Świat pełen sprzeczności
Witam Was ponownie moi kochani.
Czasem mówię, że stało się coś
przez przypadek, ale czy to naprawdę wydarzyło się przez przypadek. Mówią, że w
życiu wszystko dzieje się po coś, w jakimś konkretnym celu. Nic nie dzieje bez
przyczyny. Im bardziej analizuję te przypadkowe zdarzenia w moim życiu,
przypadkowe osoby, które poznałam, tym bardziej uważam, że tak miało być. Czasem
te przypadki zwalają nas z nóg, utrudniają życie, a czasem wprost przeciwnie
ciągną w górę niczym niewidzialna winda.
Kontynuując moje rozważania, ta
książka też nie trafiła do mnie przez przypadek, tylko po coś. To nie ja jej
szukałam, to ona znalazła mnie. Nawet nie wiedziałam, że Izabela Skrzypiec –
Dagan pisze książki i że właśnie jej kolejna powieść pojawiła się na rynku. Tak
cichutko było o niej, a tu proszę, nagle znalazła się w moich rękach, na moim
blogu. Stało się to po coś. Może po to, żebym nabrała oddechu, delektowała się
pięknym słowem, niezwykłą historią, a potem podzieliła się tym pięknem z Wami, bo
najbardziej pięknymi chwilami,
które zdarzają się w naszym życiu powinniśmy dzielić się z innymi. Są jak
element magicznej więzi z ludźmi. Niezależnie od tego, czy są to przyjaciele,
członkowie rodziny, dalsi czy bliższy znajomi. Te piękne i magiczne chwile
kiedyś się doceni i dadzą one siłę w trudnych sytuacjach.
Świat pełen sprzeczności
„Czasami ciągniemy za sobą łańcuszek trudnych
doświadczeń przodków: rodziców, dziadków i dalszej rodziny. Nieświadomie.
Obciążenia genetyczne i obciążenia natury duchowej. Nieprzepracowane traumy,
które wykwitają w nas w najmniej oczekiwanym momencie.”
Kolejna powieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, o
tym jak mało znamy osoby z własnego otoczenia. Wiemy tyle, ile nam powiedzą,
resztę wypełniamy swoimi wyobrażeniami o nich. Nagle śmierć, nagle koniec i
wtedy okazuje się, że obraz, który mieliśmy wyrobiony o kimś, nijak ma się do
rzeczywistości. Nic nie jest takie, jak myśleliśmy, jak nam się wydawało,
że jest.
Podobno w życiu
dzieje się wszystko po coś, więc ta książka mnie znalazła, pomimo że jej nie
szukałam. Powieść, która jawi się niczym perełka w zalewie mnóstwa nowości. Nie
jest to historia, przez którą można przemknąć niczym błyskawica. Trzeba ją
sobie dawkować, smakować powoli, delektować się każdym słowem. Zachwycać się
jej pięknem i kunsztem, z jakim została napisana, niczym dobrym winem. Powieść,
którą raczej bardziej zaliczyłabym do literatury pięknej niż typowej
obyczajówki. Piękny poetycki język, niesamowite opisy przyrody, tak precyzyjne,
że ma się wrażenie przebywania w tym klimatycznym miejscu, wraz z bohaterką.
Jej zachwyt nad każdą kropelką deszczu, listkiem, kwiatkiem, wschodami i
zachodami słońca udziela się także czytelnikowi. Odnosi się wrażenie, że nie
tylko bohaterka, ale także czytelnik znalazł się we właściwym miejscu o
właściwym czasie. Tina zapętlona ze swoją historią w pięknym otoczeniu, w
muzyce przyrody, znajduje się na zakręcie swojego życia i czuje, że jest to
miejsce, którego potrzebuje najbardziej. Pozazmysłowe odczucia bohaterki
pozbawione prawie dialogów, lub sprowadzonych do minimum, stworzyły z bohaterki
postać wyjątkową, niezwykłą, ezoteryczną. Wydaje się, że Tina widzi i czuje
więcej niż większość ludzi. Spotyka na swej drodze ludzi dobrych, ludzi
pogubionych, których historie są dziwne, straszne, a czasami wręcz magiczne.
Pierwszy raz w
życiu czytałam chyba taką książkę, gdzie jest więcej opisów przyrody, niż samej
akcji. To historia, która zmusza do rozważań nad życiem. Autorka pięknie maluje
słowem, tak plastycznie, że nieomal namacalnie czuć każdą kroplę deszczu,
promień słońca. Czytelnik może się delektować, zapachami przyrody, szumem
zielonego lasu, siedzieć nad brzegiem wzburzonej rzeki, zasłuchać się w odgłosy
wieczoru. Izabela Dagan opisuje wszystko tak, że czytelnik ma wrażenie
przebywania w samym środku tej niesamowitej scenerii i nie potrafi z niej
wyjść. Otoczony mgiełką zapachów, dźwięków i obrazu. Takie jest właśnie nasze
życie. Niczym kwietniowe deszcze, albo sierpniowe słońce.
Piękna i dobra
książka, która wraz z bohaterką przenosi czytelnika do malowniczego domku w
Beskidach. Książka, która zmusza do zastanowienia się, czy warto tak pędzić
przed siebie na łeb na szyję na zatracenie. Pokazuje wspaniałe walory przyrody,
na które zazwyczaj nie zwracamy uwagi. Kwieciste opisy przyrody, miejsc, w
których mielibyśmy ochotę się znaleźć, splatają się z tragiczną historią,
przepełnioną nostalgią i smutkiem.
Akcja rozwija się
niezwykle powoli, a nowe elementy układanki pojawiają się stopniowo i
bezbłędnie trafiają w swoje miejsce. Chwilami odnosi się wrażenie, że to już
było, tematy są znane i zgrane, ale dotąd żaden pisarz nie przedstawił tego w
taki sposób. Izabela Dagan stworzyła historię piękną, magiczną, lecz nieprzesłodzoną,
którą otacza aura tajemniczości. Zakończenie każdy czytelnik może
zinterpretować po swojemu, tak jak intuicja i serce mu podpowiada.
Powieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, swojej
tożsamości. O odkrywaniu tajemnic, bolesnych i zaskakujących. Magiczna, piękna,
mądra i fascynująca. Dawno nie czytałam równie niezwykłej książki, napisanej
pięknym poetyckim językiem. Uczta literacka na najwyższym poziomie.
„Słyszę
deszcz nad sobą, obok siebie, za sobą, w głowie, w sercu, wszędzie. Dziwne
uczucie. Jest tak blisko. Uspokaja. Sprawia, że chaotyczna gonitwa myśli
spowalnia”.
Książka została otrzymana z Klubu
Recenzenta serwisu nakanapie.pl. dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka
Na taką ucztę lteracką chętnie się skuszę. Lubię bowiem tego typu klimaty.
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz zadowolona.
UsuńJakoś tak mnie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdemu musi się wszystko podobać i to jest piękne w czytaniu książek, że się różnimy. :)
Usuń