Wszystko co piękne musi umrzeć
Witam serdecznie moi kochani.
Ostatnio rynek wydawniczy nie uniknął
sporych zawirowań. Nie dotyczy to tylko problemów z wydawaniem książek,
o czym pisarze dość często wspominają, ale także tego, że autorzy wychodzą poza
ramy gatunkowe, do jakich nas przyzwyczaili i próbują swoich sił w innych. Jak
myślicie dobrze, to czy źle? Moim zdaniem niektórym to świetnie wychodzi, a
niektórym niestety mnie. Agnieszka Jeż znana mi jest akurat z szeroko pojętej
literatury obyczajowej, chociaż próbowała już swoich sił także w literaturze
kryminalnej. Nie wiem, jak wyglądało to wcześniej, ale „W cieniu góry” to
sprawnie poprowadzony kryminał z pięknymi opisami Beskidu Niskiego. " [...] to Beskid Niski-ziemia piękna i
tragiczna. Tereny wypędzonych i skrzywdzonych. Raj utracony i niechciane
piekło".
Bardzo
urzekła mnie historia, którą przeczytałam w „Dziewczynie z Woli” i mimo że „W
cieniu góry”, mocno różni się od tamtej książki, to nie czuję się zawiedziona,
chociaż moim zdaniem to nie jest kryminał, a raczej powieść obyczajowa z
wątkiem kryminalnym. Mimo to uważam, że było warto ją przeczytać, chociażby dla
atmosfery zapomnianych okolic Beskidu Niskiego, który mimo upływu czasu rządzi
się swoimi prawami.
Autorka
zaznacza w posłowiu, że ta powieść jest mieszanką prawdy i fikcji. Rzeczywiste
są większość opisanych w książce miejsc oraz smutna historia wysiedleń z tych
terenów. Nie jest to powieść pozbawiona wad, ale warta jest poświęconej uwagi i
mimo małych zastrzeżeń, jestem usatysfakcjonowana jej lekturą.
Z cyklu Halina przeczytała i poleca:
Agnieszka Jeż – W cieniu góry – premiera 29 czerwca 2022 r. – Wydawnictwo
Luna
*RECENZJA*
Wszystko co piękne musi umrzeć
„W Beskidzie Niskim było coś, co
wymykało się zwykłemu opisowi, że cisza i natura. Było coś z innego
porządku.[…]metafizycznego.”
Dziennikarz Stryjkowski zięć znanego biznesmena mimo szczęśliwego i
poukładanego życia zapragnął dreszczyku emocji i od roku romansuje z
historyczką, pomagającą mu w badaniach Beskidu Niskiego. Kiedy Karolina zostaje
zamordowana, romans wychodzi na światło dzienne, a on sam staje się pierwszym
podejrzanym o zbrodnię. Kochankowie spędzili burzliwą noc w domku teścia i jak
się okazało, żona doskonale o tym wiedziała. Gdy Karolina Malik zostaje martwa
znaleziona w potoku, policja ma dylemat, kogo oskarżyć o zbrodnię. Czy Marcin
zabił kochankę, bo miał już dość romansu i nie potrafił się z niego wyplątać,
czy może zrobiła to zazdrosna żona, która zabiła konkurentkę w afekcie?
Na jednej śmierci się nie kończy i Podkomisarz Piotr Durlik próbuje ustalić,
co łączy ofiary. Stryjkowski oprócz wolności nie ma już nic do stracenia, więc
postanowił prowadzić śledztwo na własną rękę i przy okazji wciąż pakuje się w
kolejne tarapaty. Natomiast policja w Dukli gubi się w domysłach i nie potrafi
znaleźć przekonujących dowodów, by zbrodnie przypisać konkretnej osobie. Sprawa
wydaje się bardziej skomplikowana, niż na początku mogło się im wydawać, bo w
trakcie śledztwa okazuje się, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej w górach na słowackiej
granicy, znaleziono ciało innej młodej kobiety. Piotr Durlik ma przeczucie, że to
nie był przypadek. Zastanawia go też śmierć studenta sprzed roku pod kołami
samochodu. Okoliczności wypadku były niejasne i dotąd nie udało się ustalić
sprawcy. Podkomisarz czuje, że śmierć studenta i kolejnych ofiar mają ze sobą
coś wspólnego.
Autorka oczami podkomisarza dokonuje analizy lokalnego społeczeństwa. Zanim
poznałam tożsamość mordercy i motywy jego działania, wciąż pojawiali się
kolejni podejrzani. Miejscowi mieli swoje tajemnice i nie zamierzali policji
ułatwiać dostępu do nich. Stryjkowski i Durlik to świetny duet, który
znakomicie się uzupełnia, ale pracuje osobno, choć w kluczowych momentach ich
ścieżki się przecinają. To dziennikarz wpada wciąż na nowe tropy, a zarazem
pakuje się w kolejne tarapaty i wciąż obrywa.
Akcja dzieje się w klimatycznym i spokojnym miejscu, w którym wydaje się
niemożliwe, żeby ktoś mógł popełnić tak makabryczne zbrodnie. Przy okazji tej
kryminalnej intrygi autorka sporo opowiada o historii tych okolic, dzięki czemu
jest ona ciekawa i nie nuży. Czuć też ogromne zaangażowanie autorki i jej
zachwyt nad obezwładniającym pięknem Beskidu Niskiego.
Chwilami miałam jednak wrażenie, że najważniejszy motyw, czyli śledztwo
gdzieś umyka w ścieżki porośnięte trawą, pordzewiałe krzyże, fundamenty
nieistniejących domów i błoto po dawnych oborach. O ile postać antagonisty i
powody jego postępowania były dla mnie dość jasne, to wybór ofiar i motywy ich
mordowania do końca nie zostały wyjaśnione, a wprost przeciwnie wcześniejsze
opisy skutecznie je zaciemniły. Dlaczego pozbawiał życia kobiety, które w żaden
sposób mu nie zagrażały i zostawiał na ich ciałach, swój "podpis"? W
krótkich rozdziałach następuje ciągła zmiana narratorów, którzy nie są wskazani
wprost i musiałam się domyślać, do kogo w danej chwili ona należy. Śledztwo
toczy się dość mozolnie, bo głównie jest oparte na przeczuciach podkomisarza i dodatkowo,
co rusz przeplatane przemyśleniami bohaterów. Mam także zarzut do korektorek
tekstu, które nie zauważyły, że jedna z postaci występuje zamiennie pod dwoma
mocno zbliżonymi nazwiskami.
Cała reszta jest bez zarzutu i bardzo mi się podobała. Ujęły mnie wspaniałe
opisy przyrody i niesamowity klimat powieści. Autorka pokazała mi, że Beskid
Niski to piękne miejsce, ale zapomniane przez ludzi, w którym większość
mieszkańców to przyjezdni. Miejsce niezbyt chętnie odwiedzane także przez
turystów, a szkoda. Hermetyczna społeczność i piękne krajobrazy, wśród których toczy
się akcja, stanowią doskonałe tło dla intrygującego wątku kryminalnego. Na
uwagę zasługuje również kreacja głównych bohaterów, którzy może nie są idealni,
ale mimo to, da się ich lubić.
Ta książka moim zdaniem jest bardziej powieścią obyczajową. Z założenia
lekka i rozrywkowa stanowi połączenie zachwytu i nostalgii z nutką kryminału,
który w tej powieści pełni rolę doskonałej przyprawy. Oprócz tego autorka
poruszyła temat zdrady, który powraca na stronach książki kilkakrotnie niczym
bumerang. Dodatkowo na uwagę zasługuje ciekawie wpleciony wątek uniwersyteckiej
stacji badawczej. Całość czyta się dobrze i nie wymaga nadmiernego skupienia,
jest niczym oddech w codziennej gonitwie i bombardujących nas zewsząd
informacji. Niepowtarzalny klimat Beskidu Niskiego, stworzony przez Agnieszkę
Jeż na zawsze zostanie w mojej pamięci.
„W sumie to banalna historia. Smutna,
ale banalna. Ludziom wciąż się przytrafiają takie historie, bo chcieliby mieć
cos innego, niż mają. I robią błędy, bo wierzą, że mogą mieć cos innego, a
dostają to samo, tyle że na początku nie wiedzą, że to jest to samo”.
Autor: Agnieszka Jeż
Wydawnictwo: Luna
Ilość stron: 352
Gatunek: powieść kryminalna
Data premiery: 29 czerwca 2022
Moja ocena: 07/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Luna
Brzmi naprawdę zachęcająco.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji czytać tej książki, ale znam autorkę właśnie z literatury obyczajowej.
OdpowiedzUsuń