Tylko mnie kochaj
Dzień dobry moi kochani, pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Dziś przywitało mnie pochmurne niebo, deszcz, ale zarazem dużo niższa
temperatura. Pogoda, która zmienia się ostatnio niczym w kalejdoskopie, jest
równie niepewna jak wszystko, co dzieje się dookoła nas. Tylko książki
pozwalają mi na oderwanie się od rzeczywistości i powstrzymują od pogrążania
się w marazmie, więc przesyłam Wam moc dobrej energii i życzę dobrego dnia.
Lektura najnowszej powieści Ewy Formelli „Obiecuję ci
szczęście” skojarzyła mi się z polską komedią romantyczną "Tylko mnie
kochaj" i nie dlatego, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale dlatego,
że niesie z sobą pozytywny przekaz. Styl pisania Pani Ewy jest przyjemny w
odbiorze, chociaż w swojej książce porusza naprawdę ważne i trudne tematy. A
skąd to skojarzenie z tym filmem, bo tutaj też jest małe dziecko, które
potrzebuje miłości. Zresztą miłości potrzebuje każdy z bohaterów książki,
potrzebuje jej też każdy człowiek. Każdy z nas musi mieć dla kogo żyć, a żeby żyć, człowiek musi kochać i wiedzieć, że jest kochany. Wydaje mi się, że to główne przesłanie tej książki, a
pozostałe moje przemyślenia zawarłam w mojej recenzji, którą zatytułowałam tak
samo, jak wspomniany wcześniej film.
Ewa Formella – Obiecuję ci szczęście – premiera 29 czerwca 2022 r. – Wydawnictwo Replika
Z cyklu Halina przeczytała i poleca:
*RECENZJA*
Tylko mnie kochaj
„Nic tak nie rozdziela
ludzi jak cisza, jak brak rozmowy, jak zakłamanie. Nic tak nie niszczy relacji
między najbliższymi jak milczenie, bo milczenie potrafi zranić bardziej niż
przemoc fizyczna. Ból fizyczny w końcu przemija, a ból w sercu pozostaje na
zawsze. I chociaż czasami taka rana potrafi się zabliźnić, to wystarczy chwila
nieuwagi, a otworzy się ponownie i znów zaboli”.
Kalina jak to się teraz zwykło mawiać, jest singielką i to
singielką z wyboru, bo jej życie rodzinne nie było sielanką i jest przekonana,
że jej własne nie wyglądałoby lepiej. Uważa, że nie nadaje się do roli żony i
matki, a swoją samotność topi wieczorami w alkoholu i nie przyznaje się nikomu
nawet sama przed sobą, że jest od niego uzależniona. Bronka, swojego kolegę z
pracy, który od dawna stara się o jej względy, traktuje jedynie jak
przyjaciela. Nadchodzi jednak rewolucja w nieskomplikowanym życiu Kaliny.
Umiera jej siostra, z którą od wielu lat nie miała kontaktu, a przewrotny los
sprawia, że ta, co matką być nie chciała, nagle zmuszona jest nią być. Siostra
osierociła kilkuletnią córkę Antosię, którą nie ma się kto zająć. Kalina jest
jedyną bliską osobą mogącą zapewnić dziecku opiekę, czy tego chce, czy nie. Te
nieoczekiwane okoliczności sprawiają, że młoda kobieta musi zweryfikować nie
tylko swoje podejście do życia i rozprawić się z traumami z przeszłości, ale
także rozpocząć walkę ze swoim cichym wrogiem, jakim jest alkohol.
Problem alkoholizmu kobiet jest traktowany jako temat tabu,
bo piją mężczyźni i to nikogo o zgrozo nie dziwi, ale alkoholizm kobiet jest
przemilczany, zamiatany pod dywan. Skoro nikt nie widzi zataczającej się
kobiety na ulicy, czy leżącej na ławce w parku, to problem nie istnieje.
Wypijane wieczorem drinki do poduszki w zaciszu własnego domu , to przecież nic
złego. Nie dostrzegają problemu znajomi, rodzina, ani tym bardziej sama
uzależniona kobieta. „No dobra, zdarza mi
się, ale tylko wieczorami, kiedy nikt mnie nie widzi, kiedy mogę sobie popłakać
w samotności, kiedy mogę dać upust swoim emocjom”.
Kalina w chwili, gdy w jej domu pojawia się mała Tosia,
zaczyna powoli zdawać sobie sprawę, że wypijany codziennie alkohol, może być
powodem tego, że nie będzie mogła sprawować opieki nad dzieckiem, chociaż
ciągle się łudzi, że zdoła to ukryć. Skoro jej wieczorne popijanie nie stało na
przeszkodzie w normalnym funkcjonowaniu w pracy, to nie powinno przeszkodzić
jej w byciu dobrą matką, bo przecież ich matka również popijała. Kalina nie
miała jej tego za złe, może jedynie
Monika, która nie mogła pogodzić się z tym, że matka, zamiast stawać po
stronie swoich dzieci i bronić ich przed despotycznym ojcem, studziła swoje
emocje przy pomocy drinka, czy piwa.
Autorka w dalszej części kontynuuje wątek dotyczący
alkoholizmu, bo Kalina znajduje w rzeczach siostry osobisty dziennik Moniki. Z
zapisków kobiety, wyłania się prawdziwy dramat, jaki przeżywała z dala od
rodziny, zdana na łaskę i niełaskę swojego męża, który z dnia na dzień coraz
bardziej pogrążał się w nałogu alkoholizmu i stopniowo niszczył siebie i swoją
rodzinę. Kalina z przerażeniem odkrywa, jak szwagier z kochającego męża powoli
zmieniał się we wrak człowieka znęcającego się psychicznie nad żoną, która mimo
to ze wszystkich sił starała się
uratować małżeństwo i swoją rodzinę, kosztem swoich potrzeb i zdrowia.
Człowiek pogrążony w nałogu nie wyjdzie z niego, jeśli sam
tego nie zechce, nie dostrzeże, że niszczy tym nie tylko siebie, a także swoich
bliskich. Natomiast osoba znajdująca się w związku z alkoholikiem, jest
współuzależniona i nie musi to wcale oznaczać, że pije wraz z nim, chociaż nie
jest to wykluczone.
W tej małej niepozornej książce, oprawionej w piękną i
optymistyczną okładkę z portretem uśmiechniętego dziecka, autorka zawarła całe
spektrum dramatów rodzinnych. Począwszy od problemu alkoholizmu poprzez brak
więzi rodzinnych, wzajemnego zrozumienia, szczerych rozmów, a na gromadzonych
latami żalów i pretensji skończywszy. Wstrząsająca, życiowa historia, bardzo
realna z mocnym przekazem zmuszającym do przemyśleń i refleksji. Poruszająca i
emocjonalna, nasycona smutkiem, ale mimo to przepełniona nadzieją. Ten
optymistyczny wydźwięk powoduje, że w końcowym efekcie, po zakończeniu lektury
nie czułam się przygnębiona. Przecież zawsze istnieje szansa, by zmienić swoje
życie, tylko trzeba tego bardzo chcieć.
Dodatkowo Ewa
Formella przedstawia temat przysposobienia dziecka do życia w innej rodzinie.
Na pierwszy rzut oka widać, że ten temat nie jest jej obcy, bo opisuje
wszystkie aspekty tego procesu i związanych z tym procedur bardzo szczegółowo i
pokazuje, że nie są one ani proste ani łatwe.
Widać, że autorka nie boi się wyzwań. Przy pomocy prostej
narracji, bez zbędnego kluczenia i owijania w bawełnę w dobitny sposób pisze o
wszelkich problemach dotykających współczesne rodziny. O tematach tabu,
pomijanych milczeniem. Przedstawia problemy dzieci alkoholików, pisze o
krzywdach, doświadczanych w rodzinie, ciągnących się potem latami za dorosłymi
już ludźmi. O tym, jak często błędy rodziców są powielane przez ich dzieci i
jak nie łatwo jest wyrwać się im z zaklętego kręgu, chociaż przysięgli sobie,
że będą żyć inaczej, lepiej. Książka warta przeczytania. Na pozór łatwa w
odbiorze, ale poruszająca niezwykle ważne i trudne tematy, zmuszająca do
refleksji.
" […] jak można
kogoś kochać i nienawidzić w jednej chwili tak samo?"
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika.
Muszę koniecznie przeczytać tę książkę. Mam ją już zapisaną na liście.
OdpowiedzUsuńJedyne do czego można by się przyczepić, to styl pisania pamiętnika, ale może autorce chodziło o to, żeby pokazać w jakim stanie psychicznym była autorka pamiętnika.
Usuń