Bagniska - Prawda i fałsz

 Dobry wieczór kochani. Witam Was bardzo serdecznie.

 

Doskonale jest Wam znane moje zdanie na temat krytykowania książek, zwłaszcza tych, których autorami są nasi pisarze, bo bardzo nie lubię tego robić. Cenię sobie naszych autorów i mam do nich bardzo pozytywne nastawienie, ale nie mogę chwalić książki, która zwyczajnie nie przypadła mi do gustu. Może lepiej, żebym się nie wypowiadała na jej temat, ale stawiam na szczerość. Pisanie takiej recenzji jest dla mnie zawsze ogromnym wyzwaniem. Zdecydowanie łatwiej i przyjemniej jest chwalić. Moje recenzje, co wciąż podkreślam, są subiektywne i odzwierciedlają tylko i wyłącznie moje odczucia, bo wiadomo, że to, co mnie akurat nie przypadło do gustu, innym może bardzo się podobać. Nie musicie się ze mną zgadzać, bo każdy ma inne upodobania i oczekuje czegoś innego. Jak ktoś słusznie tu kiedyś zauważył, że dużo zależy od chwili, oczekiwań, samopoczucia, humoru nawet.

 

Po tym obszernym wstępie stwierdzam, że „Krwawnicę” nie mogę zaliczyć do udanych lektur. Trzy razy sprawdzałam nazwisko autora na okładce, gdyż nie mogłam uwierzyć, że jest autorstwa Mieczysława Gorzki. Sprawdzałam, czy się nie pomyliłam i nie sięgnęłam przypadkiem po książkę kogoś innego, bo w niczym ona nie przypominała tych, które wcześniej czytałam. Pech dla autora, czy może raczej dla mnie, bo sięgnęłam po nią tuż po „Czerwonym jeziorze” Julii Łapińskiej. Książce, która mnie zachwyciła i moim zdaniem zasłużyła na najwyższą ocenę.  Chyba w końcowym efekcie pech dla mnie, bo wielu z Was ona się bardzo podobała, tylko niewielka część podziela moje zdanie.

 Z cyklu Halina przeczytała i przedstawia:

 Mieczysław Gorzka – Krwawnica – premiera 27 kwietnia 2022 r. – Wydawnictwo Skarpa Warszawska

 

*RECENZJA*

 Bagniska prawda i fałsz

 

„Miejsca pamiętają złe rzeczy, które się w nich zdarzyły”.

Dawno żadna powieść nie wzbudziła we mnie tak skrajnych emocji. Były chwile, że mi się podobała, ale też takie, kiedy się zwyczajnie nudziłam, co nie powinno mieć miejsca w thrillerze, zwłaszcza połączonego z wątkami powieści grozy.  „Krwawnica” momentami mnie wciągała, a momentami irytowała.

 

Rafał i Weronika po traumatycznych przeżyciach,  postanowili zmienić swoje życie, opuszczają Wrocław i przeprowadzają się na wieś do świeżo wyremontowanego domu. Młodzi są pełni optymizmu i mają nadzieję na spokojne życie. Wieś Bagniska, nie wita ich jednak z otwartymi ramionami, gdyż mieszkańcy bardzo nie lubią nowych. W dniu ich przyjazdu na białej ścianie domu ktoś napisał czerwonym sprayem napis KRWAWNICA. Rafała najpierw ogarnia złość, bo kogoś nie szanuje jego pracy i niszczy w ten sposób dopiero co odmalowaną elewację, ale to uczucie szybko zmienia się w niepokój. Słowo Krwawnica brzmi złowrogo, jak groźba. Ich nowy dom nie cieszy się też dobrą sławą u okolicznych mieszkańców, jako że nie miał szczęścia do właścicieli, którzy albo znikają, albo umierają lub popadają w nałogi, lecz Rafał i Weronika wierzą, że z nimi będzie inaczej. Dom przecież nie może nikomu wyrządzić krzywdy, nie może być zły. Przyjazd przyjaciółki Weroniki, powoduje zamieszanie w zgodnym stadle małżeńskim. Wino leje się strumieniami, dodatkowo upojenie alkoholowe dopełniają skręty, po których  Rafał nie jest pewien tego, co się wydarzyło w nocy. Na domiar złego, podczas prac budowlanych na ich podwórzu zostają wykopane zwłoki dwóch kobiet, a spotkanie z sołtysem zupełnie rozwiewa ich optymizm. Miejsce rozbawienia zajmuje obawa, a w Rafale odzywa się natura policjanta. Początkowo wolna akcja, zaczyna się w końcu rozpędzać.

 

Historia Mieczysława Gorzki, to powieść z ogromnym potencjałem, podczas czytania której niestety nie poczułam niepokoju, chociaż autor bardzo starał się stworzyć odpowiedni klimat grozy. Para małżeńska z dala od rodziny, zamknięta społeczność nielubiąca obcych, wieś odcięta od świata otoczona jeziorem i Upiorzyca, która skutecznie uprzykrza życie parze, a wszystko  dopełnione lokalnymi wierzeniami i przesądami. W tle pojawiające się tajemnice z życia bohaterów i mieszkańców Bagnisk. I trupy oczywiście. Niestety brak tej historii spójności, chwilami  jest bardzo chaotyczna. Irytujący były policjant, doskonały śledczy, który zamiast włączyć myślenie, pije sporo alkoholu. Trzeźwieje, zaczyna coś kojarzyć, ma kaca, znów pije i tak w kółko. Nie potrafi połączyć oczywistych faktów w jedną całość, chociaż rozwiązanie ma tuż pod nosem. I do tego dziwna relacja Weroniki i Edyty, która jak dla mnie jest zupełnie niepotrzebna i nic nie wnosi do fabuły. Mnóstwo innych pobocznych wątków, niezbyt istotnych dla całości. Niektóre z nich nawet nie znalazły wyjaśnienia. Wyraz krwawnica jest tak często powtarzany, że zamiast być powodem niepokoju, powodował raczej moje rozdrażnienie.

 

Początek powieści wywołał u mnie szok, a potem raczej się nudziłam, bo nie wiele się działo. Bohaterowie ciągle piją, palą papierosy, jędzą, śpią i odpędzają natrętne komary. Pod koniec puls lekko przyspieszył, ale zakończenie niestety nie zrobiło na mnie oczekiwanego wrażenia. Zapewne moje negatywne odczucia zostały spotęgowane przez prywatne dywagacje i poglądy autora, zwłaszcza na temat covid, które nijak mają się do całości. Nie oglądam telewizji, nie słucham radia, nie czytam wszelkiego rodzaju rewelacji w internecie, dlatego tak bulwersuje mnie fakt, że to, czego tak skrupulatnie unikam, znajduję w książce. Właśnie po to czytam książki, by oderwać się od tej niezbyt pięknej rzeczywistości, jaką kreują nam media. Autor, to dla mnie wyjątkowa osoba, to ktoś w rodzaju przewodnika i bardzo nie lubię, jak na siłę wciska mi swoje poglądy polityczne i religijne. Rozpisuje się na temat covid i jeszcze dodatkowo porusza temat orientacji seksualnej. Uważam, że poglądy każdego autora są jego prywatną sprawą i niepotrzebnie próbuje je narzucać innym.

 

W tekście znalazłam też sporo niedoróbek. Zamiana imienia jednej z bohaterek, mnóstwo literówek, koszmarków składniowych, które psuły mi przyjemność z czytania. Taki stan rzeczy nie jest raczej  winą autora, tylko osoby odpowiedzialnej za korektę.

 

 Nie jest to pozycja warta zapamiętania, najsłabsza ze wszystkich książek, jakie autor dotąd napisał i traktuję ją jako wypadek przy pracy, bo nie jest ona na miarę talentu i warsztatu pisarskiego Pana Mieczysława. Szkoda, że autor wpisał się w ostatnio modne schematy, zamiast podążać  własną drogą. Rozumiem, że chciał napisać coś nowego, ale zwyczajnie mu to nie wyszło. Czekam na powrót Komisarza Zakrzewskiego lub powieści w podobnym stylu. Na coś, co podziała na moją wyobraźnię, bo tą historią, autor mnie niestety nie kupił.

 

Czy odradzam jej lekturę? Absolutnie nie. Każdy ma prawo sam się przekonać, czy dana książka jest dla niego, czy też nie. To, że mnie nie zachwyciła, nie oznacza, że innym ma się nie podobać.  Może być świetną rozrywką na wakacje, w pociągu, przerywnikiem podczas czytania innych lektur, cięższego kalibru.

 

„Czasem lepiej powiedzieć prawdę i przeżyć krótkotrwałą burzę, niż skłamać, a po jakimś czasie zmagać się z prawdziwym sztormem”.

 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Skarpa Warszawska

Autor: Mieczysław Gorzka
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Ilość stron: 364
Gatunek: thriller
Data premiery: 27 kwietnia 2022
Moja ocena: 04/10


 

Komentarze

  1. Ostatnio głośno o tym autorze. Muszę koniecznie poznać jego prozę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do gustu przypadła mi seria z Komisarzem Zakrzewskim, ta niestety nie spełniła moich oczekiwań.

      Usuń
  2. Ja póki co od Gorzki odpoczywam po jego poprzednich książkach. Jakoś mi się znudził tak samo jak Mróz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, po "Krwawnicy" na razie mam przesyt książkami tego autora.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WYWIAD Z MAŁGORZATĄ LIS

Zapach śmierci

Na granicy życia i śmierci - recenzja