Pogańskie wierzenia i zabobony
Witam Was serdecznie.
Kolejna wspaniała książka, po lekturze której wiem dlaczego tak bardzo
kocham czytać książki. „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość
wymyśliła”. Wisława Szymborska.
Zgadzacie
się z tym stwierdzeniem, bo ja tak podpisuję się pod tym obiema rękami.
Pierwszą
część Sagi Rodu Tyszkowskich „Aptekarkę” zabrałam ze sobą w podróż w Bieszczady
i pięknie się ona w tę podróż wpisała. Wspaniała przygoda w ziemiach
bieszczadzkich, uzupełniona lekturą „Aptekarki”. Biorąc książkę ze sobą w
podróż, nie przypuszczałam nawet, jak bardzo jej fabuła jest powiązana z
miejscami, które mieliśmy okazję zwiedzić. Znaleźć się w nich po latach, od
czasów, kiedy rozgrywa się akcja książki i zobaczyć, jak teraz te miejsca
wyglądają, to było niesamowite przeżycie.
„Aptekarka”, wydała mi się dość lekka w odbiorze, mimo ciężaru historii i po
jej kontynuacji spodziewałam się czegoś podobnego, lecz tym razem narracja
bardzo się zmieniła, a wraz z nią cała opowieść. Jest bardziej mroczna, ale
nadal doskonale wpisuje się w klimat tamtych czasów. Głównym bohaterem
„Czarciego ogrodu”, jest Antoni Tyszkowski i to z jego punktu widzenia ta
historia jest opowiedziana. Hrabia stracił głowę dla prostej dziewczyny,
aptekarki, lecz w bardzo niecodzienny sposób okazuje jej swoje uczucia i
zamiast Katję do siebie przekonać, coraz bardziej ją od siebie odpycha.
Z cyklu Halina przeczytała i bardzo poleca:
Magda Skubisz – Czarci ogród – Premiera 26 października 2022 r. – Wydawnictwo
Media Rodzina
*RECENZJA*
Pogańskie
wierzenia i zabobony
„ A gdy dupa kogo
swędzi, moczyć ową w odwarze z pięćperstu, byle nie za gorącym, bo zacznie swędzić
od oparzenia”.
Katja wróciła do Kowalskich, lecz jej
los nie jest godny pozazdroszczenia. W domu jaśnie państwa prym wiedzie okrutna
i demoniczna Augusta, która z zazdrości o atencję Antoniego robi dziewczynie z
życia piekło na ziemi. W dokuczaniu zielarce Augusta nie znajduje sobie
równych, a oprócz tego siłą i podstępem wydaje Jekaterynę
za mąż za biednego wdowca, z dwójką dzieci, a potem zaprasza Tyszkowskiego do
dworu na polowanie, żeby ten naocznie mógł się przekonać, że nie ma już szans u
Katji.
Myśli, że w ten sposób będzie mogła zająć miejsce wiejskiej dziewki w jego
sercu. Nie docenia jednak Antoniego, który tak łatwo się nie poddaje i chce
koniecznie się dowiedzieć, dlaczego dziewczyna wybrała sobie na męża starego,
biednego wdowca. Dodatkowo na jej ciele dostrzega ślady znęcania i od razu
przypisuje je mężowi dziewczyny. Jekateryna
znajduje się w nie lada tarapatach, a za chwilę znajdzie się w nich także
próbujący jej pomóc Antoni.
Magda Skubisz opisała okrutne czasy, kiedy jaśnie państwo mogło postępować z
poddanymi według swojej woli i kaprysu. Biedni ludzie nie mogli liczyć ani na
sprawiedliwość, ani na dobre traktowanie, a za każdy objaw próby sprzeciwu byli
surowo karani. Żyli w ciągłym strachu przed gniewem państwa i w biedzie. Ktoś
taki, jak Katia
był z góry na przegranej pozycji. Niby z jednej strony potrzebna, gdy państwo
chorowali, ale z drugiej zaś, łatwo można było ją oskarżyć o czary i konszachty
z nieczystymi siłami. Natomiast zachowanie Tyszkowskiego wołało o pomstę do
nieba. Niby zakochany w Katji,
ale jego postępowanie wobec dziewczyny wskazywało na wręcz coś odwrotnego. Nie
próbował zyskać jej przychylności, lecz ją wymusić. Jaśnie panu
przyzwyczajonemu do posłuszeństwa poddanych, które egzekwował przy pomocy siły
i złego traktowania, nie mieściło się w głowie, że wiejska dziewczyna mogłaby
wyrazić jakikolwiek sprzeciw, albo stawiać opór. Rzekomy ratunek Katji jest dnia niej niczym wpadnięcie z
deszczu pod rynnę.
Jeśli
w pierwszej części kibicowałam tej parze, to teraz nie potrafię stwierdzić, czy
nadal jeszcze tak jest. W postaci Antoniego nie potrafiłam doszukać się
pozytywnych cech. Tyszkowski to człowiek okrutny, zadufany w sobie, który
pożądanie myli z uczuciem miłości, hulaka nieprzyjmujący do wiadomości
sprzeciwu z niczyjej strony. Czuje się ważny i bezkarny, nie dba o uczucia
innych, interesuje go tylko zaspokojenie swoich zachcianek. Ogólnie rzecz
biorąc, nie wzbudził mojej sympatii, za to ciężkim losem Jekatryny
byłam przejęta do głębi. Nie potrafiłam pogodzić się z faktem, że jest tak źle
traktowana, chociaż na to nie zasłużyła. Katia
to przecież dobra i wartościowa dziewczyna wychowana przez przybranego ojca, na
niezależną kobietę. Zielarz Batko, był wyjątkowo mądrym człowiekiem, który całą
swoją wiedzę o ziołolecznictwie, przekazał dziewczynie. Nie ważne, że tę wiedzę
i umiejętności chciała wykorzystać do pomocy potrzebującym, bo nie zawsze było
to możliwe. Jej los podobnie jak wszystkich biednych, był zależny od kaprysów
państwa. Nie miała szansy żyć godnie, mimo tego, że jej wiedza była ceniona nawet
przez tych bogatych, bo zabobony i plotki psują jej reputację.
Kolejny raz miałam okazję przenieść się do XIX wieku. Autorka „W czarcim
ogrodzie” przedstawiła smutną wizję czasów, gdzie władza należała do bogatych,
mężczyźni decydowali o wszystkim, a ubodzy ludzie żyli na łasce i niełasce
swych panów. Zachwyciła mnie wspaniała kreacja bohaterów. Szczególnie hrabiego,
gdzie często nieokiełzana natura mężczyzny bierze górę nad rozsądkiem. Miota
się on pomiędzy uczuciem do Katji,
przed którym usilnie się broni, a chęcią dominacji i postawienia na swoim. Styl
i język powieści jest tak samo ciekawy, jak poprzednio, momentami mocny i
dosadny. Zabawne sytuacje, dowcipne dialogi z ciętymi ripostami, rozpraszały
mrok tej historii. Użyty język w powieści idealnie został dopasowany przez
autorkę do realiów tamtych czasów. Robił wrażenie świetnie zobrazowany
starodawny klimat, a użyty język w powieści jeszcze go podkreślał.
Tyszkowski jawi mi się, jako postać wybitnie negatywna i to, że jego historia
zdominowała tę część, trochę psuło mi odbiór powieści, chociaż sama książka
jest świetna. Brakowało mi teraz determinacji i siły Katji
z pierwszej części, dziewczyny z charakterem i ciętym językiem, potrafiącej z
uporem bronić swojego zdania. Świat widziany oczami Katji
był lepszy i piękniejszy, a ten z punktu widzenia Antoniego, jest ciemny,
brutalny, naznaczony okultyzmem i wiarą w zabobony. W tej części postać zielarki
została zepchnięta na plan dalszy i chwilami miałam wrażenie, że to nie ta sama
Katja,
którą było mi dane poznać w „Aptekarce”, ale może w kolejnej części da o sobie
znać jej niepokorna natura. Liczę też na to, że uda się dziewczynie skruszyć
skorupę okrutnika i wydobyć spod niej pozytywne cechy, które niewątpliwie ma Tyszkowski,
ale skrzętnie ukrywa je pod maską człowieka gwałtownego, okrutnego,
nieliczącego się z innymi.
Ta powieść jest niczym mieszanka ziołowa Katji.
Trochę uczucia i czułości, garść złości, odrobina dobroci, a wszystko
doprawione pożądaniem i wiedzą zielarską. Czytając, czułam zapach ziół i
roślin, które były pomocne w odzyskaniu zdrowia. Wiadomo, że prawda miesza się
tutaj z fikcją literacką, ale podobało mi się przedstawienie obrazu
galicyjskiego społeczeństwa. Z jeden strony przesadne bogactwo panów
mieszkających w dworach, a z drugiej biedota ludzi mieszkających w
rozpadających się chałupach. Niezwykły klimat tej powieści sprawił, że nim się
obejrzałam, był już koniec. Przyznam się szczerze, że jestem ogromnie ciekawa
tego, jak dalej potoczą się losy tej pary i czy mają jakąkolwiek szansę na
połączenie swoich dróg życiowych.
Książka jest wspaniała, godna polecenia. Wciągająca i niesamowita „Czarci
ogród” jest tak samo ciekawy, jak „Aptekarka”, chociaż to, że historia została
opowiedziana z innej perspektywy, zmieniło znacznie jej klimat, ale nie popsuło
mi to satysfakcji z lektury i czekam na ciąg dalszy, bo bardzo jestem ciekawa,
jak dalej się potoczy ta historia.
„Wywar z kwiatów gotowanych z winem lub
wodą leczy najsilniejszą goryczkę. Przy zimnicy dawać i pięć razy na dzień. Dobrze
natrzeć ciało chorego spirytusem.(Uwaga: gdy chory przytomny, pilnować, by nie
zlizał!)”
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Media Rodzina
Komentarze
Prześlij komentarz