Pomyłka małżeńska
Cześć,
witam Was ponownie moi kochani w ten upalny, najdłuższy dzień w roku.
Proponuję
Wam dziś lekturę książki, która będzie wspaniałą towarzyszką letnich podróży.
Można ją także zabrać na hamaczek w ogrodzie, albo na kocyk na plaży. Ciepła,
zabawna zapewni mnóstwo rozrywki, ale też chwile refleksji. Jest to pozornie
powieść lekka łatwa i przyjemna, bo takie wrażenie odnosi się dzięki stylowi
pisania Pani Danusi, ale tak naprawdę jest to powieść o życiu. Powieść o
budowaniu relacji na kłamstwie.
Wszyscy podobno kłamiemy. Naukowcy policzyli, że kłamiemy średnio raz dziennie. I raczej nie mamy z tego powodu wyrzutów sumienia. Mówienie nieprawdy w kontaktach społecznych jest nam po prostu potrzebne, aby były one płynne i łatwiejsze. Życie w całkowitej szczerości wydaje się trudne do wyobrażenia. Czy nieprawda zawsze jest kłamstwem? Myślę, że tylko wtedy, gdy fałszywa informacja zostaje podana celowo. Kłamiemy, gdy chcemy przedstawić się w jak najlepszym świetle, żeby uniknąć kary lub coś dla siebie zyskać. Kłamstwo, to także zatajanie informacji. Na ten temat można by pisać jeszcze długo i dużo, ale wspominam o tym, dlatego, że bohaterowie najnowszej powieści Danuty Awolusi próbowali zbudować związek na kłamstwie, konkretnie na zatajeniu prawdy. Co z tego wynikło? Jesteście ciekawi? Zapraszam Was do lektury książki.
„Zgodnie z prawdą” - Danuta Awolusi – premiera 08 czerwca 2021 – Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Z cyklu Blog Ksiązki Haliny poleca
*RECENZJA*
Pomyłka małżeńska
„[…]rozdzieliło nas kłamstwo. Było jak niewidzialna cieniutka tarcza, która nie przepuszcza wszystkich promieni słonecznych, ale je filtruje”.
W powieściach
Danuty Awolusi jest coś takiego, że gdy zacznie się je czytać, nie da się ich
odłożyć aż do końca. Życie pisze najlepsze scenariusze, to prawda stara jak
świat, a autorka potrafi czerpać z tego życia pomysły pełnymi garściami i
przenosić czytelnika w fikcyjny świat swoich bohaterów.
Nie da się zjeść
ciastka i je mieć, wie o tym doskonale główna bohaterka Patrycja, wielbicielka
słodyczy. Wie, że na kłamstwie nie zbuduje solidnego związku, który przetrwałby
na dłuższą metę, ale mimo to rozpoczyna wspólne życie z nowym partnerem właśnie
od oszustwa i zatajenia prawdy. Nie jest w tym sama, bo Miłosz, także nie jest
z nią szczery. Im dalej, tym trudniej im się przyznać do faktu, że wzajemnie
się okłamali. Zadają sobie tym krzywdę każdego dnia, wykańczają
się własnym poczuciem winy i strachem, że zostaną zdemaskowani.
Na dłuższą metę
takie balansowanie na linie w oczekiwaniu na katastrofę, nie może się udać.
Oboje popełnili błędy ze strachu, egoizmu i z lęku przed porzuceniem. Zależało
im na bezpiecznym układzie, ale nie przewidzieli, że mogą zniszczyć, to, co
najważniejsze pomiędzy partnerami. Zaufanie i miłość.
Patrycja, żywiołowa
babka z charakterem, pragnąca spełniać swoje marzenia zaliczyła już jeden
nieudany związek, Miłosz, spokojny i zamknięty w sobie zwiedził cały świat,
teraz pragnie już tylko stabilizacji i marzy o założeniu rodziny. Kochają się i
wspierają w swoich działaniach i na pozór tworzą parę idealną. Jest jeszcze
były mąż Patrycji Krzysiek, który, mimo że ma już nową rodzinę nie daje
kobiecie spokoju.
Małżeństwo Patrycji
i Krzyśka było burzliwe, z burzami i piorunami, oboje żyli, bawiąc się i
imprezując, natomiast z Miłoszem stworzyła związek solidny i stabilny pełen
spokoju i miłości, a pojawienie się dziecka wydaje się być dopełnieniem ich
szczęścia. Kobieta chwilami jest rozdarta pomiędzy uczuciami do obecnego
partnera a tęsknotą za byłym mężem. Ceni sobie ten spokój i stabilizację, bo
wie, że w każdym momencie może liczyć na wsparcie i pomoc Miłosza, ale jednak
chwilami brakuje jej odrobiny szaleństwa i spontaniczności, jakie miała w
poprzednim związku. Historia Patrycji przypomina mi trochę piosenkę Piotra
Loretza – Ja już tamtej nie pamiętam, która opowiada o mężczyźnie w szczęśliwym
związku z dobrą i łagodną kobietą, a tęskniącym za tą złą i szaloną.
Wspaniale
przedstawiona ogromna miłość rodziców do dziecka, zwłaszcza Miłosza, który
zrobiłby dla córki dosłownie wszystko. To wzór ojca do naśladowania, jego
miłość do Klary jest cierpliwa, wyrozumiała i bezwarunkowa. Krzysztof,
natomiast nagle postanowił ustatkować się, zmienić swoje życie i stać się
prawdziwym ojcem dla swego dziecka. Trójka bohaterów nie stworzy patchworkowej
rodziny, ale postanowi w spokojny i rozsądny sposób dojść do porozumienia w
imię dobra dziecka, pozostawiając swoje ambicje i urazy na boku. Podjęli trudne
decyzje, ale potrafili poświęcić się, by dziecko i oni sami zyskali szczęście.
Danuta Awolusi ma wspaniały styl pisania, w którym trudno się nie zakochać. Styl, który niezmiernie mnie zachwyca. Autorka nie sili się na proste i zgrane rozwiązania, potrafi stworzyć niebanalne historie, inspirując się życiem i perypetiami zwykłych ludzi. Ta powieść tylko z pozoru wydaje się banalna, bo jest niesamowita, wciągająca i pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Pani Danusia porusza trudne tematy, ale nie moralizuje, nie poucza, pozostawiając ocenę postaw bohaterów, czytelnikowi. Nie ma sytuacji bez wyjścia, każdy kryzys można zażegnać. Historie, które wydają się w nieodwracalny sposób tragiczne czy rozpaczliwe mogą mieć szczęśliwy finał. Możliwe jest, nawet w skrajnie trudnych sytuacjach, doświadczenia radości i odwrócenia losu, by ostatecznie wygrać swoje życie. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą, wymykać się schematom i walczyć o swoje.
„Szczęśliwa i spełniona mama to najlepsza mama, nawet jeżeli bardzo zmęczy się godzeniem dwóch światów”.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości
Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Myślę, że ta książka mogłaby mnie wciągnąć, gdyż lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie spędziłam z nią czas. :)
Usuń