacji kochających go osób. Sam się od nich odsunął i oni zrobili to samo. Może nigdy tak naprawdę nie byli razem ?

 

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką, Pięknie opowiedziana historia, która wstrząsnęła moim światem i zapadła głęboko w pamięć. Zmusiła do rozważań na temat ulotności życia, moich marzeń i pragnień, które mogą się nie spełnić. 

 

To nic, że jeszcze wczoraj miało być jutro. Jedna diagnoza, jedna chwila i czas zatrzymuje się w miejscu. W takich momentach całe nasze dotychczasowe życie wydaje się nam wspaniałe,  idealne wręcz. Próbujemy szukać informacji na temat swojej choroby, konsultować z różnymi lekarzami próbując szukać nadziei, która zamienia się w obsesję. Szum sprzecznych informacji jednak zamiast nadziei, robi nam mętlik w głowie i dodatkowo męczy. Nachodzą nas tylko przykre refleksje, zaczynamy rozmyślamy o tym co jest po śmierci. „Ludzie na całym świecie niezależnie od siebie wymyślili nieskończenie wiele absurdalnych teorii na temat tego, co dzieje się po śmierci. Chyba żaden aspekt życia nie inspiruje bardziej niż jego koniec”. Kiedy wiemy, że jesteśmy śmiertelnie chorzy, zmienia się nam perspektywa, sposób postrzegania świata. Taka wiedza przewartościowuje całe nasze życie, ale na śmierć zawsze powinniśmy być gotowi. Wszystko, co się urodzi, musi umrzeć. Taka jest kolej rzeczy.  Dlatego powinniśmy żyć tak, jakby każdy kolejny dzień był tym ostatnim. Pewnego dnia każdy z nas się zatrzyma z różnych powodów, tylko czy zdążymy obejrzeć się wstecz?

 

 […]spektakl „koniec końców” Ciekawe o czym to jest? O zagładzie ludzkości, czy o śmierci jednostki? Dla jednostki śmierć jest równoznaczna z zagładą ludzkości. \w druga stronę to nie działa”.

 

Książkę przeczytałam dzięki współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka

 

Autor: Arkadiusz Borowik
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 540
Gatunek: literatura piękna
Data premiery: 25 stycznia 2022
Moja ocena: 09/10




Komentarze

  1. Bardzo ciekawie zapowiada się ta książka. Lubię tego typu klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno Ci się spodoba. Napisana pięknym językiem.

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie, ale coś nie mam nastroju na tego typu publikacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, na każdą książkę musi być właściwy czas.

      Usuń
  3. Przeczytam na pewno. Dziękuję za rekomendację :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WYWIAD Z MAŁGORZATĄ LIS

Zapach śmierci

Na granicy życia i śmierci - recenzja