Polowanie na czarownice
Witam serdecznie moi kochani.
Z wielkim utęsknieniem wyglądałam kontynuacji powieści Zofii Mąkosy „Jak
kamień w wodę” I o to jest. W „Siostrach” autorka kontynuuje losy zielarki
Wigi, jej wnuczki Rozalki, Jakuba dziecka nieznanego pochodzenia znalezionego
na drodze i przygarniętego przez Baltazara von Lesta oraz Tytusa, który oddał
małemu Jakubowi swój ostatni kawałek chleba.
Pani Zofia Mąkosa oczarowała mnie wtedy swoją historią, zabrała ze sobą w
podróż w czasie do wsi Karge na kilka lat przed szwedzkim potopem. Przyoblekła
suche fakty i daty w przepiękną literacką fikcję, a zrobiła to tak wspaniale,
że czytanie tej książki, wzbudziło we mnie niesamowity zachwyt. Pani Zofia
wykazała się wielkim znawstwem historii, przedstawiła różne warstwy społeczne z
ich tajemnicami i trudnymi życiowymi doświadczeniami. Pokazała także, do czego
może doprowadzić ludzka podłość i niewdzięczność. Ta powieść tak bardzo mi się
podobała, że z wielkim żalem musiałam ją odłożyć i pożegnać jej bohaterów na
kilka miesięcy i cierpliwie poczekać na kontynuację ich losów, ale warto
było.
„Siostry” stanowią domknięcie dylogii „Makowa spódnica” opisującego burzliwy
XVII w. na ziemi lubuskiej. Jest rok 1661 i przez Rzeszę Niemiecką przetacza się
fala procesów ludzi podejrzanych o czary. Głównie są to kobiety, zielarki i
akuszerki, na które łatwo rzucić podejrzenie, a potem bez problemu wymusić
przyznanie się do winy, bo, od czego jest kat. Płoną stosy, powietrze
rozdzierają krzyki palonych kobiet. Wszystkich ogarnia lęk i przerażenie. Która
z nich będzie następna, po kogo przyjdą tym razem?
Z cyklu Halina przeczytała i bardzo poleca:
Zofia Mąkosa – Siostry – premiera 28 września 2022 r. – Wydawnictwo Książnica
*RECENZJA*
Polowanie na czarownice
„Zna zioła, zaklęcia i odczynia uroki.
Są tacy, co mówią, że potrafi zobaczyć przyszłość w wodzie albo w ogniu lub
odczytać ją z ręki. Czy to prawda? Nikt na własne oczy nie widział, za to nie w
okolicy takiego, komu by nie pomogła”.
Minęło sześć długich lat, odkąd Widze spalono chatę, a ona wróciła do
rodzinnej wsi i opiekuje się uwierającym ojcem. Rozalka znalazła schronienie
pod dachem cyrulika Tytusa Haase
i jego małżonki, a Jakub został odnaleziony przez swoją rodzinę. Gdy umiera
ojciec Wigi, ona sama coraz bardziej podupada na zdrowiu, a Rozalka, jest już
Rozalią, tak samo ciekawą świata, jak jej matka. Babka doskonale wie, że
zainteresowanie wiedzą, nieświadomej zagrożenia Rozalki, może ściągnąć na nią
tylko kłopoty. Wiga zdaje sobie sprawę z tego, czym może skończyć się dla
dziewczyny pęd do wiedzy i bystrość jej umysłu. Chociaż mocno tęskni za wnuczką,
to woli, że przebywa w mieście, z daleka od niej i tego, co dzieje się w Grünwaldzie.
Jakub natomiast jest rozczarowany swoją pozycją, konwenansami i zaborczością
matki. Postanawia to zmienić, ale niestety swój bunt omal nie przypłaca życiem.
Ciężko rannym chłopakiem zajmuje się Tytus i Rozalia, która jest szczęśliwa, że
spotkała towarzysza swoich dziecięcych zabaw. Wydaje jej się, że kocha Jakuba,
ale bardziej ciągnie ją do Tytusa, ten jednak ma żonę. Jakub i Rozalka byli od
początku jak brat i siostra niczym gliniane dwojaki. Nieprawdopodobne jej się
wydawało, żeby mogła obdarzyć chłopaka inną miłością niż siostrzana, tylko
Jakub się łudzi, że jest przed nimi wspólna przyszłość.
Sześć lat, czas liczony pomiędzy zimą, którą trzeba przetrwać, a latem, kiedy
gromadzi się zapasy i opał. Czas, gdy obok wiary chrześcijańskiej nadal
istnieje wiara w duszki, nimfy, utopce,
boginki i inne leśne licha. Katolików w tym czasie było niewielu, więc do Grünwaldu
Kittlitz
sprowadza wygnanego pastora Rotpliza,
czującego się tu jak ryba w wodzie i za hojne dary od mieszkańców prawi
kazania, w których mimochodem wspomina, że wszystkie nieszczęścia są powodowane
przez czarownice, które służą szatanowi. Strach pada na łatwowiernych ludzi i
zaczynają się rozglądać, kto spośród nich mógłby służyć diabłu. Adam Kubisch
zwany Starym Doboszem w karczmie Kolzig,
po nieudanej potańcówce, gdzie miał przygrywać, topi smutki we winie i pod jego
wpływem opowiada historie wyssane z palca na temat czarownic, bo cieszy go
zainteresowanie, jakie mu okazują ludzie obecni w karczmie. Jakie jest jego
zdziwienie, gdy rano zamiast w swojej chacie w Grünwaldzie
budzi się w piwnicy, gdzie został uwięziony. Na nic zdadzą się płacze i
lamenty, że on nie pamięta, co plótł, gdy był pijany, ale to już nie ma
znaczenia. Zostaje zwołany sąd, a gdy Stary Dobosz się wszystkiego wypiera, to
sprowadzony kat przekonuje go do wydania wszystkich sąsiadek, które służą
ciemnej stronie mocy, a potem sprawy toczą się już we wiadomym kierunku.
Okazuje się, że niezwykle łatwo podburzyć ludzi, tu słowo, tu od niechcenia
rzucona uwaga i podejrzenie szybko zmienia się w oskarżenie. Wystarczy wszystko
sprytnie pokierować i wyrok już gotowy. Płoną stosy, a na nim niewinni ludzie,
ale nie ma to znaczenia.
Rozalia postanawia wspierać babkę i inne kobiety, które stają się dla niej
siostrami, ale prawdziwe niebezpieczeństwo dopiero nadciąga, pojawi się
bowiem ktoś, kto za wszelką cenę chce doprowadzić Wilgę i Rozalię na stos.
Lektura „Sióstr” zachwyciła mnie tak samo „Jak kamień w wodę”. Autorka
podobnie, jak w pierwszej części z rozmachem kreśli obraz XVII-wiecznej
codzienności, przedstawia los kobiet podległych mężczyznom. Kobiet zdanych na
łaskę i niełaskę najpierw ojca, potem męża. Ich rola w tamtych czasach w
społeczeństwie była jednoznaczna, niepodlegająca dyskusji. Miały służyć
mężczyźnie bez prawa do wyrażania własnego zdania. „Po co komu żona, która umie
czytać, pisać i upuszczać krew? Czy taka niewiasta da się zamknąć w domu przy
mężu, dzieciach i krosnach na przykład? Czy będzie słuchać, co mąż powie? Nie
narobi krzyku, kiedy jej przyłoży, choćby miał rację? […] Jedynym zadaniem
kobiety jest urodzenie i dobre wychowanie dzieci”
Makowa spódnica w powieści pełni rolę symbolu siły kobiet i buntu. Kobiety nie
chcą już dłużej pełnić ról, jakie narzuciło im społeczeństwo, nie chcą ślepo
służyć mężczyznom, chcą mieć prawo głosu i zrobić coś ważnego. Iść przez życie
z podniesioną głową, chcą być dumne z tego, że są kobietami. W obliczu
zagrożenia drżą ze strachu o swoje życie i innych kobiet, ale wykazują się
większą siłą i odwagą niż mężczyźni. Oni jedynie potrafili torturować i zmuszać
je siłą do przyznania się do czegoś, czego nie zrobiły, żeby potem z czystym
sumieniem mogli się przyglądać, jak płoną na stosie i wmawiać innym, że uporali
się ze złem. Nieszczęścia od wieków dotykały ludzi, ale o wiele łatwiej było,
winą obarczyć realną osobę i się zemścić. Rzekome czarownice, to w gruncie
rzeczy dobre, niewinne kobiety, przeważnie zielarki i akuszerki, które
przychodziły ludziom z pomocą w potrzebie. Ratowały rodzące kobiety i ich
dzieci przed śmiercią, nastawiały złamane kości, smarowały zrobionymi przez
siebie maściami bolące miejsca. Gdy byli w potrzebie chętnie biegali do nich po
pomoc, a potem bez skrupułów wysyłali na straszną śmierć, odwracając wzrok. ”Kłamać!
Im bardziej sprzeczne z prawdą jest kłamstwo, tym skuteczniejsze.”
Doskonała, stworzona z ogromną pasją i zaangażowaniem, wspaniała wielowymiarowa
powieść napisana przepięknym językiem z ogromną znajomością historii. Powieść
wzbudziła we mnie moc emocji, które długo jeszcze po zakończeniu lektury we
mnie buzowały. Autorka kolejny raz zaimponowała mi niesamowitą wiedzą
historyczną, dbałością o szczegóły i oczarowała wspaniałą kreacją bohaterów.
Zachwyciła nie tylko opisywanym tłem historycznym, ale także realistycznie
przedstawionymi relacjami międzyludzkimi. Przekonałam się, że historia nie jest
taka straszna i zawiła, jeśli o niej ktoś umie tak pięknie opowiadać, jak Pani
Zofia. Mogłabym czytać i czytać tę książkę bez końca, żyć wśród tych ludzi,
przyglądać się ich troskom i cierpieniu, przeżywać głód i biedę, kataklizmy,
choroby, znosić trudy i znoje dnia codziennego. Przeżywać wraz z nimi strach
przed niesprawiedliwością i złem. Przed bezpodstawnym oskarżeniem, bo gdy raz padło
nie było, już odwrotu i ratunku przed wyrafinowaną zemstą i śmiercią na stosie.
W tej książce najważniejsze są kobiety, na co dzień poniewierane i zepchnięte
na margines społeczeństwa, wspierające się wzajemnie siostry, które potrafią
się zjednoczyć, wspierać i zawalczyć o swój los.
Piękna klimatyczna powieść, która roztoczyła wokół mnie niesamowitą aurę. Ból,
cierpienie, przerażający krzyk rozpaczy i niemocy na długo pozostaną w mojej
pamięci, a w wyobraźni płonące stosy. Ostatnie zdanie jest podsumowaniem i
kwintesencją tej powieści. Pani Zofio, dziękuję i chcę więcej takich mądrych i
pięknych książek.
"Pragnę tego dla ciebie i dla
naszych sióstr. Tych, które żyją, i tych spalonych, które wciąż we mnie
krzyczą. Chcę pokazać, że niewiasta nie jest gorsza ani głupsza od mężczyzny i
że zasługuje na takie samo uznanie jak on."
(materiał reklamowy) Wydawnictwo Książnica
Autorka potrafia rewelacyjnie pisać. Uwielbiam jej prozę.
OdpowiedzUsuńJa też. Niewiele już jest takich autorów, którzy tak pięknie piszą. Przykro mi jest, bo portal Granice.pl, czy Nakanapie.pl nie mieli jej nawet w bazie.
UsuńMuszę się w końcu zapoznać z Autorką, skoro wraz z Wiolą tak ją zachwalacie.
OdpowiedzUsuńPani Zofia Mąkosa pięknie pisze, jestem pewna, że Ci się jej książki spodobają.
Usuń