Prorok w owczej skórze - recenzja
Witam Was ponownie moi kochani.
𝗟ubicie
czytać książki Michała Śmielaka ?
To autor, który jak mało kto potrafi trafnie w złośliwy i sarkastyczny
sposób opisać otaczającą nas rzeczywistość. Nie oszczędza przy tym nikogo. W
każdej powieści bierze na tapet inne środowisko i bez skrupułów się z nim
rozprawia, nie szczędząc słów krytyki. W 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎𝑐ℎ
jest to kler. Chwilami autor tak sugestywnie pisze o zwyczajach w seminarium,
że zaczynałam podejrzewać, że miał przyjemność tam dłużej gościć. Tajemnicę swojej
wiedzy na ten temat, autor wyjaśnia na końcu książki, gdzie w posłowiu zdradza,
komu zawdzięcza te informacje.
#͇r͇e͇c͇e͇n͇z͇j͇a͇ ͇
Nie wiem, czy 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎
są jedną z gorszych, czy lepszych powieści autora, bo przyznaję, że nie
wszystkie miałam okazję przeczytać. Jedno wiem na pewno, że przy lekturze 𝐵i𝑒𝑙𝑚
bawiłam się przednio, a chwilami trudno było mi zachować powagę, chociaż to
rasowy thriller. Konstrukcja fabuły 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚,
cyniczny humor autora, błyskotliwe dialogi, cięte riposty i sympatyczny bohater
sprawiają, że nie sposób oderwać się od czytania książki. 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎
i 𝑊𝑛𝑦𝑘𝑖
łączy główny bohater i pomimo że to zupełnie inna sprawa, to jednak nieznajomość
tego, co spotkało Kosmę w poprzedniej części, trochę psuło mi przyjemność
czytania, chociaż autor starał się od czasu do czasu wrzucać parę informacji na
ten temat.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ʙᴀʀᴅᴢᴏ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
𝗠𝗶𝗰𝗵𝗮ł
Ś𝗺𝗶𝗲𝗹𝗮𝗸 – 𝗕𝗶𝗲𝗹𝗺𝗮
– 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮 𝟮𝟲
𝘄𝗿𝘇𝗲ś𝗻𝗶𝗮 𝟮𝟬𝟮𝟯
𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼
𝗜𝗻𝗶𝘁𝗶𝘂𝗺
*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸*
𝗣𝗿𝗼𝗿𝗼𝗸
𝘄 𝗼𝘄𝗰𝘇𝗲𝗷 𝘀𝗸ó𝗿𝘇𝗲
[…] 𝑡𝑜 𝑐𝑜 𝑐ℎ𝑐𝑒𝑠𝑧
𝑢𝑠ł𝑦𝑠𝑧𝑒ć
𝑛𝑖𝑒𝑗𝑒𝑑𝑛𝑜𝑘𝑟𝑜𝑡𝑛𝑖𝑒
𝑜𝑘𝑎𝑧𝑢𝑗𝑒
𝑠𝑖ę
𝑘ł𝑎𝑚𝑠𝑡𝑤𝑒𝑚.
Miejscem akcji 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚 są
ukochane przez autora Bieszczady. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒
𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑒ż𝑑ż𝑎𝑗ą
𝑡𝑢𝑡𝑎𝑗 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ć
𝑠𝑖ę 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢. […] 𝑀𝑎ł𝑜
𝑘𝑡𝑜 𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑎
𝑛𝑎 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑜𝑑𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒
𝑜 𝑡𝑎𝑘, 𝑏𝑜 𝑙𝑢𝑏𝑖
𝑔ó𝑟𝑦. 𝑊𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑜ść
𝑚𝑎 𝑐𝑜ś, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜
𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑐𝑒 𝑗𝑢ż 𝑠𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎ć
𝑛𝑎 𝑠𝑤𝑒𝑗 𝑑𝑟𝑜𝑑𝑧𝑒,
𝑖 𝑚𝑎ł𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑧𝑎𝑛𝑠𝑎
, ż𝑒𝑏𝑦 𝑡𝑜 𝑐𝑜ś 𝑧𝑎𝑏łą𝑑𝑧𝑖ł𝑜
𝑤 𝐵𝑖𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑎𝑑𝑦.
W Bielmach miejscowości zapomnianej przez Boga i ludzi nagle człowiekowi,
który chce odebrać sobie życie, objawia się Jezus Chrystus. Szybko po okolicy
roznosi się, że w Bielmach znajduje się „Święta Lipa”, pod którą samozwańczy
Prorok głosi, co w wizjach przekazuje mu Zbawiciel. Gromadnie zaczynają
nadciągać do niego pielgrzymi, co nie podoba się miejscowemu proboszczowi. Ten
niespodziewany cud nie akceptują także władze kościelne i w celu zbadania tego
zjawiska kuria oddelegowuje wysłannika, który wkrótce zostaje znaleziony
martwy, a jego śmierć budzi wiele wątpliwości. W tej sytuacji władze Kościoła
są zmuszone powierzyć śledztwo najbardziej zaufanemu człowiekowi Kosmie
Ejcherstowi.
Kosma, który porzucił kiedyś seminarium, jest wyjątkowo sceptycznie
nastawiony do rzekomego cudu. Postanawia sprawdzić, skąd wziął się tajemniczy
Prorok i jaki ma cel, bo nie chce mu się wierzyć, że w Bielmach faktycznie
przemówił Jezus Chrystus. Dociekanie prawdy sprowadzi na niego
niebezpieczeństwo, pojawia się bowiem lokalny bandzior Strzyga, terroryzujący
mieszkańców, który nie chce, by Kosma mieszał się do tej sprawy.
Powieść w większej części jest interesująca i wciągająca, poza momentami,
kiedy Kosma delektuje się rarytasami lokalnej kuchni i piwem, a potem oddaje
leniuchowaniu. Dopiero w końcówce rusza do działania, jak na rasowego
policjanta przystało. Wtedy to akcja toczy się bardziej dynamicznie i jest
rodem z filmów sensacyjnych. Na uwagę zasługują doskonałe dialogi pomiędzy
Kosmą a jego przyjacielem Kacprem, bo bawią do łez i nie mają sobie równych.
Michał Śmielak pozbawia w swojej powieści księży otoczki świętości, ale moim
zdaniem jakoś szczególnego odkrycia w tej kwestii nie zrobił, bo księża to też
przecież ludzie, jak każdy przeciętny Kowalski. Tylko prawda jest taka, że z
racji pełnionej przez siebie funkcji osoba duchowna powinna świecić przykładem,
niestety do świętości wiedzie daleka i trudna droga, pełna pokus, której nie
każdy potrafi się oprzeć.
Oczekiwałam też, że wątek słynnej wysiedleńczej akcji „Wisła”, będzie miał
bardziej realny wpływ na występujące tam postaci, a tak naprawdę chwilami
odwraca uwagę od tego, co tu i teraz. Owszem na końcu wyjaśniło się, po co ten
wątek znalazł się w powieści, ale moim zdaniem nie miał on jakiegoś większego
wpływu na bieg zdarzeń. Za to widać, jak Śmielak lubi bawić się konwencjami, jak
je miesza, dzięki czemu lektura książki jest interesująca. Tu niewyjaśnione
objawienia, tu tajemniczy Strzygoń, jak z podań ludowych, w końcowym efekcie
okazujący się człowiekiem z krwi i kości. Nachalna dziennikarka, której
zachowanie może wróżyć niechybny romans, napad w iście gangsterskim stylu, kilkoro
księży, mających sporo za uszami i historia ziem bieszczadzkich w tle.
Jak mam być szczera, to bardziej do gustu przypadła mi seria o Glebie, ale
tu urzekła mnie postać głównego bohatera. Chociaż otrzymałam trochę inną
powieść, niż się spodziewałam, to jednak zbyt dużych powodów do narzekania nie miałam.
Bawiłam się przy lekturze 𝐵𝑖e𝑙𝑚
przednio, gdyż nie zabrakło w niej charakterystycznego, inteligentnego
humoru autora, który tak bardzo lubię. Michał Śmielak nie zostawia na
krytykowanych osobach suchej nitki, ale robi to w taki sposób, że trudno mieć do
niego o to pretensję. Specyficzny humor autora, który rozpoznałabym zawsze i
wszędzie to clou powieści, sprawia, że mimo trudnego tematu, książkę czyta się
lekko i przyjemnie. Całość dopełnia postać przesympatycznego bohatera z blizną
na twarzy, której dorobił się w poprzedniej części, podobno przez źle ulokowane
uczucia, a teraz na odległość trzyma się od przedstawicielek płci przeciwnej,
chociaż byłyby nie wiadomo jak
nieziemsko piękne, pociągające i do tego chętne. Trudno nie polubić
Kosmy, niezwykle sympatycznego, inteligentnego faceta, doskonale kojarzącego
fakty, oddanemu swojej pracy. Takiemu bohaterowi ochoczo się kibicuje i
przyklaskuje wszelkim poczynaniom. Finał powieści wszystko wyjaśnia, ale zarazem wskazuje, że to nie koniec przygód
Kosmy. Właśnie odezwała się do niego przeszłość, tak więc to nie było ostatnie spotkanie z sympatycznym
policjantem.
Istotnym elementem powieści jest mała, górska wioska, w której chyba każdy
chciałby na chwilę zamieszkać, by odpocząć od gonitwy codziennego życia. Po
przeczytaniu powieści Śmielaka jednak ta ochota trochę mi przeszła, co świadczy
tylko o tym, jak sugestywnie i przekonująco autor potrafi pisać i stworzyć
odpowiednią atmosferę. W 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎𝑐ℎ
można znaleźć mnóstwo wspaniałych opisów przyrody, które pokazują, jak
bardzo autor jest zafascynowany tym regionem. W książce można także znaleźć
sporo odniesień do trudnej historii Bieszczad. Smaczku dodaje fakt, że
nieistniejącą, wysiedloną i zniszczoną 2 czerwca 1946 roku wioskę Beniowa,
autor wskrzesza na stronach swojej powieści i nadaje jej nazwę Bielma. Tak na
marginesie wieś Beniowa znajduje się po obu stronach Sanu. Przedzielona granicą
wieś, po stronie polskiej jest całkowicie opustoszała i istnieje już tylko na
mapie. W literackim świecie autora wieś przetrwała, ale w rzeczywistości o jej
istnieniu dziś świadczą jedynie cmentarz i kamienna chrzcielnica. Przywołanie
przez autora niechlubnych kart naszej historii, zmusza do odświeżenia pamięci o
tych nieludzkich czasach, do wspomnień o pięknych okolicach, gdzie kiedyś
rozbrzmiewał śmiech i gwar rozmów, a teraz hula tylko wiatr. Bezduszny system
spowodował, że wysiedlono niczemu niewinnych ludzi i zniszczył ich domy.
Sprawił, że w miejscach, gdzie kiedyś tętniło życie, teraz rosną tylko trawy i
krzaki. Władanie nad tymi terenami na nowo objęła przyroda.
𝑃𝑎𝑚𝑖ęć
𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑜𝑘𝑟𝑢𝑡𝑛𝑎
[…] 𝑇𝑜, 𝑐𝑜 𝑏𝑜𝑙𝑖,
𝑏𝑜𝑙𝑒ć 𝑏ę𝑑𝑧𝑖𝑒
𝑑𝑜 𝑘𝑜ń𝑐𝑎 ż𝑦𝑐𝑖𝑎.
[…] 𝑧ł𝑒 𝑐𝑧a𝑠𝑦 , 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒
𝑛𝑎𝑠𝑡𝑎ł𝑦 𝑤 𝑐𝑖ą𝑔𝑢
𝑜𝑠𝑡𝑎𝑡𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑠𝑖ę𝑐𝑖𝑜𝑙𝑒𝑐𝑖
𝑛𝑎 […] 𝑢𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑛ą
𝑜𝑗𝑐𝑧𝑦𝑧𝑛ę, 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖ł𝑦
𝑛𝑎𝑟ó𝑑 𝑖 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖
𝑛𝑖𝑒𝑜𝑑𝑤𝑟𝑎𝑐𝑎𝑙𝑛𝑖𝑒.
______________________
#środa #przeczytałam #lubięiczytam #michałśmielak
#bielma #wydawnictwoinitium #literaturapolska #thriller #czytamwieczorami #nowypost #prorok #fałsz
#lubięiczytampolskichautorów
#lubiętoczytam
#czytamipromuję
#Książki_Haliny #mojabiblioteczka #mojeksiążki #lubiętoczytam
Autor: Michał Śmielak
Wydawnictwo: Initium
Ilość stron: 352
Gatunek: thriller
Data premiery: 26 września 2023
Moja ocena: 08/10
Czekam na swój egzemplarz. Bardzo go polubiłam, świetne teksty, pełne złośliwości i cynizmu, ale wyważone, i co ważne - w punkt!
OdpowiedzUsuńTak za to lubię i cenię prozę autora, bo pisze tak, że nie sposób się na niego obrazić.
Usuń