𝘞𝘵𝘰𝘳𝘦𝘬 𝟤𝟫-𝟢𝟦-𝟤𝟢𝟤𝟧
*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸 *
________________
Dzień
dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.
Za
każdym razem, kiedy sięgam po książkę Agnieszki, mam wrażenie, jakbym otwierała
list od bliskiej osoby – pełen ciepła, mądrości i prawdziwych emocji. 𝑆𝑎𝑔𝑎
𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑠𝑘𝑎
od samego początku była dla mnie wyjątkowa, czymś więcej niż tylko pięknie
opowiedzianą historią – była poruszającą podróżą po emocjach, która przyniosła
mi chwile wzruszeń, dała nadzieję, ale też skłoniła do refleksji.
Bohaterowie
tej sagi stali się dla mnie wyjątkowo bliscy, dlatego wyczekiwałam 𝑁𝑖𝑒𝑏𝑎
𝑛𝑎𝑑 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑒𝑚
z niecierpliwością – jak na ponowne spotkanie z dawno niewidzianymi
przyjaciółmi. I rzeczywiście, ta chwila okazała się czymś niezwykłym, pięknym i
pełnym emocji. Agnieszka Zakrzewska po raz kolejny udowodniła, że potrafi snuć
opowieści, które nie tylko wciągają, ale przede wszystkim poruszają najczulsze
struny serca.
𝑁𝑖𝑒𝑏𝑜
𝑛𝑎𝑑 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑒𝑚
to książka, która wzrusza, zachwyca i przypomina, za co tak bardzo pokochałam
tę sagę. Zapewniam Was, że ta historia żyje jeszcze długo po odłożeniu książki
na półkę, pozostawiając w sercu trwały ślad — pełen emocji. Jestem autorce
ogromnie wdzięczna za tę literacką podróż i wiem, że na długo pozostanie ona
jednym z najpiękniejszych doświadczeń mojej czytelniczej drogi. Teraz nie
pozostaje mi nic innego, jak czekać na czwarty, finałowy tom. Nie ukrywam, że
jestem bardzo ciekawa, jak ta opowieść się zakończy — zwłaszcza że 𝑁𝑖𝑒𝑏𝑜
𝑛𝑎𝑑 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑒𝑚
pozostawiło wiele niedomówień, zagadek i niedomkniętych wątków.
W tej
części autorka większość akcji umieściła w Amsterdamie, co bardzo mi się
podobało. Nie wiem dlaczego, ale atmosfera stolicy Holandii urzekła mnie już od
początku tej serii i z ogromną przyjemnością do niej wracam.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ʙᴀʀᴅᴢᴏ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
𝗔𝗴𝗻𝗶𝗲𝘀𝘇𝗸𝗮
𝗭𝗮𝗸𝗿𝘇𝗲𝘄𝘀𝗸𝗮
– 𝗡𝗶𝗲𝗯𝗼 𝗻𝗮𝗱 𝗔𝗺𝘀𝘁𝗲𝗿𝗱𝗮𝗺𝗲𝗺
– 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮 𝟬𝟵
𝗸𝘄𝗶𝗲𝘁𝗻𝗶𝗮 𝟮𝟬𝟮𝟱
𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼
𝗙𝗹𝗼𝘄
ᴛʏᴛᴜᴌ
ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗣𝗼𝘄𝗿ó𝘁
𝗱𝗼 𝗸𝗿𝗮𝗶𝗻y 𝘁𝘂𝗹𝗶𝗽𝗮𝗻ó𝘄
________________________________________________
𝑁𝑖𝑘𝑡
𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑏𝑒𝑧𝑙𝑢𝑑𝑛𝑎
𝑤𝑦𝑠𝑝ą, 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑡𝑛𝑦𝑚
𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑒𝑚 𝑎𝑛𝑖
𝑜𝑝𝑢𝑠𝑧𝑐𝑧𝑜𝑛𝑎
𝑑𝑟𝑜𝑔ą. 𝐾𝑎ż𝑑𝑎 𝑤𝑦𝑠𝑝𝑎
𝑚𝑎 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒𝑔𝑜
𝑅𝑜𝑏𝑖𝑛𝑠𝑜𝑛𝑎,
𝑘𝑎ż𝑑𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑜
𝑘𝑜𝑟𝑜𝑛ę, 𝑎 𝑘𝑎ż𝑑𝑎
𝑑𝑟𝑜𝑔𝑎 𝑘𝑟𝑒𝑠.
Pocztówki,
które wciąż trafiają do Agnieszki, nie pozwalają jej zapomnieć o Holandii i
wyjątkowych chwilach spędzonych na emigracji. Z każdym dniem jej rosnący
brzuszek przypomina o konieczności podjęcia życiowych decyzji. Agnieszka jest
pełna optymizmu i energii, dzięki czemu jej codzienność nie jest nudna. Nowi
przyjaciele, praca i relacje wypełniają jej życie, choć serce wciąż szuka
odpowiedzi. Myśli wracają do Stijna – czy dać mu drugą szansę i stworzyć z nim
rodzinny dom dla ich dziecka? Agnieszka na nowo zaaklimatyzowała się w
rodzinnym Drawnie i ma sporo wątpliwości, czy powinna wracać do Holandii,
jednak ostatnia wola Annemarie ostatecznie przekonuje ją, że to będzie jedyny
właściwy krok. Gest, jaki Annemarie uczyniła w kierunku
Agnieszki, chwyta za serce, a zwłaszcza słowa, które do niej napisała: „𝘑𝘦𝘴𝘵𝘦ś
𝘮𝘰𝘪𝘮 𝘱𝘰𝘥𝘢𝘳𝘶𝘯𝘬𝘪𝘦𝘮
𝘰𝘥 𝘭𝘰𝘴𝘶, 𝘸𝘯𝘶𝘤𝘻𝘬ą,
𝘬𝘵ó𝘳𝘦𝘫 𝘯𝘪𝘨𝘥𝘺
𝘯𝘪𝘦 𝘮𝘪𝘢ł𝘢𝘮. 𝘐
𝘯𝘪𝘦 𝘰𝘣𝘤𝘩𝘰𝘥𝘻𝘪
𝘮𝘯𝘪𝘦 𝘵𝘰, 𝘤𝘰 𝘱𝘰𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻ą
𝘪𝘯𝘯𝘪 𝘪 𝘫𝘢𝘬 𝘴𝘬𝘰𝘮𝘦𝘯𝘵𝘶𝘫ą
𝘮𝘰𝘫ą 𝘥𝘦𝘤𝘺𝘻𝘫ę.
𝘕𝘪𝘨𝘥𝘺 𝘯𝘪𝘦 𝘰𝘨𝘭ą𝘥𝘢ł𝘢𝘮
𝘴𝘪ę 𝘯𝘢 ś𝘸𝘪𝘢𝘵, 𝘵𝘰
𝘰𝘯 𝘰𝘨𝘭ą𝘥𝘢ł 𝘴𝘪ę
𝘻𝘢 𝘮𝘯ą”.
Postanowiła
wrócić do Holandii i dać szansę Stijnowi oraz ich miłości. Komuś jednak bardzo
zależy na tym, by ich poróżnić. Kiedy Agnieszka odkrywa, kto za tym stoi, nie
może uwierzyć, jak bardzo nienawiść potrafi zaślepić człowieka – zamiast szukać
szczęścia dla siebie, ten ktoś pragnie, by nieszczęśliwy był cały świat.
Ostatecznie
powrót do Holandii i Sosnowego Lasu, mimo sprzeciwu mamy, staje się faktem.
Agnieszka nie żałuje, że tu wróciła, choć chwilami chciałaby być ze swoją ekipą
z gazety na pierwszej linii frontu. Wiedziała, że kolejna afera przechodzi jej
koło nosa, ale ze względu na zaawansowaną ciążę musiała odpuścić. Teraz to jej
córeczka była najważniejsza.
Minęło
czternaście lat. Córka Agnieszki i Stijna weszła w buntowniczy wiek nastoletni,
a i jej rodzice bardzo się zmienili. Beztroskie zakochanie do utraty tchu
zastąpiła trudna, dojrzała miłość. 𝑍𝑤𝑖ą𝑧𝑒𝑘
𝑑𝑤𝑜𝑗𝑔𝑎 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖
𝑡𝑜 𝑑𝑤𝑖𝑒 𝑠𝑝𝑙ą𝑡𝑎𝑛𝑒
𝑧𝑒 𝑠𝑜𝑏ą 𝑑𝑟𝑜𝑔𝑖,
𝑑𝑤𝑎 𝑏𝑟𝑢𝑑𝑛𝑒
𝑘𝑢𝑏𝑘𝑖 𝑝𝑜 𝑘𝑎𝑤𝑖𝑒
𝑖 𝑘𝑖𝑙𝑘𝑎 𝑧𝑎𝑝𝑒ł𝑛𝑖𝑜𝑛𝑦𝑐ℎ
𝑡𝑟𝑜𝑠𝑘𝑎𝑚𝑖 𝑝ół𝑒𝑘
𝑤 𝑡𝑒𝑗 𝑠𝑎𝑚𝑒𝑗
𝑠𝑧𝑎𝑓𝑖𝑒 𝑡𝑎𝑘
𝑟óż𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑚𝑦ś𝑙𝑖. Czy
piętnaście lat spędzonych w kraju tulipanów upoważniało Agnieszkę do nazywania
Holandii swoją ojczyzną? Czy bez wahania mogła powiedzieć, że to tu jest jej
miejsce? Ona nie przyzwyczajała się do miejsc, ale się do nich przystosowywała
i oswajała. Przywiązywała się tylko i wyłącznie do ludzi. Nie miało znaczenia,
gdzie wiatr przeznaczenia ją zaniósł, najważniejsze, by byli z nią ci, których
kochała.
Agnieszka
przeczuwała, że z jej dzieckiem dzieje się coś niedobrego, ale nie wiedziała, jak
z nią rozmawiać – każda próba kończyła się awanturą. Jednego dnia Annemarie
była radosna jak skowronek, a następnego opryskliwa i niegrzeczna niczym
gradowa chmura. Matczyna intuicja podpowiadała, że za tym dziwnym zachowaniem
kryje się coś więcej niż tylko trudny okres dojrzewania, ale Agnieszka nie
potrafiła znaleźć sposobu, by do niej dotrzeć. W końcu odkryła, co tak naprawdę
„dolegało” córce. Nie była tym zachwycona, ale nie mogła nic zrobić. Annemarie
zaczęła negować rodziców, bo znalazła sobie nowy autorytet – kogoś, kto
obiecywał wolność, złote góry i drogę na skróty.
Tyle
że drogi na skróty bywały zgubne i łatwo było się na nich zagubić, ale Annemarie jeszcze tego nie wiedziała. Agnieszka
miała tylko nadzieję, że jej mądra córka nie zaprzepaści talentu, a fascynacja
telewizyjnym światkiem ułudy, którym kusił ją chłopak, szybko minie. Wiedziała
jednak, że nie jest w stanie do niczego jej zmusić. Annemarie sama musiała
wybrać swoją drogę. W chwilach, gdy córka trzaskała drzwiami i obrażała się na
cały świat, Agnieszka – jak każdy rodzic w takiej sytuacji – tęskniła do
czasów, gdy wszystko wydawało się prostsze, gdy strachy można było przegonić
jednym lepkim pocałunkiem umorusanej czekoladą buzi i uściskiem małej rączki,
która z pełnym zaufaniem chwytała ją za palce i pozwalała prowadzić się ku
jasnej stronie życia.
Stijn
za problemy wychowawcze z córką obwinia Agnieszkę, ponieważ uważa, że zamiast
poświęcać czas rodzinie, zajmuje się opieką nad wiekowym Janem, którego udar
przykuł do wózka. Agnieszka nie może zapomnieć o tym, co Jan zrobił dla niej
przed laty, i nie wyobraża sobie, by mogła postąpić inaczej. Czy Stijn słusznie
ma pretensje do żony, że zamiast być z nim, biega do domu Jana i poświęca mu
swój czas?
Tymczasem
obok zamieszkał gburowaty sąsiad, a ktoś zaczął prześladować rodzinę de
Bruinów. Wrzucony kamień przez okno, otruty kot i niepokojący SMS, który
otrzymała Aga. Kto ich prześladuje i dlaczego? Czyżby mieli wrogów? Agnieszce
wydaje się to niemożliwe.
𝑁𝑖𝑒𝑏𝑜
𝑛𝑎𝑑 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑒𝑚
to powieść pełna mądrości życiowej, komentarzy dnia codziennego, które nadal są
aktualne i zapewne na tej aktualności nigdy nie stracą. Agnieszka Zakrzewska,
jak wytrawny wirtuoz, wygrywa przepiękne akordy słowami. Stworzyła historię,
która ściska serce, otula słowem duszę, przynosi ukojenie i wytchnienie.
Pozwala wierzyć w przyjaźń, miłość, bezinteresowną dobroć innych ludzi.
Przy
okazji tej wspaniale opowiedzianej historii autorka mimochodem porusza problemy
społeczne i nasze cechy narodowe, jak choćby trudność w przyjmowaniu
komplementów, która wynika z tradycji wychowawczych i społecznych oczekiwań.
My, Polki, nie potrafimy przyjmować komplementów, bo nikt nas nie nauczył, jak
prawidłowo reagować, by traktować pochwały jako coś naturalnego. Wychowywano
nas na grzeczne, układne kobietki, które nie powinny się wychylać.
Agnieszka
Zakrzewska doskonale łączy humor z głębszymi przemyśleniami, dzięki czemu 𝑁𝑖𝑒𝑏𝑜
𝑛𝑎𝑑 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑒𝑚
pochłania się z uśmiechem, ale również z chwilami, które skłaniają do
refleksji. To opowieść o miłości, która nie zawsze bywa prosta, o życiu
rodzinnym i przyjaźni. Historia jest pełna autentyczności, ukazująca prawdziwe
relacje, wzajemną pomoc, troskę oraz to, jak ważne jest bycie wsparciem dla
bliskich w trudniejszych momentach. Przepięknie ukazana jest więź z mamą oraz z
dziadkami, którzy stali się dla Agi prawdziwym autorytetem. Niezwykła miłość
Agnieszki do dziadków to dowód na to, jak wiele wartości przekazali jej ci,
którzy nauczyli ją, że prawdziwą wartość mają bliscy i poczucie bezpieczeństwa.
Świadomość, że niezależnie od tego, co się dzieje, zawsze będą przy niej, nawet
gdy cały świat stanie przeciwko niej, daje jej siłę. Wartości, które wyniosła z
domu, są fundamentem jej życia – podobnie jak dla jej ojca, dla którego
wierność sobie, honor, prawda i szacunek dla drugiego człowieka były cenniejsze
niż góra pieniędzy, zaszczytów i stanowisk. Ojciec uczył ją, że w tym całym
ułudnym świecie, gdzie kariera często stawiana jest na pierwszym miejscu, a
ludzie traktowani są jak marionetki, liczy się to, co prawdziwe i wartościowe.
Podobała
mi się stopniowa metamorfoza Agnieszki – w pierwszej części była beztroską
młodą kobietą, a w trzecim tomie stała się dojrzalsza, po tym, jak wiele
różnych doświadczeń ją spotkało. […] 𝑑𝑜𝑝𝑖𝑒𝑟𝑜
𝑠𝑝𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎 𝑡𝑤𝑎𝑟𝑑𝑦𝑚
łóż𝑘𝑢 𝑤 𝑎𝑠𝑐𝑒𝑡𝑦𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒
𝑢𝑚𝑒𝑏𝑙𝑜𝑤𝑎𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑜𝑘𝑜𝑗𝑢
𝑤 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑖𝑒
𝑝𝑜𝑧𝑤𝑜𝑙𝑖ł𝑜 𝑗𝑒𝑗
𝑑𝑜𝑠𝑡𝑟𝑧𝑒𝑐 𝑘𝑜𝑚𝑓𝑜𝑟𝑡
𝑛𝑎𝑗𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑤𝑦𝑔𝑜𝑑𝑛𝑒𝑗
𝑝o𝑑𝑢𝑠𝑧𝑘𝑖
𝑤 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑛𝑦𝑚
𝑑𝑜𝑚𝑢. 𝐼 𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑎𝑟𝑖𝑒𝑟𝑎
𝑗𝑒𝑠𝑡 ź𝑟ó𝑑ł𝑒𝑚 𝑛𝑎𝑗𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑒𝑔𝑜
𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑎, 𝑎𝑙𝑒
𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎. Zaskoczył mnie
przeskok w fabule o czternaście lat, ale w ostatecznym rozrachunku był to
bardzo ciekawy zabieg, który przypadł mi do gustu. Najbardziej zachwyciły mnie
barwne opisy Amsterdamu i jego okolic, a także głęboka więź z holenderskimi
tradycjami oraz historia tego kraju.
To
przepiękna, pełna życia i wartościowa opowieść, przepełniona ciepłem, pozytywną
energią, a zarazem z domieszką trudów i tajemnic. Agnieszka Zakrzewska w tej
części wiele wyjaśnia, ale także pozostawia mnóstwo niedopowiedzianych
kwestii. 𝑁𝑖𝑒𝑏𝑜 𝑛𝑎𝑑
𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑒𝑚
to historia, która wciąga, wzrusza, rozśmiesza, ale zarazem zmusza do
refleksji, pełna emocji, radości, lęków i intryg, niepozwalających oderwać się
od książki. Pozostał już tylko jeden tom 𝑆𝑎𝑔𝑖 𝐴𝑚𝑠𝑡𝑒𝑟𝑑𝑎𝑚𝑠𝑘𝑖𝑒𝑗,
który mam nadzieję, wyjaśni wszystko, ale nadejdzie czas rozstania z jej
bohaterami, co wcale mnie nie cieszy.
Jestem
wdzięczna Agnieszce Zakrzewskiej, że poprzez historię życia ojca Agnieszki
wspomina czasy działalności „Solidarności”, kiedy jedni walczyli dla idei i za
to, w co wierzyli, a inni zachowywali się jak oślizłe węże i dla kariery
zdradzali swoich towarzyszy, by potem wypłynąć w innym miejscu i dalej robić
karierę. Za zdradę nikt ich nie rozliczył, a oni nie mieli i nie mają wyrzutów
sumienia.
𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒
𝑝𝑟𝑧𝑦𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑖𝑙𝑖
𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑐𝑧𝑒𝑘𝑎𝑛𝑖𝑎.
𝑁𝑎 𝑑𝑜𝑟𝑜𝑠ł𝑜ść, 𝑛𝑎
𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑒 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑦,
𝑛𝑎 𝑤𝑖𝑜𝑠𝑛ę, 𝑛𝑎
𝑧𝑖𝑚ę, 𝑛𝑎 𝑤𝑒𝑒𝑘𝑒𝑛𝑑.
𝐶𝑧𝑒𝑘𝑎𝑙𝑖 𝑤 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑘𝑎𝑐ℎ
𝑛𝑎 𝑤𝑦𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑𝑎ż𝑎𝑐ℎ,
𝑤 𝑑𝑢𝑠𝑧𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑎𝑝𝑡𝑒𝑘𝑎𝑐ℎ,
𝑤 𝑑𝑤𝑜𝑟𝑐𝑜𝑤𝑦𝑐ℎ
𝑝𝑜𝑐𝑧𝑒𝑘𝑎𝑙𝑛𝑖𝑎𝑐ℎ.
𝑁𝑎 𝑤𝑦𝑝ł𝑎𝑡ę, 𝑧𝑎𝑠𝑖ł𝑒𝑘…𝑛𝑎
𝑐𝑢𝑑. 𝐶𝑧𝑒𝑘𝑎𝑙𝑖,
𝑎ż 𝑤𝑦𝑗𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠ł𝑜ń𝑐𝑒
𝑎𝑙𝑏𝑜 𝑠𝑝𝑎𝑑𝑛𝑖𝑒
𝑑𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧. 𝐶𝑧𝑒𝑘𝑎𝑙𝑖
𝑛𝑎 𝑠𝑒𝑛 𝑖 𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑏𝑢𝑑𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒.
𝑁𝑎 𝑗𝑢𝑡𝑟𝑜 𝑖 𝑛𝑎
ś𝑚𝑖𝑒𝑟ć. 𝑁𝑎 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒
𝑠𝑎𝑚𝑦𝑐ℎ…
Na
koniec nie mogłam się powstrzymać, by nie umieścić tutaj tego cytatu, który
mimo upływu lat wciąż pozostaje aktualny i nigdy się nie zdezaktualizuje.
𝑈𝑐𝑧𝑐𝑖𝑤𝑜ść,
𝑝𝑟𝑎𝑤𝑜𝑟𝑧ą𝑑𝑛𝑜ść,
𝑠ł𝑢ż𝑏𝑎 𝑛𝑎𝑟𝑜𝑑𝑜𝑤𝑖?! […] 𝑃𝑢𝑠𝑡𝑒
𝑠𝑙𝑜𝑔𝑎𝑛𝑦, 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑗ą𝑐𝑒
𝑠𝑖ę 𝑛𝑎 𝑝𝑙𝑎𝑘𝑎𝑡𝑦
𝑤𝑦𝑏𝑜𝑟𝑐𝑧𝑒!
_________________________________
Dziś
już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.
ʜᴀʟɪɴᴀ
__________________________________
Współpraca barterowa / Wydawnictwo Flow
Agnieszka Zakrzewska
__________________________________
Autor: Agnieszka Zakrzewska
Wydawnictwo: Flow
Ilość stron: 368
Gatunek: obyczajowa / romans
Data premiery: 09 kwietnia 2025
Moja ocena: 09
/10
Komentarze
Prześlij komentarz