Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu

 Dzień dobry.

Witam wszystkich serdecznie
Książka, którą Wam dziś przedstawiam, jest pierwszą i jak do tej pory, przynajmniej jak dla mnie najlepszą częścią cyklu Irenka Górecka. Później też duże wrażenie, ale już dużo mniejsze zrobiła na mnie druga część „Koniec i początek”. Dużo bardziej poważna i nie mogłam się wtedy zgodzić z większością opinii o niej, że książka jest łatwa i relaksująca. Jak dla mnie to słodko – gorzka opowieść, której nie da się czytać jednym tchem, gdyż chwilami trzeba zrobić chwilę przerwy na refleksje i przemyślenia. Ostatnia „Jej drugie życie”, które miało być dopełnieniem losów rezolutnej Irenki, która skradła moje serce w „Dziewczynie z kabaretu”, a później w „Początku i końcu", niestety nie spełniła moich oczekiwań, bo okazało się, że ta część, to zupełnie inna opowieść, znacznie odbiegająca formą od dwóch pozostałych. Pomimo że miała to być kontynuacja cyklu, to nie potrafiłam doszukać się specyficznego stylu i klimatu z poprzednich części czy wspólnych cech, więc nadal „Dziewczyna z kabaretu” zajmuje u mnie głównym miejsce na podium.

Z cyklu stare, ale jare

Halina przeczytała i poleca:

Manula Kalicka – „Dziewczyna z kabaretu” – premiera 07 stycznia 2016 roku – Prószyński i S-ka

*RECENZJA*

REMBRANDT, WOJNA I DZIEWCZYNA Z KABARETU

"Życie to gra i labirynt. Pełen pułapek. Labirynt, w którym nie ma ani nitki, ani Ariadny".

Autorka komentuje swoją powieść takimi słowami "Mam nadzieję, że książeczka, którą napisałam, jest lekką łatwą i przyjemną" a opis na okładce umieszczony przez wydawcę głosi, że to historia Dolasa w spódnicy.
Dlaczego zaczynam od takiego przedstawienia tej powieści? Ano, dlatego, że nie mogę się zgodzić z tego typu stwierdzeniami. Moim zdaniem nie jest to powieść optymistyczna, chociaż nie odbiera też nadziei. Autorka zaimponowała mi włożoną pracą w napisanie książki, jak sama mówi, zapoznała się z licznymi historycznymi zbiorami i dziennikami. Kalicka umiejętnie przetworzyła zgromadzone informacje, tworząc niezwykłą opowieść, gdzie akcja toczy się szybko i sprawnie, od której czytania trudno było mi się oderwać. Wplecenie w fabułę wątku kryminalnego nadaje lekturze dynamiki i rozbudzało moją ciekawość. Dotychczas nie spotkałam się z tak nietypową historią wojenną, bo zamiast obozów koncentracyjnych czy też opisów walki, autorka skupiła się na życiu zwyczajnych ludzi i na realiach życia w ówczesnych czasach.
Perypetie Irenki Górskiej młodej tancerki z kabaretu tylko w niewielkim stopniu można porównać z przygodami Franka Dolasa. I owszem bohaterka, chcąc uciec przed zawieruchą wojenną z Warszawy, pakuje się w jeszcze większe kłopoty. Nie miała zamiaru zostać bohaterką i zabłysnąć niesamowitymi czynami, popadając przy tym w coraz większe tarapaty. Zwyczajna, rezolutna i harda dziewczyna postawiona w obliczu niebezpieczeństwa musi podjąć właściwe decyzje i stawić czoła zagrożeniu. Zamiast upragnionej ucieczki od wojny staje się przypadkiem właścicielką cennego obrazu Rembrandta, którego pożądają wszyscy, włącznie z Niemcami. Obraz ów zmieni na zawsze życie Ireny, narażając ją i jej przyjaciół na kolejne niebezpieczeństwa, z zagrożeniem życia włącznie.
Na domiar wszystkiego, nieoczekiwanie na jej drodze los postawił małego chłopca sierotę, którym chcąc nie chcąc musiała się zająć. Trzeba przyznać autorce, że stworzyła bohaterkę, z krwi i kości, która skupiła całą moją uwagę przez liczne nieszczęścia, których przyszło jej doświadczyć. Zaimponowała mi odwagą, dobrym sercem oraz siłą przebicia w chwilach, kiedy wydawało się, że nie ma już wyjścia.

Muszę przyznać, że „ Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu” albo "Dziewczyna z kabaretu" (wznowienie z 2016 r. nosi taki tytuł) jest jedną z lepszych książek, które było mi dane w ostatnim czasie przeczytać. Opisywane historie są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, chociaż występujące w niej postaci są fikcyjne. Czytając książkę, czuje się ducha czasów, włącznie z doskonale odwzorowanym życiem społeczno – kulturalnym Warszawy i Krakowa. Autorka zadbała nawet o to, aby jej bohaterowie posługiwali się gwarą i słownictwem, którego się dziś już nie używa. Pokazuje okrucieństwo wojny, ale nim nie epatuje a bohaterowie to większości ludzie dobrzy, którzy nie wahają się, kiedy trzeba pomóc drugiemu człowiekowi.
Pomimo że początki lektury" Dziewczyny z kabaretu" były trudne, bo na zmianę to wzbudzała moje zainteresowanie, to znów nudziła, ale nastąpił taki moment, gdy już nie byłam w stanie się od niej oderwać. Moje spotkanie z twórczością Manueli Kalickiej zakończyło się ogromnym zachwytem. Powieść jest starannie napisania i z dużym wyczuciem, bo przecież to historia wojenna i to, co smutne musiało też znaleźć swoje miejsce. Zaangażowała mnie nie tylko w przygody Irenki, ale także w losy dalszoplanowych postaci, dostarczając mi mnóstwo emocji. Jest to powieść, którą należy się delektować, bo to nie jest wbrew wcześniejszym zapewnieniom autorki literatura lekka, łatwa i przyjemna do poduszki. To literatura, która kryje w sobie przesłanie i dotyka naprawdę ważnych tematów.
Tę wyjątkową książkę opartą na tak bogatym materiale źródłowym naprawdę warto przeczytać, a następnie sięgnąć po kontynuację, „Koniec i początek” na którą niektórzy czytelnicy musieli czekać osiem długich lat.

„Gdyby człek nie znał wilka, toby pomyślał, że to babcia„


Tytuł: Dziewczyna z kabaretu
Autor: Manula Kalicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 528
Gatunek: literatura piękna/ powieść historyczna
Data premiery: 07 stycznia 2016
Moja ocena: 08/10



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WYWIAD Z MAŁGORZATĄ LIS

Zapach śmierci

Na granicy życia i śmierci - recenzja