Koniec końców
Dzień dobry wszystkim.
Koniec końców
„Rytuały. Niektóre sprawiają, że życie staje się
jałowe i przewidywalne. Inne są przyjemne. […]pierwsze pozbawiają emocji
odkryć, drugie odwołują się do przeszłości”.
„A jeszcze wczoraj
było jutro” to najbardziej niezwykła i zaskakująca książka, jaką w ostatnim
czasie, miałam okazję przeczytać. To niecodzienna opowieść o człowieku, który
pewnego dnia dowiedział się, że zostało mu niewiele życia.
Główny bohater
Andrzej Stroba, to pięćdziesięciolatek,
lubiany nauczyciel geografii, który stara się wykonywać swój zawód
najlepiej, jak potrafi. Boryka się na co dzień z podobnymi problemami jak inni.
Była żona, obecna żona. Dorosły syn z pierwszego małżeństwa, którego się wyparł
przy rozwodzie, krnąbrna dorastająca córka z drugiego małżeństwa. Andrzej kocha
i jest kochany, ale nieoczekiwana diagnoza wywraca jego życie do góry nogami.
Nie zna dnia ani godziny i nie wie, w którym momencie zgaśnie dla niego
światło. Postanawia więc rozliczyć się z samym sobą i z ludźmi wokół siebie.
Jego postępowanie zaskakuje nie tylko innych, ale także jego samego. Podejmuje
decyzje, dobre i złe, o które nikt by go wcześniej nie podejrzewał, bo był
ułożonym i dobrym człowiekiem, który zgadzał się na wszystko, a teraz nagle
staje się do bólu szczery. Tylko że ludzie nie oczekują od niego szczerości.
„Prawda jest wartością, do której wszyscy dążymy, ale interesuje nas tylko
wersja, która nam odpowiada. W przeciwnym razie zdecydowanie wolimy się zadowolić
ładnym kłamstwem”. Nie sadzę jednak, że ludzie tak się zmieniają, każdy jest,
jaki jest, to okoliczności powodują, że z człowieka wychodzi jego prawdziwa
natura, którą głęboko skrywa pod warstwą masek, które w obliczu śmierci
spadają. „Nikt nie wie, czy to zrobi, dopóki tego nie zrobi”. W stosunku do
każdego człowieka możemy mnożyć pytania "dlaczego?" i nigdy na nie
uzyskać odpowiedzi. Andrzej próbuje pogodzić się ze światem, ale na swoich
warunkach. Do końca nie będzie wiadomo, jak wypadnie jego
rachunek zysków i strat. Epilog powieści, jest moim zdaniem metaforą, ale jest
to moja interpretacja, bo takie odniosłam wrażenie.
Bardzo polubiłam
głównego bohatera, jego przenikliwy umysł i trafne spostrzeżenia otaczającej go
rzeczywistości. Wraz z nim podążałam
jego ścieżką, chwilami zapominając, że jest śmiertelnie chory, podobnie jak
on. Jedyne co mi się nie podobało, to że
Andrzej nie powiedział najbliższym, o swojej śmiertelnej chorobie, ukrywał to
przed nimi, bo nie chciał być inaczej traktowany z tego powodu. Uważał, że
śmierć powinna być jego prywatną sprawą. Niestety jego dziwne zachowanie nie
znalazło akceptacji kochających go osób. Sam się od nich odsunął i oni zrobili
to samo. Może nigdy tak naprawdę nie byli razem ?
Jestem bardzo pozytywnie
zaskoczona tą książką, Pięknie opowiedziana historia, która wstrząsnęła moim
światem i zapadła głęboko w pamięć. Zmusiła do rozważań na
temat ulotności życia, moich marzeń i pragnień, które mogą się nie
spełnić.
To nic, że jeszcze
wczoraj miało być jutro. Jedna diagnoza, jedna chwila i czas zatrzymuje się w
miejscu. W takich momentach całe nasze dotychczasowe życie wydaje się nam
wspaniałe, idealne wręcz. Próbujemy
szukać informacji na temat swojej choroby, konsultować z różnymi lekarzami
próbując szukać nadziei, która zamienia się w obsesję. Szum sprzecznych
informacji jednak zamiast nadziei, robi nam mętlik w głowie i dodatkowo męczy.
Nachodzą nas tylko przykre refleksje, zaczynamy rozmyślamy o tym co jest po
śmierci. „Ludzie na całym świecie niezależnie od siebie wymyślili nieskończenie
wiele absurdalnych teorii na temat tego, co dzieje się po śmierci. Chyba żaden
aspekt życia nie inspiruje bardziej niż jego koniec”. Kiedy wiemy, że jesteśmy
śmiertelnie chorzy, zmienia się nam perspektywa, sposób postrzegania świata.
Taka wiedza przewartościowuje całe nasze życie, ale na śmierć zawsze powinniśmy
być gotowi. Wszystko, co się urodzi, musi umrzeć. Taka jest kolej rzeczy. Dlatego powinniśmy żyć tak, jakby każdy
kolejny dzień był tym ostatnim. Pewnego dnia każdy z nas się zatrzyma z różnych
powodów, tylko czy zdążymy obejrzeć się wstecz?
[…]spektakl
„koniec końców” Ciekawe o czym to jest? O zagładzie ludzkości, czy o śmierci
jednostki? Dla jednostki śmierć jest równoznaczna z zagładą ludzkości. \w druga
stronę to nie działa”.
Książkę przeczytałam dzięki współpracy z Wydawnictwem Zysk i
S-ka
Bardzo ciekawie zapowiada się ta książka. Lubię tego typu klimaty.
OdpowiedzUsuńTo na pewno Ci się spodoba. Napisana pięknym językiem.
UsuńBrzmi ciekawie, ale coś nie mam nastroju na tego typu publikacje.
OdpowiedzUsuńRozumiem, na każdą książkę musi być właściwy czas.
UsuńPrzeczytam na pewno. Dziękuję za rekomendację :)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco.
Usuń