SEKRET I BÓL

 

𝘗𝘪ą𝘵𝘦𝘬  𝟤𝟧-𝟢𝟦-𝟤𝟢𝟤𝟧

*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸  *

________________

Dzień dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.

𝑍𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐𝑧𝑒 𝑏𝑜𝑟ó𝑤𝑒𝑘 reklamowano jako poruszającą opowieść o niezłomnej nadziei, sile miłości i rodzinnych więzach. To właśnie ten opis mnie zaintrygował i sprawił, że sięgnęłam po książkę. Niestety, czuję spory niedosyt, bo historia okazała się znacznie mniej poruszająca, niż obiecywano. Zabrakło mi silniejszych emocji i autentyczności, które zapowiedź tak mocno sugerowała. Wiem, że jestem w mniejszości, ale nie poczułam magii tej książki. Główna „tajemnica”, wokół której zbudowana jest fabuła, od początku nie była tajemnicą – wiedziałam, co się wydarzyło, więc trudno mówić mi tu o jakimkolwiek napięciu. Historia po prostu się toczy, aż w końcu bohaterowie dochodzą do odpowiedzi, którą ja już dawno znałam.

 

Niestety, bohaterowie powieści nie wzbudzili we mnie większych emocji. Ich zachowania często wydawały się wymuszone, a charaktery – niespójne i mało wiarygodne. Brakowało im autentyczności, przez co trudno było mi wczuć się w tę historię i przejąć ich losem. Wciąż zastanawiam się, co tak bardzo poruszyło innych w tej historii, skoro mnie zabrakło w niej emocjonalnej głębi, wiarygodności i tej nieuchwytnej iskry, która sprawia, że książka zostaje w pamięci na długo.

 

Mimo wszystko nie zniechęcam do lektury Zbieraczy borówek, bo być może ta powieść poruszy Was bardziej niż mnie. Może to moje oczekiwania wobec tej książki były zbyt wygórowane? Spodziewałam się prawdziwego dramatu, emocji sięgających zenitu — w końcu porwano dziecko! Tymczasem otrzymałam coś na kształt reporterskiej relacji, która nie zdołała mnie poruszyć.

 

ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ᴘʀᴢᴇᴅꜱᴛᴀᴡɪᴀ :

 

𝗔𝗺𝗮𝗻𝗱𝗮 𝗣𝗲𝘁𝗲𝗿𝘀 – 𝗭𝗯𝗶𝗲𝗿𝗮𝗰𝘇𝗲 𝗯𝗼𝗿ó𝘄𝗲𝗸 – 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮 𝟮𝟵 𝘀𝘁𝘆𝗰𝘇𝗻𝗶𝗮 𝟮𝟬𝟮𝟱 𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼 𝗙𝗶𝗹𝗶𝗮

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗦𝗲𝗸𝗿𝗲𝘁 𝗶 𝗯ó𝗹

________________________________________________

 

𝐼𝑚 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒ś𝑚𝑦 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑠𝑖, 𝑡𝑦𝑚 𝑐𝑧𝑎𝑠 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑐𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑎𝑚 𝑝ł𝑦𝑛𝑖𝑒, 𝑗𝑎𝑘𝑏𝑦 𝑤𝑠𝑧𝑒𝑐ℎś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑝𝑜𝑝𝑦𝑐ℎ𝑎ł 𝑛𝑎𝑠 𝑤 𝑠𝑡𝑟𝑜𝑛ę 𝑚𝑒𝑡𝑦, 𝑏𝑦 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐𝑒 𝑑𝑙𝑎 𝑚ł𝑜𝑑𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑖 𝑠𝑖𝑙𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ; 𝑘𝑎ż𝑒 𝑛𝑎𝑚 𝑜𝑑ℎ𝑎𝑐𝑧𝑦ć 𝑠𝑤𝑜𝑗ą 𝑛𝑖𝑒𝑤𝑖e𝑙𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧ą𝑐ą 𝑏𝑦𝑡𝑛𝑜ść 𝑛𝑎 𝑡𝑦𝑚 ś𝑤𝑖𝑒𝑐𝑖𝑒 𝑖 𝑧𝑛𝑖𝑘𝑛ąć.

 

Fabuła 𝑍𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐𝑧𝑦 𝑏𝑜𝑟ó𝑤𝑒𝑘 opiera się na dwóch niezależnych narracjach. Pierwsza z nich dotyczy rodziny Mikmaków z Nowej Szkocji, która co roku przyjeżdża do Maine, by zarobić na zbiorze borówek. Pewnego dnia sześcioletni Joe obserwuje swoją młodszą siostrę Ruthie, siedzącą na ulubionej skale na skraju pola borówek. Tego popołudnia Ruthie znika bez śladu. Joe jest ostatnią osobą, która ją widziała. Mimo że poszukiwania nie przynoszą rezultatów, a wszelkie ślady po Ruthie znikają, Joe nigdy nie zapomina dźwięku głosów nawołujących jej imię. Po latach, stojąc nad grobem, wspomina tamto tragiczne wydarzenie.

 

Równolegle autorka przedstawia historię Normy, której tożsamość staje się łatwa do odgadnięcia już na początku, mimo że na pierwszy rzut oka amerykańska dziewczynka i indiański chłopiec mogą wydawać się postaciami niezwiązanymi ze sobą. Norma dorasta w Maine, w rodzinie, która nie spełnia jej emocjonalnych potrzeb. Ojciec jest zimny i niedostępny, a matka ciągle zapracowana. Od dzieciństwa dręczą ją sny, które wydają się być wspomnieniami – fragmentami przeszłości, o których nikt nie chce jej nic powiedzieć. Norma przez lata stara się odkryć tajemnice swojej rodziny, poszukując odpowiedzi na pytania, które nie dają jej spokoju.

 

Niestety, mimo że książka podejmuje ważne i dramatyczne tematy, nie udało mi się poczuć emocjonalnego zaangażowania. Opisy w książce nie wzbudziły we mnie żadnych silniejszych odczuć, przez co opowieść straciła na sile oddziaływania. Historia miała potencjał, by poruszyć temat straty dziecka i dramatycznych doświadczeń rodziny, jednak została poprowadzona w sposób płaski, bez głębszej analizy psychologicznej postaci. Choć styl pisania autorki jest przyjemny i książkę czyta się szybko, nie poczułam emocjonalnego zaangażowania, co sprawiło, że byłam tylko biernym obserwatorem tej historii.

 

Sięgając po 𝑍𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐𝑧𝑦 𝑏𝑜𝑟ó𝑤𝑒𝑘, liczyłam na opowieść, która wciągnie mnie emocjonalnie. Chciałam zgłębić tajemnicę zniknięcia Ruthie i poznać historię jej rodziny. Niestety, wątki zostały poprowadzone zbyt schematycznie, a sama historia z czasem straciła na dynamice. Zabrakło mi psychologicznej złożoności – wszystko działo się zbyt spokojnie, poprawnie i powierzchownie, by poruszyć mnie na tyle, by poczuć współczucie dla bohaterów.  Szkoda, że wątki zostały poprowadzone dość schematycznie i chaotycznie , bo ta historia miała naprawdę duży potencjał. Nie ukrywam, że liczyłam na większe skupienie się na wewnętrznych przeżyciach Normy, na ukazanie jej emocji i myśli, tymczasem jej postać wydała mi się zbyt płaska i mało wyrazista.

 

Narracja przeskakuje przez kolejne dekady, co sprawiło wrażenie, że ważne wydarzenia zostały pominięte. Postacie wydają się bardziej zarysowane, niż naprawdę dobrze przedstawione. Więcej się o nich mówiło, niż można było poznać je przez ich działania. Brakowało mi szczegółów i intensywności, by naprawdę poczuć emocje bohaterów i zrozumieć ich motywacje. Spośród wszystkich postaci, to Joe zrobił na mnie największe wrażenie. Co ciekawe, to właśnie on okazał się bardziej wiarygodny i emocjonalnie przekonujący, mimo że Norma miała pełnić rolę główną. Jej postać pozostaje zbyt mało rozwinięta, by w pełni ją zrozumieć.

 

Były jednak momenty, które mnie poruszyły, to początek, w którym autorka zgrabnie zarysowała skomplikowane relacje rodzinne, oraz zakończenie, które wprowadziło spokój i uporządkowało stosunki między postaciami. Szkoda tylko, że środkowa część książki nie dorównała im pod względem emocjonalnego ładunku. Gdyby autorka lepiej zanurzyła się w psychologię postaci i wydobyła więcej emocji, książka mogłaby zyskać na sile. Natomiast podobał mi się sposób, w jaki Amanda Peters pokazała, jak niewiedza i brak odpowiedzi wpływały na bohaterów – raniły ich, oddalały od bliskich, ale też kształtowały ich wybory. Szczególnie zainteresowało mnie to, jak Norma dorastała z uczuciem obcości i przeczuciem, że coś ważnego zostało przed nią ukryte.

 

Miałam duże oczekiwania wobec 𝑍𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐𝑧𝑦 𝑏𝑜𝑟ó𝑤𝑒𝑘, a początek zapowiadał się naprawdę obiecująco i nawet mnie wciągnął, jednak z czasem coraz trudniej było mi utrzymać zainteresowanie. Historia szybko traci tempo i przeradza się w opowieść pełną użalania się nad własnym losem. Choć miała przedstawiać dramat związany ze stratą dziecka, zabrakło w niej napięcia, emocjonalnej głębi i autentyczności. Temat został potraktowany zbyt powierzchownie, a postacie okazały się płaskie i niewyraziste. Mimo że książka porusza ważne i bolesne kwestie, nie zdołałam się zaangażować w losy bohaterów. Ta opowieść miała potencjał, by wzruszyć, ale nie pojawiła się iskra, dzięki której zapadłaby mi w pamięć na dłużej.

 

Szkoda, bo jako całość powieść 𝑍𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐𝑧𝑒 𝑏𝑜𝑟ó𝑤𝑒𝑘 może się podobać, ale jednak nie spełniła moich oczekiwań. Fabuła miała potencjał, ale został on przytłumiony przez powolne tempo i zbyt płytko zarysowane postacie. Odniosłam wrażenie, że ta opowieść lepiej sprawdziłaby się jako film – może obrazy potrafiłyby oddać emocje, których zabrakło w książce. Relacje rodzinne zostały potraktowane zbyt pobieżnie, a styl autorki, choć momentami przyjemny, nie wystarczył, by udźwignąć tak trudne tematy. Początek zapowiadał coś więcej, ale mniej więcej w połowie historia zaczęła mnie nużyć.

 

W efekcie książka okazała się dla mnie jedynie lekkim czytadłem – szybko się ją kończy i równie szybko zapomina. Jeśli spodziewacie się, że tytuł książki ma związek z treścią, możecie się rozczarować, bo według mnie zupełnie do niej nie pasuje𝑍𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐𝑧𝑒 𝑏𝑜𝑟ó𝑤𝑒𝑘  to prosta, niezbyt wymagająca opowieść, która nie wyróżnia się fabularnie. Być może jestem zbyt wymagająca i surowa, ale od takich historii oczekuję burzy emocji, a nie roli biernego obserwatora. Warto jednak zapoznać się z innymi opiniami – wielu czytelników odebrało tę książkę znacznie bardziej emocjonalnie niż ja.

 

𝑇𝑜 𝑠𝑡𝑟𝑎𝑠𝑧𝑛𝑒, ż𝑒 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑚𝑦 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑖𝑒ć 𝑝𝑒𝑤𝑛𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑦 𝑑𝑜𝑝𝑖𝑒𝑟𝑜 𝑤𝑡𝑒𝑑𝑦, 𝑔𝑑𝑦 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒ś𝑚𝑦 𝑧𝑏𝑦𝑡 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑧𝑦, 𝑏𝑦ś𝑚𝑦 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑧 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦𝑘𝑜𝑙𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑝𝑜ż𝑦𝑡𝑒𝑘.

_________________________________

Dziś już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.

ʜᴀʟɪɴᴀ

__________________________________

Współpraca barterowa / Wydawnictwo Filia

Amanda Peters

__________________________________

Autor: Amanda Peters
Wydawnictwo: Filia  

Ilość stron: 352
Gatunek: obyczajowa

Data premiery: 29  stycznia 2025
Moja ocena: 06 /10



 

Komentarze

  1. Póki co nie mam w planach. Borówki za to jako owoce uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, Aniu! Zajadam się nimi na potęgę i pewnie dlatego przyciągnęły mnie ta okładka i tytuł. Cała reszta okazała się jednak dla mnie stratą czasu, choć książka zbiera mnóstwo pozytywnych opinii – ale niestety nie moich.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedzi, nowości, polecajki

MRZONKI

Zapowiedzi, nowości, polecajki.