Pamięć to jedyne, co pozostaje
Witam serdecznie moi kochani.
Od premiery tej książki minął już ponad miesiąc, więc zapewne większość z Was,
a szczególnie fani twórczości Agnieszki Lis, lekturę „Córki rabina” mają już
dawno za sobą. Oczarowała mnie w niej okładka, przyciągnął opis i oczywiście
nazwisko autorki. Zaintrygował mnie również tytuł, chociaż samej córki rabina w
tej książce jest nie wiele. Tak naprawdę ta postać była zaledwie pretekstem do
przedstawienia zupełnie innej historii. Książka opowiada o tolerancji, o tym, by unikać stereotypów,
sugeruje, by spojrzeć w oczy drugiego człowieka, bez osądzania widząc w nim
kogoś takiego jak my, a przede wszystkim opowiada o niesamowitej przyjaźni,
która pozornie mogła wydawać się niemożliwa.
„Człowieczeństwo to znajdowanie wspólnoty i
rozbijanie podziałów. Niech o tym będzie ta książka”, tak w posłowiu napisała
autorka. Zastrzega jednak, że nie jest to powieść historyczna i wszystkie
opowiedziane w niej wątki są fikcją literacką, choć pokusiła się o przywołanie
kilku autentycznych postaci i miejsc.
Agnieszka Lis – Córka rabina – premiera 10 sierpnia
2022 r. – Wydawnictwo Skarpa Warszawska
Z cyklu Halina przeczytała i poleca:
*RECENZJA*
Pamięć
to jedyne, co pozostaje
„Nie
możemy zostawić wiary […]To sedno życia każdego człowieka. Wiara nie powinna
blednąć ani gasnąc w obliczu niegodziwości.[…]dzięki wierze właśnie odczuwamy
nadzieję”.
„Córka rabina”, to historia Radomia tuż przed wojną
i wkrótce po jej wybuchu, widziana oczami katolickiego księdza Kazimierza.
Ksiądz Kazimierz codziennie wychodzi z plebanii do
swoich parafian, by się z nimi przywitać, wysłuchać zwierzeń, rozwiązywać problemy
i każdemu służyć dobrą radą. Czuje jednak oddech zbliżającej się wojny i nie za
bardzo wie, z kim mógłby o tym porozmawiać. Pewnego dnia, wbrew sobie, udaje
się do dzielnicy żydowskiej, z wizytą do rabina Chila. Obaj są
przedstawicielami innej wiary, ale przecież Bóg jest jeden. Ksiądz coraz chętniej
odwiedza Rabina, w ich przyjaźń coraz bardziej się zacieśnia.
Okazuje się, że mają ze sobą dużo wspólnego i
doskonale się uzupełniają, jeden drugiemu służy radą, a rabin chętnie opowiada
księdzu o zwyczajach panujących w społeczności żydowskiej. Pomimo że dzieli ich
sporo, to przecież obaj są Polakami i doskonale rozumieją, co tak naprawdę się
dzieje dookoła.
Pomimo zaklinania rzeczywistości, Niemcy napadają na
Polskę, wprowadzając swoje porządki i terror. Dla księdza doskonale znającego
swoich parafian, Radom był miejscem, w którym toczyło się spokojne życie, a teraz
ze smutkiem obserwuje, jak jego ukochane miasto, z dnia na dzień zmienia się
nie do poznania. Jak dotąd życzliwi i otwarci ludzie, stają się powoli przerażonymi cieniami chyłkiem przemykającymi
pod murami domów, byleby nie wejść w pole widzenia, znienawidzonych faszystów.
Ksiądz stara się, jak może wszystko tłumaczyć i widzieć w najeźdźcy człowieka,
ale i on zdaje sobie sprawę, że wszystko uległo zmianie i pragnie szybkiego
końca wojny i powrotu do normalności.
Jeszcze świeci lampa, stoją książki na regale, na
stoliku leży szydełkowa serweta, a w kubku jest zaparzona dobra herbata i
świeżo upieczone rogaliki na talerzyku, lecz już za wszystko to odejdzie w
przeszłość. Ludzie nie chcą dostrzegać rzeczywistości i tego, że świat stał się
nonsensem. Za to Niemcy czują się jak u siebie, a na Polaków nie zwracają
uwagi, bo dla nich są przecież nikim. Początkowo nie przeszkadzał im także
pałętający się wszędzie ksiądz w sutannie. „Wojna ma swoje sprawy, a życie
swoje” Ludzie próbują normalnie żyć, łudząc się, że wszystko szybko się skończy.
Jedno jest pewne nigdy i nic nie będzie już takie samo. Powoli z dnia na dzień
musieli się przyzwyczajać do wszechobecnej biedy i tego, że za każdym rogiem
czyhała śmierć z ręki wroga. Zaczyna działać podziemie, dołączają do niego ludzie,
których wcześniej nikt by o to nie podejrzewał. Także córka rabina, którą
pewnego dnia ksiądz widzi pod rękę z Niemcem, teraz nie wie, jak ma o ty
powiedzieć przyjacielowi.
Zaimponowała mi niesamowita wiedza i mądrość księdza
Kazimierza i Rabina Chila. W obliczu wojny wszyscy są równi, biedni i bogaci.
Polacy i Żydzi, bo nie ważne, kim jesteśmy, tylko jak postępujemy. Nikt nie
jest wolny od wad i przywar, niestety tak łatwo ulegamy stereotypom,
zapominając, by w drugim człowieku dostrzec przede wszystkim bliźniego. Bóg
jest jeden dla wszystkich i to nie wiara określa człowieka, lecz jego uczynki.
Wydaje mi się, że taka mądrość, jest nam potrzebna, także dziś, bo ginie ona w
medialnym bełkocie. Jest coraz bardziej przytłaczana, a nasze umysły i serca
zatruwane są wszechogarniającą dezinformacją. Brzydota i zło wynoszone są na
piedestał, a dobro obrzucane błotem i wystawiane na drwinę.
„Córka rabina”,
to oryginalna powieść, przemyślana i nietuzinkowa, napisana z ogromną
starannością i pięknym językiem. Wzruszająca opowieść o tolerancji, miłości i
bezinteresownej przyjaźni, osadzona w scenerii okrutnej i bezwzględnej wojny. Wartościowa,
refleksyjna i poruszająca, która dodatkowo zawiera ogromne przesłanie. Nie ma
znaczenia, jakie jest pochodzenie człowieka, jego poglądy, ani to, jaki naród
reprezentuje, czy jaką wiarę wyznaje.
Najważniejsze, to być dobrym człowiekiem i widzieć tego człowieka w innych,
by potem móc spokojnie spojrzeć sobie w oczy w lustrze.
Ta historia chwyciła mnie za serce i zmusiła do
refleksji. Pomimo że autorka nie epatuje opisami scen walki, pól bitew czy
rozlewu krwi, nie opisuje heroicznych czynów, to i tak czuje się cały czas, jak
zwyczajne życie ludzi, stopniowo przeistacza się, bo musieli przywyknąć do
wojennej rzeczywistości, głodu, śmierci i ciągłego strachu o własne życie.
„Córka rabina”, to historia niezwykłej przyjaźni
katolickiego księdza i rabina, którzy mimo różnic kulturowych i religijnych,
znaleźli wspólny język. Wzruszające są rozterki księdza Kazimierza, zmuszonego
do kłamstw i oszustw w imię wyższego dobra, robi też wrażenie jego lęk przed Bogiem,
który przysłaniał strach przed okupantem i śmiercią. Kazimierz nie czuje się
dobrze, z tym, co robi, bo takie zachowania potępiał niegdyś w płomiennych niedzielnych
kazaniach, kierowanych do parafian. Mimo tych dylematów postępuje zgodnie ze
swoim sumieniem, bo nie wyobraża sobie by mógł podstąpić inaczej.
Autorka zafundowała mi wspaniałą literacką podróż do
trudnych czasów, gdzie pomimo okropieństw wojny jest miejsce na prawdziwe
człowieczeństwo i wielką przyjaźń. Pokazuje, że czynienie dobra jest człowiekowi
potrzebne, by móc walczyć i mieć nadzieję.
Agnieszka Lis w swojej powieści oprócz pięknie
opowiedzianej historii dostarczyła mi również wiedzy na temat żydowskiej wiary,
kultury, obrzędów, pokazując przy tym, że ta inność kulturowa nie powinna być
powodem do nienawiści. Wystarczy tylko chcieć zobaczyć człowieka w drugim
człowieku.
„Wciąż
wierzę w miłosierdzie. Choć dotarło do mnie, że to jest coś, co musimy dawać
sobie nawzajem na ziemi, nie czekając na Królestwo niebieskie” myśli
ksiądz, gdy pomaga uratować życie konspiratorce.
Piękna, wspaniała, mądra powieść, z otwartym
zakończeniem, które i tak wszyscy doskonale znamy.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Skarpa Warszawska
Wspaniała recenzja, ale czuję, że chwilowo to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu z całego serca. Rozumiem Cię, nie wszystkie książki musza trafić w nasz gust.
UsuńBardzo cenię sobie prozę Agnieszki. Tej książki nie miałam jeszcze okazji czytać.
OdpowiedzUsuńTo moja pierwsza książka autorki, jaką przeczytałam, ale z komentarzy czytelników wywnioskowałam, że różni się od pozostałych, chociaż styl autorki jest rozpoznawalny. Mnie Agnieszka Lis urzekła tą historią.
Usuń