Kintsugi
Dzień dobry.
Witam Wszystkich serdecznie w poniedziałek.
Dziś zacznę nietypowo. Mogłabym pisać o pogodzie, narzekać
na jesienną aurę, tylko po co. To i tak nic nie zmieni, więc napiszę, co
znalazłam w najnowszej powieści Magdaleny Witkiewicz. Otóż znalazłam list,
który pozwolę sobie teraz zacytować.
„Szanowna Pani Lidio!
Postanowiłam napisać do Pani list, bo czas ucieka i trzeba
podejmować pewne życiowe decyzje. Trudno mi pisać o tym wszystkim, łatwiej
byłoby porozmawiać. Chociaż przez telefon. Jednak nie mam do Pani numeru… Teraz
nie ma książek telefonicznych.
Jeżeli czyta Pani ten list, znaczy to, że adres nie zmienił
się od lat. Taka mam nadzieję. To zawsze był adres Pani matki, Krystyny Master.
Znałam go dobrze. Nawet kiedyś tam byłam. Taki piękny stary dom w Oliwie. Chyba
niedaleko parku? Spacerowałam tam kiedyś. Dawno temu. Nie wiem, czy Pani byłą
już na świecie.
Kiedy znałam Pani matkę. Znałam to może zbyt dużo
powiedziane, ale nie wiedziałam o niej za dużo. Myślę, że powinniśmy się
spotkać i porozmawiać, ze względu na nią.
Ja nie bardzo mogę przyjechać do Gdańska, stan zdrowia mi na
to nie pozwala. Wiek i zmartwienia robią swoje. A zmartwień w moim życiu trochę
było. Ale nie czas, by opisywać to w listach. Może kiedyś ?
Bardzo proszę o podanie numeru i informację, kiedy mogę
zadzwonić. Oczywiście wolałabym spotkać się osobiście, ale rozumiem, że może
być to trudne, mimo że Bydgoszcz nie jest tak odległa od Trójmiasta.
Bardzo proszę o kontakt. Chociażby ze względu na Pani matkę.
Trudno mi o niej pisać, trudno mi o niej mówić. Przyznam, że
wolałabym tego nie robić. Ale obiecałam, że to zrobię, komuś, kogo bardzo
kochałam.
Jest pani jedyna osobą na świecie, która powinna zrozumieć.
Pozdrawiam serdecznie,
Irena Chojnacka”
Przyznam szczerze, że po otrzymaniu takiego listu od
nieznajomej kobiety, każdy byłby zaintrygowany, podobnie jak Lidia, główna
bohaterka.
Ten list właśnie spowodował, że zaczęła zastanawiać się nad
swoim życiem, wspominać wszystko, co przeżyła, czego nie przeżyła, jak mogłoby
być. I czy jest jeszcze szansa, by to życie zmienić ?
Z cyklu Blog Książki Haliny poleca:
Magdalena Witkiewicz – Srebrna łyżeczka – premiera 14 lipca 2021 – Wydawnictwo Filia
"Życie nigdy nie
jest czarno-białe. Nigdy nie jest proste. Każdy z nas ma jakieś tajemnice, o
których nie chce mówić [...]"
Czasem jedno zdarzenie, pozwala spojrzeć na problemy z
odpowiedniej perspektywy, zobaczyć szansę na zmianę, chociaż wcześniej wydawało
się, że nie ma już innego wyjścia, że trzeba przyzwyczaić się, zaakceptować i
dopasować się do okoliczności.
List nieznajomej do
Lidii, a potem kontakty telefoniczne z pani Ireną sprawiają, że dziewczyna
zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem, weryfikować swoje postępowanie.
Przewartościowuje wszystko, co do tej pory wiedziała o matce i ojcu lub to,
czego nie wiedziała. Tajemnica tego listu i niespodziewany spadek przewijają
się przez całą powieść, podsycając ciekawość i angażując zainteresowanie
czytelnika, bo chociaż można się było domyślać prawdy, nie odbierało to
przyjemności z czytania.
Lidia całe swoje dzieciństwo, a potem okres nastoletni
opiekowała się swoją matką. Nie matka nią, jak powinna wyglądać normalna
relacja matka dziecko, tylko ona matką. Musiała żyć i zachowywać się jak
dorosła osoba, przez co nie wiedziała, jak to jest być dzieckiem, a potem
zbuntowaną nastolatką. Wszystko powinno mieć swój czas, wszystko powinno się
przeżyć w odpowiedniej kolejności. Lidia tego nie miała. Gdy dziewczyna
przygotowuje się do matury, jej matka nieoczekiwanie umiera, a na jej drodze
staje Konrad, dojrzały mężczyzna, który oferuje jej wsparcie i opiekę, z której
Lidia skwapliwie korzysta. Nikt do tej pory nie okazał jej takiego
zainteresowania i tyle troski. Tych dwoje jest sobą tak zafascynowane, że
postanawiają zostać małżeństwem.
Konrad uważa, że młodej żonie należy się wolność i
korzystanie z życia, natomiast Lidia coraz śmielej z tej wolności korzysta. Ta
niefrasobliwość obojga, sprawia, że koncertowo rozwalają swoje życie. Nie mogąc
dojść do porozumienia, rozstają się. Cierpią oboje, ale żadne nie chce pierwsze
wyciągnąć ręki do zgody. Unoszą się gniewem i nie chcą sobie wybaczyć, nie
mogąc uwolnić się od ciężaru wzajemnych
pretensji i żalu. Dopiero długie rozmowy telefoniczne
Lidii z obcą kobietą, uświadamiają jej, co w życiu jest najważniejsze, że
miłość jest krucha jak porcelana i trzeba dużej troski i sporo starań, by
posklejać ją na nowo w całość.
Historia dość przewidywalna, ale to nie odbiera przyjemności
z lektury, czerpania z niej mądrości życiowej, którą prezentuje Pani Irena.
Współczesne pary szybko ulegają fascynacji, która równie szybko gaśnie. Potem szukają kolejnych wrażeń, bo przecież
żyje się raz i trzeba szukać szczęścia. Pani Irena reprezentuje pokolenie,
które wszystko naprawiało, związki także. Uświadamia Lidii, że o miłość trzeba
walczyć i wiele wybaczyć. Walczyć za wszelką cenę, zanim będzie za późno, by na
koniec życia nie żałować, że nie wykorzystało się wszystkich możliwości.
Tajemniczy list i tytułowa srebrna łyżeczka, odgrywają w
powieści znaczącą rolę. Odkryją tajemnicę z przeszłości, z którą Lidia musi się
uporać. Żeby mogła żyć szczęśliwie, musi zacząć wszystko od nowa. Trudne tematy
wplecione w pozornie banalną opowieść, która taka nie jest, bo autorka nie
stworzyła idealnego świata, gdzie on kocha ją, a ona jego i żyli długo i
szczęśliwie. To powieść o odkrywaniu siebie, o trudnych i bolesnych
wspomnieniach dotyczących przeszłości i popełnionych błędów i o tym, że trzeba
mieć obok siebie kogoś bliskiego, by warto było żyć. Magdalena Witkiewicz
uchwyciła w swojej książce wszystko, co najcenniejsze, najlepsze, życiowe i
prawdziwe. To intrygująca historia, bez zbędnego koloryzowania, smak
prawdziwego życia z perspektywy trójki bohaterów, które każde cierpi.
Przepiękna opowieść o naprawianiu związków, pełna refleksji, mądrości, która
zmusza do myślenia i zastanowienia się nad własnym życiem. Powieść o sile
miłości, dorastaniu, popełnianiu błędów, przyjaźni i traumach z przeszłości,
która zachwyca lekkością pióra autorki i mądrością płynącą z tej historii.
"Kintsugi [...] Przypomina nam o tym, jak
bardzo krucha jest miłość, ale też o tym, że jeżeli bardzo się staramy, to
wszystko można posklejać na nowo. I nawet może się to stać bardziej
wartościowe."
Książkę przeczytałam, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Filia.
Dziś już z Wami się żegnam, życząc miłego jesiennego dnia.
Do zobaczenia wkrótce.
Ta książka Magdy nadal przede mną. Czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej lubię książki naszych polskich autorek.
UsuńŁadna okładka. W wolnym czasie sięgnę po powieść.
OdpowiedzUsuńOkładka się wyróżnia i jest naprawdę piękna.
Usuń