Niezwykła dziewczyna
„Florentyna od kwiatów”, już sam tytuł tej książki wywołuje
miłe skojarzenia, a powieść jest równie niezwykła jak to pierwsze wrażenie.
Magiczna, niesamowita, chyba w życiu nie czytałam równie czegoś tak
niecodziennego. Wieś sielska, anielska, pełna wierzeń, magii, zwykłych i
niezwykłych ludzi, którzy czują i widzą więcej niż zwykli śmiertelnicy. Nadal jeszcze nie dowierzam, czy to o czym
czytałam, wydarzyło się naprawdę, czy mieszkańcom Sokołowa się po prostu
wszystko przyśniło. Powieść urzekła mnie swoją magią, urokliwymi opisami i
poetyckim językiem. Wzbudziła zachwyt nad światem, w którym granica między jawą
a snem się zaciera. To oda do przyrody i do świata, którego już nie ma.
"Las wszystko pamięta, ale mówi tylko do tych, którzy rozumieją jego język
złożony z trzeszczących głosek gałęzi, szumnych morfemów, wyrazów rodzących się
z dźwięku opadającego na podszycie liścia. Ci, którzy zagłębili mowę lasu,
słyszą, jak szepce, kiedy przyłożą ucho do runa-porośniętego mchem ludzkiego
ciała" Mądra, pełna miłości, akceptacji ludzi i świata, książka, wobec
której nie da się przejść obojętnie i nie da się o zapomnieć. Chwyta za serce i
pozostaje w głowie.
Z cyklu Halina przeczytała i poleca:
„Florentyna od kwiatów” – Agnieszka Kuchmister – premiera 01
września 2021 r. – Wydawnictwo Książnica
*RECENZJA*
Niezwykła dziewczyna
„Niektórzy mówią, że wszystko zaczyna się od czasu,
inni powiadają, że czasu nie ma, że wymyślili go ludzie. Ci pierwsi wsłuchują
się w swoje ciała, nadają znaczenie rzeczom i zjawiskom uchwytnym. Ci drudzy
natomiast wypatrują znaków i podobieństw, widza bowiem, że wszystko, co jest,
jest wieczne i wciąż się zapętla”.
Parze dojrzałych
ludzi, nieoczekujących od życia już zbyt wiele,
niespodziewanie rodzi się dziecko. Dziecko, które od początku jest
niezwykłe, urodzone wśród kwiatów na polu, ciekawe świata i zadające wciąż
pytania. Dziewczynka głównie pyta o to, po co się urodziła. Nikt, nawet mędrzec
Jutrowoj, mieszkający w jaskini, nie
potrafi jej jednoznacznie udzielić odpowiedzi na to pytanie. Gdy w miejscach,
gdzie przebywa Florentyna, w przedziwny sposób zaczynają wyrastać i zakwitać
niebieskie kwiaty, wtedy dziewczyna zaczyna wierzyć, że jej pojawienie na
świecie miało jakiś sens. Pomimo że na wsi przylgnęło do niej określenie
najpierw dziwnego dziecka, a potem dziwnej dziewczyny, ona przestała się tym
przejmować, bo wie, że jej rolą jest bycie przyjaciółką i opiekunką
kwiatów, które będą pomagały ludziom w różnych dolegliwościach. Wydawałoby się,
że życie dziewczyny jest wręcz bajkowe, ale po bliższym przyjrzeniu się śmiało,
można stwierdzić, że wcale takie nie jest. Dziewczyna chciałaby żyć normalnie
jak wszyscy, chociaż doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że tak nigdy nie będzie. Nigdy nie
stanie się zwykłą wiejską kobietą, już na zawsze jej rolą będzie opieka nad
kwiatami i niesienie pomocy innym.
Sokołów spokojna
wieś oddzielona od świata niesamowitymi lasami, otoczona niezwykłą przyrodą,
zaczarowana dawnymi wierzeniami. Chociaż mieszkańców wsi, dotyka zło w różnej
postaci, znikają w niecodziennych okolicznościach ludzie, umierają ci, którzy
są bliscy, gdzieś w pobliżu przetacza się wojna, ale mimo to chciałoby się tam
być. Żyć jak oni wszyscy, wolno w spokoju, w tym niezwykłym klimacie, jaki tam
panuje i znaleźć się pośród tych prostych, ale wspaniałych i dobrych ludzi. Obcować z niezwykłą przyrodą
i zachwycać się kwiatami Florentyny. Dziś już takich wsi nie ma, nie ma
wierzeń, odczuwania, teraz widzi się oczami, a inne zmysły śpią. Kiedyś ludzie
współodczuwali bardziej, byli wrażliwsi. Dziś szum medialny, wszechobecny hałas
zagłuszył wszystko, co było w nas wspaniałe i pierwotne. Kiedyś nasi dziadkowie
i bacie rozumieli przyrodę, rozumieli to co chciała im ona przekazać, a teraz
wszystko wydaje się nam zwyczajne, tego co jest ukryte, już nie widzimy. Nie
czujemy, nie wyobrażamy sobie, reagujemy tylko na bodźce, które serwuje nam
współczesna technika.
„Florentyna od
kwiatów”, to magiczna, pięknie napisana książka, opowiadająca o dawnej wsi,
kiedy to ludzie żyli wolniej,
spokojniej, poświęcali swój czas rodzinie i wierzyli, że obok nich toczy się
inne życie. Pełne magii, duchów,
niewytłumaczalnych zjawisk. Wtedy ludzie wszystko przyjmowali z pokorą i
lękiem, którym napawał ich ten nieznany świat. Przyjmowali to co dawała im
przyroda, akceptowali ją we wszystkich jej przejawach.
Autorka zaczarowała mnie swoją opowieścią niczym
szeptuchy i wiedźmy z tamtych czasów. Zawarła w dziejach postaci, które
powołała do życia na kartach swej powieści sporo mądrości, o których już
zapomnieliśmy lub nie chcemy pamiętać. Sekrety natury, głęboko
skrywane tajemnice, wierzenia i zabobony.
Im młodsze pokolenie, tym co raz mniej wierzy w istnienie innej przestrzeni,
przyjmuje takie opowieści z przymrużeniem oka, lub wręcz z nich sobie drwi.
Trudno mi uwierzyć,
że „Florentyna od kwiatów”, to w zasadzie debiut literacki Agnieszki
Kuchmister. Jestem pod wrażeniem tego,
że ktoś, kto dotąd nie pisał powieści, mógł mnie tak zaskoczyć i tak
oczarować swoją historią. W każdym słowie i każdym zdaniu czuć niezwykłą
wrażliwość autorki i jej niesamowity kunszt pisarski. To jedna z tych książek,
których nie połyka się z zawrotną prędkością, takimi książkami się delektuje,
smakuje każde słowo. Pozwala otoczyć się panującemu w nich klimatowi i być pod
ich urokiem jeszcze długo po zakończeniu lektury. Mnie się wydaje, że wciąż
jestem oczarowana i nie potrafię otrząsnąć się z atmosfery tej książki. Nadal jeszcze przebywam myślami w Sokołowie,
wśród jego mieszkańców. Zrozumiałam, że człowiek nie jest taki ważny, jak mu
się wydaje, trzeba szukać w sobie wrażliwości, o której dawno zapomnieliśmy,
zagubiliśmy ją w sobie, bo nie potrafimy już żyć na łonie natury, w zgodzie z
przyrodą. Wolimy zamiast tego telefony i telewizory, które mówią nam jak mamy
żyć.
To piękna opowieść,
chociaż może niektórym wydać się monotonna i nudna, bo wszystko toczy się tu
powoli swoim tempem, bez pośpiechu, napięcia i oczekiwania na nagłe zwroty
akcji. Wszystko ma tu swój czas i swoje miejsce. Nie da się nie docenić uroku
tej niezwykłej książki i na zakończenie pomyśleć, ależ to było pięknie
napisane. Nasyciłam tą opowieścią wszystkie moje zmysły i czuję się
dopieszczona i w pełni usatysfakcjonowana jej lekturą.
„Widzisz to, prawda? […] Ale kiedy odwrócisz wzrok,
tego nie będzie. Bo nasz umysł tworzy rzeczywistość”.
Książka ze zbiorów własnych Biblioteczki Haliny
Chętnie się z nią zapoznam, bo już od jakiegoś czasu mam na nią oko.
OdpowiedzUsuńTa książka jest niezwykła.
UsuńCzytałam już o tej książce dobre recenzje. Jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci polecam.
UsuńŚlicznie Halinko. Powieść cudna
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko.
Usuń