Wojna to nie poemat

 

Dzień dobry, witam wszystkich bardzo serdecznie.

 

 

Kolejny poniedziałek. Już za moment, za małą chwilę mamy święta. Na dworze cudnie świeci słońce i gdyby nie przygnębiające wieści za naszej granicy, życie było by piękne.

Na moim blogu dziś recenzja, która pojawiła się na LC równo pięć lat temu. Dotyczy ona książki, którą zapewne większość z Was czytała. Powieść doczekała się wielu wznowień, bo wciąż należy do jednej z bardziej poczytnych pozycji w świecie. Moja ocena tej książki jest dość średnia, bo tak wtedy odebrałam tę historię, takie miałam wrażenia po jej lekturze. Czy dziś były by inne nie sadzę, może tylko z taką różnicą, że  byłoby w recenzji więcej rozważań na temat wojny, bo Rosjanie bardzo jej doświadczyli w najgorszym z możliwych wymiarów, a teraz sami stali się najeźdźcą. Tak szybko zapomnieli, czym jest wojna, okupacja i niestety dali się omamić ideologiom szaleńca.  Pozwolili sobie wmówić , że w imię czegoś tam można zamienić się w bestię i  mordować niewinnych ludzi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że możni świata się temu przyglądają i nie reagują. Nie przeszkadza im to w handlu z potworem, ba nawet co niektórym w ogóle to nie przeszkadza, bo wspierają jego politykę, a najstraszniejsze jest to, że znajdują w swoim społeczeństwie poparcie takich działań. Ludzkości kochana, dokąd idziemy?

 Z cyklu Stare ale jare:

 Paullina Simons – Jeździec miedziany – Premiera 10 listopada 2015 roku – Wydawnictwo Świat Książki

 *RECENZJA*

 Wojna to nie poemat

 ,, Jedynym błogosławieństwem wojny jest to, że większość kobiet nie musi jej oglądać, że widzą ją jedynie uodpornione na ból pielęgniarki, które opatrują rannych ,,

 

 Co można napisać nowego o książce legendzie, którą pokochały dziesiątki a może setki milionów czytelników na całym świecie.

Czytając opinie na temat tej powieści przeważnie same ochy i achy typu: porywająca historia trzymająca w napięciu, zapierająca dech w piersiach, nie można oderwać się od czytania....itp. itd. pomyślałam, muszę koniecznie przeczytać.
Trochę ciężko mi ocenić tę książkę, ponieważ nie do końca wiem jakie emocje we mnie wzbudziła. W jakiś sposób rozumiem popularność tej książki, gdyż fajnie się ją czyta i w każdym razie na tyle wciąga czytelnika, że nie pozwala oderwać się od lektury. Ale myślę, że trochę narażę się wielbicielom tej pozycji, gdyż nie wszystko mi się podobało.
"Jeździec miedziany" nie jest według mnie książką wybitną, ale na pewno ciekawą z uwagi na ukazanie dramatu ludności podczas historycznej blokady Leningradu w czasie II wojny światowej oraz sytuacji wewnątrz radzieckiej armii.
Oczywistym plusem powieści jest tematyka pięknej i trudnej miłości oraz związane z tym mocno wzruszające sceny. Obok tych dwojga bardzo ważnym bohaterem jest miasto ze wszystkimi jego mieszkańcami. Przyznam, że nie mam zbyt dużej wiedzy na temat realiów życia w oblężonym Leningradzie, podejrzewam więc, iż mogą one być niezbyt wiernie przedstawione – wszak to nie pozycja historyczna.
Niemniej jednak od dawna już żadna lektura mnie tak nie poruszyła, chyba ze względu na opis sytuacji w oblężonym Leningradzie.
Czar prysł w momencie słynnej sceny, a raczej scen erotycznych. Nie jestem osobą pruderyjną i sex w literaturze mi nie przeszkadza jeżeli książka jest o takiej tematyce, ale pisanie na kilkunastu stronach, w jaki sposób naiwne i niedoświadczone rosyjskie dziewczę traci niewinność ze wszystkimi szczegółami, na dłuższą metę staje się nużące, a do fabuły niewiele wnoszą. Z ręką na sercu przyznać muszę, iż reżyserzy filmów pornograficznych niejednego mogliby się od Paulliny Simons nauczyć.
Jeśli autorka zapragnęła napisać erotyk, dlaczego wplotła go w tak okrutne wydarzenia historyczne?
Jednak Jeździec Miedziany bardzo mnie poruszył mimo błędów, prostoty i naiwności oraz osławionych scen erotycznych. Jest pewne, że w jakiś sposób historia Tatiany i Aleksandra zapisała się w mojej pamięci.

 

Książka wypożyczona z biblioteki.

 

Autor: Paullina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 720
Gatunek: obyczajowa/ romans
Data premiery: 10 listopada 2015
Moja ocena: 06/10




Komentarze

  1. Hmm ten wątek ze scenami erotycznymi mnie trochę zadziwia. Ale pewnie w przyszłości skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka jest Amerykanką, chociaż korzenie ma rosyjskie, to może ma inne spojrzenie na temat związany z wojną niż my.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WYWIAD Z MAŁGORZATĄ LIS

Zapach śmierci

Na granicy życia i śmierci - recenzja