Królowa zła
Cześć, witam Was ponownie na
moim blogu.
Z cyklu Blog Książki Haliny
poleca:
Wkrótce ogłoszę rozstrzygnięcie
konkursu związanej z książką „Weekend”, dziś recenzja.
Wypad do SPA z przyjaciółmi. Pięknie brzmi. Relaks, odprężenie, odnowa,
a co jeżeli to miejsce to jedno wielkie oszustwo, zamiast odnowy pasmo
kolejnych upokorzeń, wyzwalacz ciemnej natury. Łatwo uwierzyć w cudowne
eliksiry, amulety, herbatki, wyzwalanie emocji, piękne i motywujące słowa.
Poddać się manipulacji. Uwierzyć, że osoby, które z nami są, lubią nas i mają
dobre intencje. Bo czy osoby, które mienią się naszymi przyjaciółmi naprawdę
nimi są? Czy dla korzyści udają, że tak jest? A może osoby, które nas otaczają,
są z nami tylko, dlatego, że one lubią czuć się wyjątkowe i błyszczeć na naszym
tle. Wmawiają sobie, że gorzej wyglądamy czy nie mamy tak drogich ubrań i to
poprawia im samopoczucie. Wiecie, co, lepiej
być nielubianą za bycie sobą niż lubiane za udawanie kogoś innego. To tyle
tytułem wstępu zapraszam na przeczytanie recenzji.
*RECENZJA*
Królowa zła
„Użalanie się nad sobą jest początkiem wszelkiego
zła.”
„Weekend” to historia czterech dysfunkcyjnych kobiet, które
po wypadzie do ustronia obiecują sobie wiele. Przyjeżdżają do Sanktuarium, by
naprawić wszystko lub dokonać zemsty.
Od początku miałam przekonanie, że Spa zwane przez
właścicieli Sanktuarium to jedno wielkie oszustwo. Charyzmatyczny doktor
Dave, który wmawia uczestnikom, że w jeden weekend mogą w sobie zmienić
wszystko, a przy pomocy cudownej herbatki oczyszczą umysł i wrócą do siebie
jako zupełnie inni ludzie, trąca sektą. Wpajanie, że mogą stać się lepszą
wersją siebie, doprowadzi do tragedii.
Autorka na przemiennie kawałek po kawałku przedstawia cztery
najważniejsze bohaterki powieści. Każda ma mroczną tajemnicę, przeszłość, którą
ukrywa przed pozostałymi i wiezie ze sobą jako dodatkowy bagaż na weekend
życia, który ma pozwolić się im z tym uporać. Cztery użalające się nad sobą
dwulicowe kobiety, które mają mało wiarygodne powody do tego, dlaczego
tak jest. Biorą udział w odnowie, mając nadzieję na znalezienie ukojenia i
doświadczenie spokoju. Każda z nich ma ukryty powód, by pozbyć się tej
drugiej.
Katie, zepsute duże dziecko, starzejąca się była gwiazda
filmów dla dzieci, oderwana od rzeczywistości. Elie, która wydaje się
mieć najwięcej sekretów i początkowo można jej nawet współczuć. Carmen
niespełniona życiowo i zawodowo, opiekunka rodziny. Rozżalona i niezadowolona,
naiwna i wreszcie Ariel, bez poczucia pewności siebie, własnej wartości,
niekochana. Typowa desperatka jeszcze bardziej naiwna niż Carmen. Każda z
nich może być osobą z prologu, „odosobnienie” nie służy żadnej z nich. Mroczna
aura powieści nie zapowiada, że relacje kobiet się naprawią. Wszystko, co kryją
w ciemnych zakamarkach swojej świadomości, wypływa powoli na
powierzchnię. Rany doznane w przeszłości rodzą w nich lęk, a ciągła
podejrzliwość i brak wzajemnego zaufania, niszczą od środka. Narasta fala
żalów i pretensji.
„Weekend” jest pełen mrocznych i pokręconych postaci, dobrze
rozwiniętych psychologicznie, chociaż niesympatycznych. Każda z
nich prowadzi inne życie i każda ma sekrety, o których nie chce mówić i
pamiętać. Wszystkie są odpychające, ale mimo wszystko intrygujące i bardzo
chciałam się dowiedzieć co się z nimi stanie. Zakończenie jest
nieprzewidywalne, prawdziwy winowajca i jego tajemnica nie zostaną wyjawione aż
do końca. Ta historia nie stanie się może moją ulubioną, bo jest w niej coś, co
odpycha i przyciąga jednocześnie. Nie zadowoliła mnie postaciami, bo
wszystkie mają paskudne usposobienie, które nie pozwala ich lubić ani im
współczuć. Cztery punkty widzenia czterech kobiet. Wszystkie wydają się być
płytkie i banalne, papierowe, jedyne postać Katie ewoluuje i nabiera kształtów
i w tej historii zdecydowanie wiedzie prym.
Wszystkie postaci pojawiające się w książce są okropnymi
ludźmi i w miarę rozwoju fabuły, stają się jeszcze gorsi. Od samego początku
relacje w grupie zgrzytają, a gdy jedno z uczestników znika bez śladu, autorka
zabiera czytelnika w emocjonującą podróż, na ciemną stronę aż do samego
końca.
Założenie thrillera jest bardzo intrygujące. Zaczyna się
mrożącym krew w żyłach prologiem, który nadał odpowiedniego nastawienia.
Oczekiwanie nieuniknionego. Thriller psychologiczny z wieloma postaciami,
których prawdopodobnie nie polubicie. „Weekend” to pokręcona opowieść o
tajemnicach, kłamstwach, nienawiści i zemście. Prawdziwy winowajca nie zostanie
ujawniony aż do końca, a każda postać ma potencjał by nim być. Zakończenie jest
jednak satysfakcjonujące, nie ma pytań bez odpowiedzi. Gdyby nie ten
niesamowity prolog, można by chwilami sądzić, że to powieść obyczajowa z
dowcipnymi wstawkami, ale jak się później okazało autorka, ma taki
humorystyczny styl pisania. Poruszyła przy tym wiele problemów. Gwałt,
wykorzystywanie dzieci, uzależnienia od narkotyków, alkoholu, problem ze
zdrowiem psychicznym i pseudo cudowne miejsca, które niby pozwalają odmienić
życie.
„Mówienie, że ludzie mogą kontrolować wszystko, co ich spotyka, było jednocześnie egoistyczne i okrutne”. „[…]Że możesz mieć wszystko, czego pragniesz na tym świecie. Nie możesz pozwolić, żeby cię powstrzymało”.
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Dziś już się z Wami żegnam, do usłyszenia wkrótce. Miłego
wieczoru.
Tytuł: Weekend
Autor: Sherii Smith
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 440
Gatunek: thriller, kryminał
Data premiery: 16 marca 2021
Moja ocena 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz