W PIEKLE EMOCJI
𝘞𝘵𝘰𝘳𝘦𝘬 𝟤𝟥-𝟢𝟫-𝟤𝟢𝟤𝟧
*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸 *
________________
Dzień
dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.
Od
pierwszych stron 𝘊𝘪𝘦𝘮𝘪ęż𝘺𝘤𝘺
miałam poczucie, że obcuję z literaturą wyjątkową. Twórczość Marii
Gasienicy-Zawadzkiej stała mi się bliska od chwili przeczytania 𝐺𝑛𝑖𝑒𝑤𝑢
ℎ𝑎𝑙𝑛𝑒𝑔𝑜 i 𝑍𝑔𝑜𝑟𝑧𝑒𝑙𝑖𝑠𝑘𝑎,
ale ta powieść zachwyciła mnie w sposób szczególny i mam wrażenie, że to
właśnie najdojrzalsze i najmocniejsze dzieło autorki. Dla mnie tytułowa
ciemiężyca, roślina trująca, a jednocześnie zdolna leczyć, idealnie oddaje sens
tej opowieści. Autorka z wyczuciem połączyła psychologiczną warstwę z
delikatnie wyczuwalnym wątkiem sensacyjnym, dzięki czemu całość wciągnęła mnie
od pierwszych stron. Podczas lektury niemal widziałam przed oczami zakopiańskie
pejzaże, wilgoć mgły osiadającej na trawach, ciężkie chmury zawieszone nad
szczytami i niedopowiedziane emocje unoszące się w rozmowach bohaterów. To
właśnie one sprawiły, że nawet po odłożeniu książki wciąż o niej myślę. Lektura
tej powieści zostawiła we mnie trwały ślad, do którego wciąż powracam myślami.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ʙᴀʀᴅᴢᴏ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
𝗠𝗮𝗿𝗶𝗮
𝗚ą𝘀𝗶𝗲𝗻𝗶𝗰𝗮-𝗭𝗮𝘄𝗮𝗱𝘇𝗸𝗮
– 𝗖𝗶𝗲𝗺𝗶ęż𝘆𝗰𝗮 – 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮
𝟭𝟴 𝗰𝘇𝗲𝗿𝘄𝗰𝗮
𝟮𝟬𝟮𝟱 𝗿.
– 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼
𝗢𝘁𝘄𝗮𝗿𝘁𝗲
ᴛʏᴛᴜᴌ
ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪 𝗽𝗶𝗲𝗸𝗹𝗲
𝗲𝗺𝗼𝗰𝗷𝗶
_____________________________________
𝐶𝑧𝑦
𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑖𝑟𝑜𝑛𝑖𝑎,
ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎
𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦ć 𝑤 𝐵𝑜𝑔𝑎
𝑎𝑛𝑖 𝑢𝑚𝑟𝑧𝑒ć, 𝑏𝑦
𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖ć 𝑑𝑜 𝑝𝑖𝑒𝑘ł𝑎?
Anna
to kobieta pełna fobii, uzależniona od toksycznej relacji z matką i paraliżowana
lękiem przed małymi, ciemnymi pomieszczeniami. Pracuje zdalnie w redakcji
wydawnictwa, a na propozycję szefa, by wyjechała do Zakopanego, reaguje
panicznie. W jej głowie wciąż odzywa się strach przed powrotem do domu, do
matki. Na samą myśl, że mogłaby znowu z nią zamieszkać, ogarnia ją przerażenie.
Na odległość czuła się choć trochę wolna, ale powrót oznaczałby całkowitą
rezygnację z tych krótkich chwil swobody.
Propozycja szefa była dla niej ogromną szansą, choć on nie zdawał sobie sprawy, jak wielkim ciężarem okaże się dla Anny powrót w miejsce, z którego z takim trudem się wyrwała. Miała pojechać do Zakopanego, zebrać materiały i napisać książkę. To marzenie towarzyszyło jej od zawsze, ale nigdy nie zostało spełnione, choć udało się je zrealizować mniej utalentowanej koleżance ze studiów. Gdy zobaczyła jej książkę na półkach, poczuła zazdrość, uczucie nędzne i niszczące, które zatruwało jej myśli. Dlaczego tamtej się udało, a jej nie? Bo matka od dziecka wmawiała jej, że do niczego się nie nadaje.
Koleżanka miała poukładane życie, a Anna czuła, że nie ma nic, choć to ona zawsze była najlepsza i to jej powinno się udać. Wciąż powtarzała sobie, że jeszcze wszystkim pokaże, że napisze bestseller. Bez wahania zgodziłaby się na reportaż, gdyby nie musiała wracać do domu. Brat Marek również nie był tym zachwycony, bo nie po to wyrwał ją stamtąd, by miała znów znaleźć się pod wpływem matki. A jednak ta książka mogła być dla Anny wielką szansą.
Kiedy tylko pojawia się w Zakopanem, matka natychmiast przechodzi do ataku. Nie daje jej odetchnąć, a gdy Anna próbuje się bronić, sięga po jeszcze silniejsze sposoby manipulacji. Gra na emocjach córki z bezwzględną konsekwencją, a Anna nie ma pewności, czy wytrzyma u jej boku pięć miesięcy.
Autorka
wprowadza też innych bohaterów. Komisarz Józef Lasota zostaje wezwany do
tragicznego zdarzenia, w którym kobieta ginie po upadku ze schodów. Christian
rozpoczyna pracę w restauracji i od pierwszych chwil nie potrafi ukryć
fascynacji swoją przełożoną. Z kolei Bartek Stasik, przewodnik górski, mąż i
ojciec trójki dzieci, zmaga się z chorobliwą zazdrością żony. Kiedyś uważał to
za dowód miłości, dziś przytłaczają go niekończące się pretensje i awantury.
Ta
trójka, uwikłana w toksyczne relacje, w końcu się spotyka. Anna poznaje Bartka,
gdy odwiedza Tatrzański Oddział PTTK i zbiera informacje do książki, a
Christiana w karczmie, gdzie wpada na kawę. Od razu zauważa, że barmana i jego
szefową coś łączy.
Anna
chciałaby całą traumę związaną z dzieciństwem i okrucieństwem matki upchnąć do
szuflady „niewytłumaczalne”, byle tylko wreszcie się zmieniła. Ale matka nie ma
takiego zamiaru. Traktuje Annę słowami ciężkimi jak kamień. Wciąż mówi, raniąc
córkę każdym słowem i każdym zdaniem. Kiedyś Anna zajadała stres czekoladą, a
teraz coraz częściej sięga po tabletki na uspokojenie i alkohol. Stopniowo
wpada w sidła alkoholu i leków, wmawiając sobie, że wciąż nad wszystkim panuje,
choć kontrola dawno wymknęła jej się z rąk.
Pozostałych
bohaterów Anna poznaje stopniowo i tworzy o nich własne opinie, a przy tym
nieustannie szuka odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Dlaczego przystojny
barman Chris pozwala uwodzić się dużo starszej od siebie szefowej, skoro ma
piękną dziewczynę w swoim wieku, która go kocha? Dlaczego charyzmatyczny
przewodnik Bartek, do którego wzdychały wszystkie turystki, daje się dręczyć
swojej chorobliwie zazdrosnej żonie? Ja wiedziałam, dlaczego. Znałam powód, dla
którego pozwalali się manipulować i trwali w toksycznych związkach, choć na głos
mówili, że tego nie chcą. Tej prawdy nie znała Anna i współczuła im, bo sama
była dręczona przez swoją toksyczną matkę, która wyciągała przeciwko niej
najcięższe działa, oskarżając córkę o brak opiekiAnna miała wrażenie, że śni,
bo nikt jej nie wierzył. Dla otoczenia jej matka była miłą starszą panią i nikt
nie przypuszczał, że w tym słabym ciele kryje się potwór. Kto uwierzyłby, że
była sadystką, która katowała własne dzieci, a teraz domagała się od nich
opieki?
To
moim zdaniem najlepsza książka Marii Gąsienicy-Zawadzkiej. Każdy z bohaterów ma
coś… coś, z czym się boryka. Lęki, niespełnione marzenia, skrywane żale i
pragnienia. Mnie ich losy poruszyły, postaci dzięki temu wydawały mi się
prawdziwe, a ich historie zmusiły mnie do refleksji.
Nikt
nie lubi być osaczany, nikt nie znosi poczucia, że nie może złapać oddechu, że
tkwi w potrzasku. Anna nienawidzi matki i ciemności. Gdy wychodzi na jaw, że
jej ukochany trzy lata wcześniej zostawił ją przez manipulacje matki, coś w
niej pęka. Anna czuje, że traci kontrolę nad swoim życiem. Chris chce uwolnić
się od szefowej, bo marzy o ułożeniu sobie życia z ukochaną, lecz zaborcza
kobieta nie ma zamiaru mu odpuścić. Bartek natomiast chciałby, aby jego
chorobliwie zazdrosna żona zniknęła z jego życia raz na zawsze, ale kocha
dzieci ponad wszystko i potrzebuje pieniędzy teścia, więc nie może się z nią
rozwieść.
Autorka
skupiła się przede wszystkim na historii Anny, a przez jej spojrzenie poznawałam
także losy Christiana i Bartka, którzy, podobnie jak ona, tkwią w toksycznych
związkach. Czytając o nich, miałam wrażenie, że nie ma dla nich wyjścia z tych
układów. Autorka poprzez przemyślenia Anny stawia pytania, na które nie ma
prostej odpowiedzi. Co sprawia, że niektórzy ludzie całe życie poświęcają
gnębieniu innych? Jak to możliwe, że ich ofiarami stają się najbliżsi? Dlaczego
za zamkniętymi drzwiami domów i mieszkań rozgrywają się największe dramaty? I
jak to się dzieje, że ci, którzy powinni sobie pomagać, potrafią sobie nawzajem
zgotować piekło?
Miałam
zupełnie inne wyobrażenie o ciemiężycy. Bliżej było mi do myśli o cierpiętnicy,
kimś, kto w milczeniu znosi ból, kto ciągle staje się ofiarą losu. 𝐶𝑖𝑒𝑚𝑖ęż𝑦𝑐𝑎
pokazuje jednak coś innego. Pokazuje piekło życia z osobą toksyczną, które
staje się jeszcze gorsze, gdy mieszka się z nią pod jednym dachem. To codzienna
walka z kimś, kto pragnie kontrolować każdy twój ruch, krytykuje, poniża, umniejsza
twoje osiągnięcia. Kto manipuluje, wymusza poczucie winy, wzbudza lęk i
niepewność, lekceważy twoje potrzeby i granice. Życie w takim układzie
wyczerpuje człowieka, odbiera spokój, podważa poczucie własnej wartości i
zostawia rany, które trudno zagoić. Każdy dzień staje się ciężarem, a
wspomnienia i urazy ciągle wracają, przypominając, jak bardzo bliska osoba może
ranić.
Te chore relacje autorka pokazuje z jednej
strony. Nie dowiedziałam się, jak wyglądały z punktu widzenia matki Anny,
szefowej Christiana czy żony Bartka. Kto był ofiarą, a kto oprawcą? Na to
pytanie autorka nie daje odpowiedzi, zostawiając przestrzeń do własnych
przypuszczeń. Ciągle zastanawiałam się, ile winy spoczywało na tych, którzy
manipulowali, a ile na tych, którzy na to pozwalali. Trudno było odróżnić, kto
kogo naprawdę dręczył i realizował swój chory plan. Anna była więźniem własnych
fobii i bezlitosnych manipulacji matki. Christian wpadł w toksyczny układ z
szefową i sądził, że wyjdzie z niego, kiedy zechce, a szybko przekonał się, że
to nie takie proste. Bartek wżenił się w bogatą rodzinę, ale z czasem
natarczywość teściów i chorobliwa zazdrość żony sprawiły, że bardzo tego
żałował, choć nie mógł zostawić dzieci ani zrezygnować z majątku teścia.
𝐶𝑖𝑒𝑚𝑖ęż𝑦𝑐𝑎
to świetnie napisana historia. Wszyscy bohaterowie dramatu mają swój głos.
Poznałam ich losy oczami samych bohaterów. Początkowo współczułam im, lecz w
miarę rozwoju fabuły zaczęłam rozumieć, że moja początkowa ocena tej trójki
była zero-jedynkowa, a natura ludzka taka nie jest. Wszyscy bez wyjątku mieli
coś na sumieniu, co autorka ujawniała stopniowo poprzez notatki znalezione
przez policjanta w domu, gdzie doszło do wypadku. Dawały one obraz wszystkich
niewyjaśnionych zdarzeń i historii trzech osób tkwiących w toksycznych
układach, choć do końca nie wiadomo, co jest prawdą, a co wytworem umysłu
otumanionego alkoholem i lekami. Przypadek połączył tę trójkę ludzi, sprawił,
że postanowili sobie nawzajem pomóc, a ostatecznie doprowadził do tragedii.
Naiwny chłopak, zapijaczona pisarka i kochający mąż oraz ojciec, który wcale
nie jest tym, za kogo chce uchodzić. Największym zaskoczeniem jest wyjaśnienie
losów tajemniczej postaci dramatu, Marka, brata Anny, który pojawia się nagle i
równie niespodziewanie znika.
_________________________________
Dziś
już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.
ʜᴀʟɪɴᴀ
__________________________________
Maria Gąsienica-Zawadzka
__________________________________
Autor: Maria Gąsienica- Zawadzka
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 400
Gatunek: thriller psychologiczny
Data premiery: 18 czerwca 2025
Moja ocena: 10
/10

Komentarze
Prześlij komentarz