Kiedy zachodzi słońce
Witam Was bardzo serdecznie
Wakacje powoli zmierzają ku końcowi, chociaż
temperatura na zewnątrz sugeruje zupełnie coś innego. Damy radę, już za chwilę
zaczniemy narzekać na chłody i słoty.
Zauważyliście zapewne, że zazwyczaj czytam i promuję
książki polskich autorów, lecz od czasu do czasu, by uniknąć przesytu, lubię
także sięgnąć po literaturę zagraniczną. Tym razem mój wybór padł na „Nadię”,
powieść szwedzkiej autorki Elisabeth Norenback. Skandynawskie kryminały
i thrillery cieszą się niesłabnącą popularnością. Co je wyróżnia? Prosty, jasny, bezpretensjonalny styl,
chłodny, ostry, skandynawski klimat i fabuła, która wciąga od początku do
końca.
„Nadia” wymyka się
tym schematom, chociaż to bardzo dobra książka, lecz moim zdaniem bliżej jej do
dramatu aniżeli thrillera psychologicznego. Dramatu kobiety, która została
skazana na dożywocie, za brutalne zabójstwo męża, chociaż uważa, że jest
niewinna, ale nikt jej nie wierzy.
Czy potraficie sobie wyobrazić, że osadzono Was w
więzieniu? Oskarżyli o coś, czego nie zrobiliście? Nikt Wam nie wierzy i nie
chce mieć z Wami nic wspólnego. Przerażające.
Halina przeczytała i poleca:
Elisabeth Noreback – Nadia – premiera 21 czerwca –
Wydawnictwo Zysk i S-ka
*RECENZJA*
Kiedy zachodzi słońce
"Czy życie może w
okamgnieniu zmienić się na zawsze? Czy raczej jest to rezultat długiego
łańcucha zdarzeń, mieszanina wyborów, których dokonujemy i zwyczajnych zbiegów
okoliczności? Może tylko przypadek decyduje o naszej przyszłości, szczęściu lub
nieszczęściu?"
„Nadia” wymyka się tym schematom, chociaż to bardzo dobra
książka, lecz moim zdaniem bliżej jej do dramatu aniżeli thrillera
psychologicznego. Dramatu kobiety, która została skazana na dożywocie, za
brutalne zabójstwo męża, chociaż uważa, że jest niewinna, lecz nikt jej nie
wierzy.
Czy potraficie sobie wyobrazić, że osadzono Was w
więzieniu? Oskarżyli o coś, czego nie zrobiliście? Nikt Wam nie wierzy i nie
chce mieć z Wami nic wspólnego. Przerażające.
Linda wcześniej wiodła wspaniałe życie, a teraz uznano ją za
zbrodniarkę. Została osadzona w więzieniu dla kobiet, gdzie odsiaduje wyrok
dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo męża. Przedtem była osobą, którą
podziwiano, chciano z nią nawiązywać bliskie relacje, a teraz budzi odrazę i
wszyscy się od niej odwrócili, włącznie z rodziną i przyjaciółmi, bo wierzą
wymiarowi sprawiedliwości, a nie jej. Adwokat, także jej nie wierzy i po
upływie kilku lat, nadal twierdzi, że nie ma podstaw do wznowienia procesu, a
ona wciąż tkwi we więzieniu, gdzie powoli z normalnego człowieka, ze Słonecznej
Dziewczynki, zmienia się w Potwora.
O tym, jak wcześniej wyglądało życie Lindy, kawałek, po
kawałku dowiedziałam się z licznych retrospekcji. Sporo w nich o Lindzie, jako
dziecku i tym, co działo się, tuż po odkryciu morderstwa. Linda Andersson cały
czas zastanawia się, jak to możliwe, że zamordowała męża, którego kochała i
zupełnie tego nie pamięta. Jest przekonana, że została w to morderstwo wrobiona.
Ma żal do rodziny i przyjaciół, że tak łatwo uwierzyli w jej winę i nie próbują
jej pomóc w wydostaniu się z więzienia. Blisko osiem lat zajęło jej odkrycie
prawdy, komu zależało nie tylko na śmierci jej męża, ale żeby ona do końca
swojego życia tkwiła we więzieniu. Ten ktoś odebrał życie nie tylko Simonowi,
ale także jej.
Świetnie
skonstruowana fabuła, chociaż znacznie odbiega od tych, które zazwyczaj można
znaleźć w skandynawskich thrillerach. Pierwszoosobowa narracja, pozwoliła mi
podążać za główną bohaterką i wraz z nią zastanawiać się, komu tak bardzo
zależałoby zniszczyć jej życie. Spotkałam się już niejednokrotnie z podobnym
motywem w wielu książkach, a także w wielu filmach, więc byłam przekonana, że w
tej powieści nic mnie nie zaskoczy. Wkrótce miałam się przekonać, jak bardzo
się myliłam. Autorka podrzucała mylne tropy, a ja zaczęłam poddawać wszystko w
wątpliwość. Nie ma w tej książce utartych schematów, jak na początku mi się
wydawało. Kolejne elementy zagadek, niedomówień, traum z przeszłości powoli
wskakiwały na swoje miejsce, by w końcu połączyć się w niesamowitą historię, o
tym jak rodzi się zło. Napięcie wciąż
rosło, by eksplodować we wspaniałym finale, który mnie zupełnie zaskoczył.
Elisabeth Noreback
pisze w sposób niezwykle sugestywny. Robi to tak przekonująco, że chwilami
czułam się, jakbym sama znalazła się w tym więzieniu, niesłusznie skazana, za
coś, czego nie zrobiłam. Linda ze Złotej dziewczynki żyjącej w luksusie w
świetle fleszy najpierw u boku matki, znanej i uwielbianej przez tłumy
piosenkarki, a potem męża, uznanego muzyka, zmienia się w więzieniu we wrak
człowieka. Cień samej siebie. Coraz bardziej pogrąża się w marazmie, bo wie, że
nie może liczyć na niczyją pomoc, bo nikt jej nie wierzy. Musi minąć kilka lat,
by kobieta znalazła motywację i próbowała wyjaśnić, co się wtedy tak naprawdę
stało i zacząć prowadzić swoje śledztwo. Bardzo nietypowe, bo prowadzone zza
krat. Szukałam wraz z bohaterką wskazówek, które pomogłyby jej w rozplątaniu
sieci kłamstw, by potem wszystko złożyć w jedną całość. Cały czas zastanawiałam
się, jaki będzie wynik tej walki, która z góry wydawała się przegrana.
Po upływie tych kilku lat spędzonych we więzieniu
wspomnienia Lindy są spowite gęstą mgłą, schowane w zakamarkach pamięci. Coraz
trudniej przypomnieć jej sobie cokolwiek, coraz trudniej dotrzeć do prawdy,
lecz gdy w końcu się odsłoni, ta prawda będzie wstrząsająca, również dla niej
samej.
Dość skomplikowana historia, może
niezbyt łatwa w odbiorze, ale śledzi się ją z dużym zainteresowaniem i czyta
bardzo szybko. Autorce udało się cały czas utrzymać moją uwagę, chociaż cała
powieść jest przedstawiona tylko i wyłącznie z perspektywy Lindy. Może chciałabym
także poznać punkty widzenia innych postaci znających bohaterkę, ale czy
powieść zyskałaby dzięki temu na atrakcyjności, trudno mi to jednoznacznie
stwierdzić. Co zwróciło jeszcze moją uwagę? Autorka wspomina, że Szwecja jest
jednym z nielicznych państw, gdzie w areszcie bez wyroku można spędzić kilka
miesięcy. Bohaterka czekała na swój proces trudnych dziewięć miesięcy w
zamknięciu w izolacji od wszystkich i wszystkiego. Po tak długim pobycie w areszcie
można już uwierzyć we wszystko, nawet w swoją winę.
Kim jest tytułowa Nadia? Na to pytanie otrzymacie dopiero
odpowiedź, gdy przeczytacie książkę.
„Życie człowieka,
który popełnił błąd, najczęściej toczy się dalej jak przedtem. W życiu ofiary
wszystko zostanie rozbite w pył”.
Książkę przeczytałam, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk
Taka sytuacja z oskarżeniem jest rzeczywiście przerażająca. Interesująca książka.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca powieść, a zakończenie naprawdę zaskakujące.
UsuńKapitalna recenzja Halinko👏👌 Książka jest warta przeczytania 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję Asieńko, wiem, że Tobie się też bardzo podobała.
UsuńOd zawsze lubiłam skandynawskie klimaty za ponurość, ostrość i mrok.
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł, bo nazwiska autorki nie wypowiem nigdy w życiu :)