Pragnienie i wiara
Witam Was bardzo serdecznie
To nic, że długi weekend się skończył, ale do piątku
już niedaleko, przyznacie, że brzmi to optymistycznie. Mam nadzieję, że mi
wybaczycie moją kilkudniową nieobecność. Niewybredne ataki na moją osobę w
blogosferze oraz kilka innych spraw, związanych z moim życiem prywatnym, zmusiły
mnie, żeby zostawić na jakiś czas to, co kocham i uwielbiam robić. Musiałam
nabrać dystansu do siebie i ta chwilowa przerwa pozwoliła mi spojrzeć na
moje emocje i myśli z zupełnie nowej perspektywy.
Złośliwcom, którym jestem solą w oku i już pewnie zacierali łapki,
ciesząc się, że udało im się mnie wykurzyć, niniejszym oznajmiam, że ich radość
była przedwczesna. To ogromne wsparcie, jakie od Was otrzymałam, jest głównym
powodem, dla którego tak łatwo się nie poddam. Pora ruszać do przodu, bo nie ma
najmniejszego sensu oglądać się do tyłu.
Mam do zaprezentowania dwie zaległe recenzje. Dziś pierwsza z nich.
Z cyklu Halina przeczytała i poleca:
Paulina Kuzawińska – Żona alchemika – premiera 06
lipca 2022 r. – Wydawnictwo Lira
*RECENZJA*
Pragnienie
i wiara
„ Czyż nie tym właśnie
jesteśmy: kupką popiołu zamkniętą w ozdobnej oprawie, garścią pyłu na wietrze?”
Ludzie od zarania dziejów, marzyli o
nieśmiertelności, a także o tym, by każdemu metalowi nieszlachetnemu
nadać właściwości złota lub srebra. Za taką możliwość, niejeden oddałby wiele,
a może nawet wszystko. Imć Pan Twardowski, którego autorka z resztą wspomina w
powieści, zaprzedał duszę diabłu, by posiąść tę tajemną wiedzę. Czerwona
tynktura, czyli kamień filozoficzny, legendarna substancja od wieków
poszukiwana przez alchemików zamieniająca metale nieszlachetne w szlachetne i
próby jej odkrycia zmieniały się często, jak w powieści Pauliny Kuzawińskiej w
obsesję. Potrzeba sprawowania władzy, kontroli, panowania nad nieujarzmionymi
siłami natury, nieśmiertelność od zawsze zaprzątały ludziom głowę i stawały się
głównym celem życia.
W „Żonie alchemika”, w nieustannych próbach odkrycia
tynktury biorą udział najznamienitsi alchemicy. Każdy z nich wierzy, że to on
będzie pierwszy i to właśnie jemu uda się tego dokonać. Będzie panem życia i
śmierci. Czerwoną tynkturą interesuje się także cesarz. Mąż Weroniki, słynny
alchemik popada prawie w obłęd, poświęcając niemal każdą chwilę na pracę nad
jej stworzeniem. Stroni od ludzi, aż któregoś dnia przepada bez wieści.
Zrozpaczona kobieta czeka na niego długie trzy lata, ale zamiast niego w
majątku pojawia się ranny Michael, przedstawiający się jako przyjaciel
Alexandra, który twierdzi, że jej mąż cały ten czas znajdował się w więzieniu,
a próba jego uwolnienia skończyła się fiaskiem. Z jego relacji wynika, że
Alexander Sethon zginął w pożarze. Mimo
że młoda wdowa bardzo chciałaby zacząć żyć na nowo z całych sił, to nie jest
pewna, czy człowiek, który przywiózł jej tę informację, mówi prawdę. Niejasne okoliczności śmierci męża, skłaniają
ją do podróży do Pragi, chce tam otrzymać odpowiedzi na dręczące ją pytania.
Wszystkie oczy teraz zwracają się na
nią. Samotna piękna kobieta z dzieckiem u boku, wdowa po słynnym alchemiku, o
którym wszyscy wiedzą, nad czym pracował, staje się obiektem plotek i domysłów.
Na jej drodze staje dwóch mężczyzn. Dawny przyjaciel męża, pochodzący z Krakowa
alchemik Michael Sendivogius oraz tajemniczy człowiek w złotej masce. Każdy z
nich odegra w życiu kobiety ważną rolę, na jaw wychodzą też mroczne tajemnice
zmarłego męża, o których nie miała pojęcia. Osobą Weroniki zainteresowany jest
także cesarz. Niestety w tamtych czasach przyszłość samotnej kobiety z
dzieckiem, pozbawionej męskiego ramienia, nie rysowała się kolorowo. Weronika,
jest nie tylko piękna, ale także inteligentna. Wie, że jeśli nie chce zostać
kolejną zabawką w rękach monarchy, musi poślubić Michaela, chociaż nie jest
pewna ani swoich uczuć, ani jego intencji.
Ta powieść jest niczym magiczna sztuczka, bo chwilami nie wiedziałam,
w co wierzyć, a w co nie. Pozwoliłam autorce niczym zręcznemu iluzjoniście,
omamić się i wywieść w pole, uwierzyć w przekazywaną prawdę, która nią wcale
nie była. Paulina Kuzawińska zwodziła mnie przez cały ten czas, tworzyła
zasłonę dymną, układała fałszywe obrazy i kiedy wydawało mi się, że ta historia
podąża prostą drogą do finału, który przewidziałam, jej zakończenie wprawiło
mnie w osłupienie.
Autorka tak sprytnie wciągnęła mnie w swoją opowieść, że we
wszystko uwierzyłam, by na końcu odkryć, że dałam się oszukać. Sama
podtrzymywałam tę iluzję, którą autorka mi ofiarowała, więc nie mogłam mieć o
to do niej pretensji, pozostało mi tylko bić brawo.
Uwagę przyciągają ciekawie wykreowani bohaterowie, a
zwłaszcza konkurujący ze sobą dwaj alchemicy, balansujący na krawędzi nauki i
diabelskich sztuczek. Pomiędzy nimi znajduje się zakochana kobieta, która musi
podjąć decyzję, a niezależnie od tego, jaka ona będzie, ostatecznie uderzy w
jedną z jej wartości moralnych. Paulina Kuzawińska wspaniale oddała realia
tamtych czasów, doskonale odmalowała atmosferę epoki. Czytałam książkę z
zapartym tchem towarzysząc bohaterce w podróży z mrocznego zamku w Krawarzu
przez złotą Pragę czasów Rudolfa II Habsburga do Krakowa na dwór Zygmunta III
Wazy. Wraz z nią próbowałam odkryć, kto kryje się za złotą maską i czy ten,
którego obdarzyła uczuciem, jest tego wart.
Niezapomniana i niesamowita atmosfera grozy, wspaniale
oddany klimat XVI wieku, z licznymi zwrotami akcji z wielkim zaskakującym
finałem, to wszystko zdecydowało, że powieść zrobiła na mnie niesamowite
wrażenie i na długo zostanie w mojej pamięci.
„Dobro i zło łączą się
w nas ściśle, że czasem jedno może przybierać postać drugiego”
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję autorce.
Zastanawiałam się na wyborem tej książki, to może być niezwykła podróż w czasie!
OdpowiedzUsuńJestem w lekkim szoku po przeczytaniu Twojego wstępu... niewybredne ataki, trollowanie itp.? To straszne jak co niektórzy się zachowują. Można mieć swoje poglądy, jak coś się komuś nie podoba, nie musi czytać ani komentować. Przykre to :(
Cieszę się jednak, że się nie poddajesz i wciąż jesteś!
Czekam na kolejne recenzje!
Zawsze pojawiają się tacy, gdy odważę się mieć odmienne zdanie, niż wszyscy fani autora. Autor zarabia, więc ochy i achy są mu potrzebne. Chyba wolno mi wyrazić swoją opinię. Nie muszę ze wszystkimi się zgadzać, ale sadzę, że trzeba szanować zdanie innych. Niestety są tacy, którzy tego nie potrafią. Cóż "psy szczekają, karawana idzie dalej" bardzo kocham, to co robię i po chwilowym zniechęceniu idę dalej. Dziękuję Ci bardzo za ten pozytywny wpis. Pozdrawiam, buziaczki. :)
UsuńNie czytałam jeszcze tej książki i póki co, nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńWiadomo Wiolettko nie jesteśmy w stanie wszystkiego przeczytać, co tylko na rynku się pojawi. Trzeba wybierać, wiadomo.
Usuń