Nic tego nie zmieni
Witam
serdecznie moi kochani
Miałam
zwariowany dzień i dlatego, dopiero jak nastała cisza i spokój mogłam zasiąść i
napisać recenzję.
Czy
zastanawialiście się kiedyś, jak bardzo pokręcone i poplątane mogą być ścieżki
ludzkich losów?
A przecież
wcale nie musiałyby takie być, gdyby ludzie sami ich nie plątali i nie komplikowali
sobie życia.
Uwielbiam
książki Anny Karpińskiej za te wszystkie emocje, które zawsze towarzyszą mi
podczas czytania, bo bardzo często w swoich książkach stawia bohaterów przed
trudnymi wyborami i do samego końca pozostawia kilka niespodzianek. Autorka,
jak zwykle fenomenalnie prowadziła mnie przez emocjonującą lekturę, pełną
cierpienia i wątpliwości.
W
kolejnej swojej książce stworzyła niebanalną historię, która mogłaby wydarzyć
się naprawdę. „Jestem twoją córką”, to nie tylko wspaniała opowieść o
pokręconych ścieżkach ludzkich losów, ale o tym, czym jest rodzina i co
najbardziej ją łączy.
Z cyklu
Halina przeczytała i poleca:
Anna
Karpińska – Jestem twoją córką – premiera 11 sierpnia 2022 r. – Wydawnictwo
Prószyński i S-ka
*RECENZJA*
Nic tego nie zmieni
„[…] dzieci szybko rosną i dużo można stracić, nie
poświęcając im czasu. Potem może być za późno.”
Każdemu
wydaje się, że doskonale zna swoich rodziców, ale niekiedy całe życie nagle się zmienia, a wszystko, co do
tej pory znaliśmy, okazuje się
być wielkim kłamstwem, bo ukochani
rodzice mieli swoje tajemnice, które skrzętnie ukrywali. Przez długie lata
chronili swoje sekrety w imię wyższych celów, tłumacząc sobie, że w ten sposób
zaoszczędzili nam cierpień, ale tak naprawdę zależało im, tylko na tym, by
zachować pozory i zapewnić sobie komfort. Niestety, prawda kiedyś znajdzie
lukę, którą wypłynie na powierzchnię. Niejednokrotnie wychodzi ona na jaw, po
śmierci rodziców, gdy już nie będzie można zadać im pytania. Dlaczego? Nikt nie
udzieli już na nie odpowiedzi, i jak tu żyć z tą niechcianą prawdą? Nie ma już,
kogo zapytać i nie ma, do kogo złożyć zażalenia. Czuje się zawód, jak bohaterka
powieści, że rodzice wychowywali ją w nieświadomości. Po śmierci ojca
dowiedziała się, że zostawił jej nie tylko do rozwikłania zagadkę z
przeszłości, ale dodatkowo ograbił ze spuścizny po sobie. Każdy człowiek powinien znać swoje korzenie, gdyż rodzina odgrywa ważną rolę w życiu człowieka. Nie może żyć zawieszony w
próżni, musi wiedzieć, kim jest i z jakich korzeni wyrósł.
Są
takie książki, które urzekają od pierwszej chwili, i ta jest jedną z nich.
Czytając ją, wydaje się, że to historia z życia wzięta, która mogłaby się
wydarzyć naprawdę. Historia, która wprost mnie oczarowała. Napisana przystępnym
i przepięknym językiem, z ogromną pieczołowitością i dbałością o każdy
szczegół. Podczas jej lektury nie obyło się bez wzruszeń, a na
koniec poleciało nawet kilka łez. Piękna opowieść, o losach dwóch kobiet
urodzonych w tym samym dniu i w tym samym szpitalu. Autorka bardzo
skomplikowała losy swoich bohaterek, prowadząc je po zawiłych ścieżkach pełnych
emocji, wątpliwości, nie oszczędzając ich aż do samego końca.
Umiera
ukochany ojciec, właściciel dobrze prosperującej firmy i szanowany wykładowca.
Jego trójka dzieci w dniu otwarcia testamentu dowiaduje się, że uczciwość ich
ojca była tylko pozorna. Zawsze grał prawego, szczerego i solidnego. Rodzina
uważała go za wręcz idealnego, kryształowego, a prawda wyglądała zupełnie
inaczej. Ojciec w testamencie uwzględnił czwarte dziecko, nieślubną córkę, o
której rodzeństwo nie miało pojęcia. Mało tego, żeby mogli odziedziczyć spadek,
muszą odnaleźć przyrodnią siostrę. Cała trójka jest w ogromnym szoku, ale
najbardziej buntuje się Weronika, bo nie potrafi zaakceptować faktu, że jej
ukochany ojciec mógł ich tak oszukać, ukrywając fakt, że ma jeszcze jedno
dziecko.
Testament
Sambora Jaremy przewraca życie jego dzieci do góry nogami. Rodzeństwo nie ma
pojęcia, kim jest Dobrosława, a Weronika w każdej kobiecie z otoczenia ojca
dopatruje się jej matki. Gdy rodzeństwo w końcu wpada na trop dziewczyny,
powiązania rodzinne okażą się jeszcze bardziej skomplikowane, niż myśleli, a na
jaw wychodzą rodzinne tajemnice sprzed lat, które na zawsze mogą poróżnić
bohaterów. To już nie kwestia pieniędzy i to nie one odgrywają tu najważniejszą
rolę, ale więzy rodzinne i więzy krwi.
Losy
dwóch kobiet w powieści nieustannie się przeplatają, a mężczyźni są tu
tylko tłem. Wraz z każdym rozdziałem, tempo akcji wzrasta, autorka, co chwila
zaskakuje nowymi i nieoczekiwanymi wydarzeniami w życiu bohaterek. Narracja
prowadzona jest z punktu widzenia Weroniki i Dobrosławy, dzięki czemu łatwiej było
mi wczuć się w ich sytuację, poznać ich uczucia, przemyślenia i rozterki. Każdą
z nich na swój sposób polubiłam i bardzo chciałam, by te wszystkie zdarzenia
spowodowały, że te dwie kobiety nieoczekiwanie połączone przez los, odnalazły w
sobie bratnią duszę i dały sobie emocjonalne wsparcie.
Uwielbiam
takie historie, które mogłyby wydarzyć się w rzeczywistości, a ja zawsze
zastanawiam się, jak postąpiłabym, będąc na miejscu bohaterek. Anna Karpińska
za każdym razem zaskakuje mnie ciekawą historią, nieoczekiwanymi zwrotami akcji
i świetnie wykreowanymi bohaterami
z krwi i kości. Każda kolejna książka autorki jest
przemyślana i pokazuje coś całkiem nowego,
coś, o czym jeszcze nie czytałam.
Tym
razem pokazała, że rodziny wcale nie są idealne, ale za to w sytuacjach
kryzysowych można na niej zawsze polegać, natomiast ci, których mieliśmy za
oddanych przyjaciół, gdy znajdziemy się w trudnym położeniu, wtedy pokazują
swoje prawdziwe oblicze. W takich momentach dopiero uświadamiamy sobie, jak nie
wiele dla nich znaczyliśmy. Doświadcza tego boleśnie Dobrusia, kiedy jej
partner okazał się małostkowym człowiekiem skupionym na swojej karierze i
możliwości zdobycia łatwych pieniędzy. Pieniądze w życiu są ważne, lecz nie
najważniejsze i na nich nie może bazować dobry związek.
Nie
wolno też z góry skreślać człowieka, ani go osądzać, zanim go dobrze nie
poznamy. Życie często rzuca nam kłody pod nogi, ale najważniejsze to mieć
kogoś, kto w takich momentach jest przy nas i potrafi pocieszyć. „Zasypiałam spokojna, bo bliscy stanęli za
mną murem […]”
Po
człowieku na koniec nie wiele zostaje. Sweter przewieszony przez poręcz fotela,
starannie ustawione buty, brudna filiżanka po kawie, numer w kontaktach, który
już nigdy nie zadzwoni. Ślady po człowieku. Najważniejsze, żeby te ślady
pozostały w sercach bliskich, dzięki którym będziemy mogli długo żyć, dopóty
będą o nas pamiętać i wspominać.
Jedno
małe zastrzeżenie na koniec. Byłoby idealnie gdyby autorka nie nagromadziła
tylu wątków, które zmusiły mnie do maksymalnego
skupienia, żeby się nie pogubić. Jednak w końcowym efekcie otrzymałam cudowną,
wciągającą i emocjonującą książkę, z niesamowitymi bohaterami, bo Anna
Karpińska ma lekkie pióro, a jej książki czyta się z ogromną przyjemnością. Na
koniec musiałam pomachać dłońmi przed oczami, żeby się nie rozpłakać.
„To,
co dla niektórych bywa błogosławieństwem, przeklinają inni. Wszystkim nie
dogodzisz[…] żaden moment nie jest odpowiedni. Albo odwrotnie, każdy trafia w
punkt. Zależy od nastawienia i chęci.””.
Książkę
przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Dziś
z Wami się żegnam, życząc spokojnego wieczoru.
Ja też lubię takie historie, które mocno skłaniają do myślenia.
OdpowiedzUsuńJa też. Uwielbiam, gdy powieść zmusza mnie do refleksji i mam o czym pisać.
UsuńBardzo lubię Autorkę, więc z czasem na pewno po ten tytuł sięgnę.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w książkach autorki po cyklu Kolory szczęścia.
Usuń