Tatuaż z tygrysem
Dzień dobry kochani. Witam Was bardzo serdecznie.
Kiedy kończę czytać książkę, a zwłaszcza taką, która jest
wyśmienita i pomimo że liczy mnóstwo stron, to ani chwili przy jej czytaniu się
nie nudziłam, siedzę potem dłuższą chwilę i myślę, co dalej. Napisać recenzję,
zacząć czytać kolejną książkę, czy robić zupełnie coś innego. Powiem szczerze,
że różnie z tym bywa. Czasem lepiej zająć się domowymi sprawami i wrócić na
jakiś czas do rzeczywistości z tego książkowego świata, bo niezwykle trudno
jest wskoczyć tak zaraz w inną historię, zwłaszcza gdy poprzednia tak mnie,
oczarowała, że przepadłam na wiele godzin. Muszę to wszystko trochę przetrawić,
zastanowić się nad tym, jakie emocje książka we mnie wzbudziła, czy mam jakieś
przemyślenia po lekturze, dopiero potem mogę ubrać to wszystko w słowa. Im
lepsza powieść tym zadanie trudniejsze, bo jak tu pisać o książce, która jest
doskonała pod każdym względem tak jak ta teraz. Julia Łapińska słusznie została
zwyciężczynią konkursu na powieść sensacyjną Wydawnictwa Agora. Gdybym
siedziała w komisji, chociaż daleko mi do zawodowca, też bym postawiła ją na
najwyższym podium.
Wierzcie mi, że jest tak wspaniale napisana, że nie sposób
się od niej oderwać. Nie przeszkadzała mi
jej objętość, bo wszystko tu jest wspaniale zgrane jak w szwajcarskim
zegarku.
Dawna historia, teraźniejszość. Ogromne pieniądze, które
ludziom odbierają rozum, tak dalece, że przestają się liczyć przyjaźń i dane
słowo.
„Bogacz da ci Rembrandta na gwiazdkę, ale nie
pożyczy pięciu dolarów, gdy będziesz głodować”. – Trauman Capote
Jest też iskierka nadziei. Wielka miłość, która przetrwa
całe lata, ale w końcowym efekcie skończy się szaleństwem, które doprowadzi do
zbrodni.
Z cyklu Halina przeczytała i poleca:
Julia Łapińska – Czerwone jezioro – premiera 23 lutego 2022
r. – Wydawnictwo Agora
„Są
zdarzenia, o których uparcie milczymy, bo dzięki temu potrafimy się łudzić, że
nie zaistniały”.
Jezioro Pile
na Pojezierzu Drawskim uchodzi za jedno z najciekawszych akwenów na tym
pojezierzu. W powieści Juli Łapińskiej nosi nazwę Czerwonego jeziora, a to z
racji miejskiej legendy, która o nim
krąży od czasów, gdy w Bornem Sulimowie stacjonował rosyjski garnizon. W latach osiemdziesiątych tej nazwy
używali nawet niektórzy Rosjanie. Nie wiadomo, ile jest prawdy w tej legendzie, może tyle, co o krążącej
czarnej wołdze, ale od lat ta lokalna historia żyje własnym życiem i ma się
dobrze.
Kuba Krall główny
bohater, dwadzieścia lat zarabiał na życie robieniem zdjęć, był ciągle w
podróży między jedną wojną a drugą. To zajęcie gwarantowało mu adrenalinę,
jakiej nie znalazłby w żadnej innej
pracy. Teraz nie widzi możliwości powrotu do profesji, nie tylko z racji tego,
że redakcjom skończyły się pieniądze, ale on sam się już wypalił. Zniszczyło go
to, co widział i przeżył, cierpi na zespół stresu pourazowego, nadużywa
alkoholu i jest zadłużony u matki, chociaż ma z nią nie najlepsze relacje.
Niegdyś świetny fotograf, teraz wrak człowieka, wraca do Bornego Sulimowa,
chociaż wolałby tego uniknąć. Wraca, bo przyjął zlecenie zrobienia zdjęć na
weselu rosyjskiego oligarchy, swojego
dawnego znajomego z czasów garnizonu. To zlecenie ma go wyratować z tarapatów
finansowych, chociaż sesja zdjęciowa na weselu jest poniżej jego aspiracji.
Niestety to wesele będzie początkiem jego kłopotów. Gdy postanawia sobie zrobić
przerwę i odetchnąć świeżym powietrzem w parku natyka się niechcący na parę w
niedwuznacznej sytuacji. Zna ich oboje, ale nie zamierza się wtrącać, więc
przemilcza całą sprawę. Niestety jedno z nich zostaje rano znalezione martwe z
odciętymi palcami u obu rąk. Kubę ogarnia przerażenie. Kto i dlaczego zabił i
czy ten ktoś wie, że był w nocy w ogrodzie?
Do śledztwa zostaje
przydzielona Inga Rojczyk, podkomisarz policji Wydziału Dochodzeniowego w
Szczecinku , która z Poznania przyjechała w te rejony za swoim mężem. Wyjazd na
prowincję nie był szczytem jej marzeń. W Poznaniu jej kariera nabierała
rozpędu, a w okolicy, w której zamierzała spędzić spory kawałek życia „kobietom
przebić się w męskim świecie jest równie łatwo, jak ludzkości skolonizować
Marsa”. Nie szanują jej koledzy i nie szanuje szef, chociaż Inga jest świetną
policjantką z niezwykłym instynktem, lecz nikt tego nie dostrzega, a wręcz
przeciwnie, jest celem niewybrednych żartów, bo koledzy lubią dominować.
Z racji sprawy
morderstwa, ścieżki Kuby i Ingi się przecinają. Co prawda nie pałają do siebie
sympatią, ale świetnie się uzupełniają. Inga chce dopaść mordercę, a Kuba
wyjaśnić udział swojej matki w tej sprawie. Autorka stworzyła świetny
nietuzinkowy duet śledczych. To było niezwykle przeżycie, móc uczestniczyć w
prowadzonym przez nich dochodzeniu, widzieć wszystko ich oczami, podziwiać
intelekt i spostrzegawczość obojga.
„Czerwone jezioro”
jest, to opowieść przedstawiona z dwóch perspektyw czasowych, wszystko, co ma
teraz miejsce, jest ściśle związane z tym, co zdarzyło się przed laty w
garnizonie. Bardzo istotnym elementem tej historii są wspomnienia zawarte w
pamiętniku Katarzyny Krukowskiej, które doskonale odzwierciedlają życie w
latach osiemdziesiątych, gdy ludzie byli zachłyśnięci życiem w garnizonie. Dla
mieszkańców miasta wszystko, co dotyczyło garnizonu, było niezwykłe, takie
eleganckie. „Sosny dwa razy wyższe, dostojne jak żołnierze na defiladzie. Borne
to inny świat, nawet powietrze jakby lepsze”.
Julia Łapińska napisała wyśmienitą
powieść sensacyjno-kryminalną z
intrygującą zagadką, w której umiejętnie połączyła wszystkie elementy fabuły. „Czerwone jezioro”, to mistrzowsko
napisana książka, jedna z tych, których
nie sposób odłożyć, póki nie przeczyta
się do końca. Jedna z lepszych, które
przeczytałam w tym roku. W tle Milion krwistych róż wielki przebój lat
osiemdziesiątych śpiewany przez Ałłę Pugaczową utwór, który nieustannie
towarzyszy bohaterom książki, z doskonałym tłumaczeniem tekstu Krzysztofa
Łapińskiego. No i oczywiście ogromne pieniądze, które zmieniają człowieka,
zachłanność i zemsta, tłumiona latami, która wybucha w
końcu ze zdwojoną siłą.
Jednym słowem,
doskonały debiut. Ta książka jest tak świetnie napisana, że moja recenzja nie
jest w stanie oddać całego zachwytu, jaki we mnie wzbudziła. Na pochwałę
zasługuje przede wszystkim warsztat pisarski autorki. Nie ma tu zbędnych
opisów, a fabuła została dopracowana w najmniejszym szczególe. Wiedzę dotyczącą myśli, przeżyć i uczuć bohaterów, Julia Łapińska dawkuje po malutkim kawałku, tu zdanie, tu dwa, powoli
uzupełniając kolejne luki w opowieści, by w końcu wszystkie elementy trafiły na
swoje miejsce. Smakowałam ten kryminał niczym najlepszą potrawę. Ciągle mi było
mało. Zaczęłam czytać powoli, żeby delektować się każdym zdaniem i nie uronić
ani słowa z tej smakowitej powieści, ale
im bliżej było końca, emocje nie pozwalały mi już na powolne czytanie. Kartki
prawie same się przewracały. Wszystko zostało wyjaśnione, wątki domknięte, ale
drzwi na koniec zostały lekko uchylone. Wystarczy je dobrze popchnąć, by
rozpocząć nową historię z udziałem tych samych bohaterów, na co bardzo liczę.
Autorka tak świetnie pisze, że z ogromną przyjemnością przeczytam każdą jej
kolejną książkę.
"Ostatecznie
każdy z nas spojrzy w ciemność sam. Bez asysty. Na końcu zawsze jest cisza.
(...) Ani władza, ani pieniądze, ani kontakty nie mają już znaczenia. Tylko
cisza".
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora
Bardzo zachęcająco piszesz o tej książce. Chyba się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńWioletko jest świetna. :)
UsuńBędę miała tytuł na oku.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci serdecznie.
Usuń