99 BALONÓW LECĄCYCH DO NIEBA
𝘗𝘪ą𝘵𝘦𝘬 𝟤𝟩-𝟢𝟨-𝟤𝟢𝟤𝟧
*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸 *
________________
Dzień
dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.
Za
każdym razem z prawdziwym zachwytem wracam do twórczości Magdaleny Witkiewicz,
autorki, która nieustannie potrafi mnie zaskakiwać swoją dojrzałością i
przemyślaną konstrukcją powieści. Jej najnowsza książka 𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟
𝑜𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎. 𝑆𝑧𝑡𝑜𝑟𝑚
to powieść wyjątkowa, która przeniosła mnie w realia doskonale mi znane, a
które na zawsze odcisnęły piętno na historii naszego kraju, czyli okres sprzed
stanu wojennego, sam stan wojenny oraz czas tuż po nim. Tym razem Magdalena
Witkiewicz zabrała mnie do Gdańska lat osiemdziesiątych. Miasta pełnego
sprzeczności, ale też nadziei. Gdańska, który nie tylko patrzy na wydarzenia,
lecz sam staje się ich świadkiem i uczestnikiem.
Akcja
powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Współczesna Anna
przesłuchuje kasetę pozostawioną przez jednego z jej rówieśników, wracając
pamięcią do młodości, która, jak to bywa, była trudna i burzliwa, pełna
emocjonalnych wzlotów i upadków, a także błędów i życiowych lekcji. To były
trudne lata osiemdziesiąte, w których każda decyzja mogła kosztować czyjeś
życie, gdzie aresztowania były codziennością, a zniknięcia bez śladu nieodłączną
częścią rzeczywistości. Dziś Anna jest już dojrzałą kobietą, nauczycielką z
powołania, która z pasją i cierpliwością towarzyszy swoim uczniom na każdym
kroku. Jej dni wypełniają lekcje i rozmowy z młodzieżą oraz momenty zadumy nad
tym, jak bardzo zmienił się świat od czasów jej młodości.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
𝗠𝗮𝗴𝗱𝗮𝗹𝗲𝗻𝗮
𝗪𝗶𝘁𝗸𝗶𝗲𝘄𝗶𝗰𝘇
– 𝗪𝗶𝗮𝘁𝗿 𝗼𝗱 𝗺𝗼𝗿𝘇𝗮.
𝗦𝘇𝘁𝗼𝗿𝗺 – 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮
𝟮𝟭 𝗺𝗮𝗷𝗮 𝟮𝟬𝟮𝟱
𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼
𝗣𝗿𝗮𝗰𝗼𝘄𝗻𝗶𝗮
𝗗𝗼𝗯𝗿𝘆c𝗵 𝗠𝘆ś𝗹𝗶
ᴛʏᴛᴜᴌ
ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝟵𝟵 𝗯𝗮𝗹𝗼𝗻ó𝘄
𝗹𝗲𝗰ą𝗰𝘆𝗰𝗵 𝗱𝗼
𝗻𝗶𝗲𝗯𝗮
___________________________________________________________
𝑁𝑖𝑒
𝑑𝑎 𝑠𝑖ę 𝑤𝑦𝑚𝑎𝑧𝑎ć
𝑧 ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝑡𝑒𝑔𝑜,
𝑐𝑜 𝑏𝑦ł𝑜. 𝐼 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜
𝑤𝑎ż𝑛𝑒, ż𝑒𝑏𝑦 𝑡𝑒𝑔𝑜
𝑛𝑖𝑒 𝑟𝑜𝑏𝑖ć. 𝐵𝑜
𝑧 𝑝𝑒ł𝑛ą ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑜ś𝑐𝑖ą,
𝑐𝑜 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑟𝑧𝑦ł𝑜
𝑠𝑖ę 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢, 𝑚𝑢𝑠𝑖𝑠𝑧
𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑙
ż𝑦ć.
Anna,
szukając w garażu pudełek na ozdoby świąteczne, natrafia na jedno, które
nieoczekiwanie staje się drzwiami do przeszłości. Do czasów liceum, kiedy w
Polsce najpierw zajaśniała gwiazda nadziei, by potem brutalnie zostać zdeptaną
buciorami ZOMO. To był czas buntu, ale też prześladowań, których symbolem stał
się człowiek w mundurze i ciemnych okularach. Młodzież próbowała na swój sposób
demonstrować niezgodę, wierząc, że coś się zmieni. Nie miała pałek ani
mundurów, nie nosiła ciężkich butów, ale miała ciszę, muzykę i wiarę.
W
tych trudnych czasach pomagała myśl, że komuś powierzają swoje problemy, oddają
je, by się nimi zajął. Na cichych przerwach w szkole wiedzieli jedno: jeszcze
nie przegrali. To były dni, gdy po ulicach przetaczały się czołgi, gdy przed
godziną milicyjną trzeba było być w domu. Każde nieopatrznie wypowiedziane
słowo mogło skończyć się więzieniem, za poglądy internowano ludzi, z których
wielu nigdy nie wróciło do domu.
Dla
współczesnych młodych ludzi tamten czas to odległa historia, jedna z
niechlubnych kart w dziejach Polski, o której niewiele się mówi. Brakuje
osobistych wspomnień, w domach nie słychać już tych opowieści. Jeśli nie
przejmą pamięci od starszych, temat zniknie. A przecież to wciąż historia żywa,
budząca emocje. Nie wszyscy chcą o niej mówić. Ani ofiary, ani sprawcy.
Jestem
tym pokoleniem, które pamięta stan wojenny. Wojnę reżimu z własnym narodem,
prowadzoną na rozkaz przyjaciół ze Wschodu. Czasy gdy milicja uczyniła ze
ścigania obywateli swoją zabawę. Magdalena Witkiewicz ukazuje ten czas oczami
Władka i Anny. On, młody, zdolny artysta, zaangażowany w działalność podziemia,
kolportujący ulotki i nielegalne gazety. Ona, zakochana we Władku i choć
polityka jej nie interesowała, siłą rzeczy została wciągnięta w wir wydarzeń.
Spojrzenie
Władka na tamtą rzeczywistość autorka oddała w formie jego pamiętnika nagranego
na kasecie, którą po latach odtwarza Anna. Tajemnice i niewyjaśnione sprawy
kładą się cieniem na dorosłym życiu przyjaciół, zwłaszcza Anny. Przez lata
dźwigała ciężar sekretów, a taśma uświadamia jej, że każdy coś ukrywał.
Wspomnienia
wracają, choć Anna nie chciała już tam zaglądać. Może właśnie nadszedł czas, by
odkurzyć przeszłość i ją przepracować. Wraca do lat osiemdziesiątych, gdy była
uczennicą pierwszej klasy liceum. Pokolenie młodych szukało wtedy ujścia dla
emocji we włamaniach, bójkach, a dziewczyny wiązały się z marynarzami zza
żelaznej kurtyny. Nie chodziło o pieniądze, to był desperacki bunt, potrzeba
adrenaliny, namiastka wolności. Próba oswojenia rzeczywistości, w której liczył
się spryt, wygląd i umiejętność przyciągania odpowiednich ludzi.
Wtedy
nikt nie mówił o emocjach. Słowo „depresja” nie istniało w codziennym języku.
Każde pogorszenie nastroju uznawano za fanaberię. Anna wiedziała, co robi
Władek, choć nie chciała o tym mówić ani tego rozumieć. On nie chciał jej tym
obciążać. Uzdolniony plastycznie chłopak, rysował karykatury polityków, potem
ozdabiał nimi gazetki kolportowane przez podziemie. To dawało mu nadzieję i
skrzydła. Anna, gdy poznała prawdę, była przerażona. Ukochany stąpał po cienkim
lodzie, ale on twierdził, że kto nie ryzykuje, nie żyje naprawdę. Ona wolała
być jak kameleon, dostosować się do realiów. On nie chciał.
Większość
młodych skupiała się na nauce, planowała przyszłość, spędzała czas na rozmowach
o książkach i filmach. Żyli światem klasówek i randek, a nie donosów i
podsłuchów. Polityka wdzierała się do ich życia mimo woli. To miłość do Władka
wciągnęła Annę w sam środek wydarzeń. Ci, którym udało się wyjechać zza
żelaznej kurtyny, najczęściej już nie wracali. Jak matka Władka.
𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟
𝑜𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎. 𝑆𝑧𝑡𝑜𝑟𝑚 to opowieść o tym, jak łatwo przekroczyć
granicę między człowiekiem a potworem. Jak władza potrafi przemienić zwykłego
chłopaka w kata. Autorka stawia pytania: czy w każdym z nas tkwi zło? Czy
wystarczy tylko pozwolenie, by uderzyło z całą mocą? Jak łatwo przesunąć
granicę między dobrem a złem, aż w końcu zostanie daleko za nami.
Czytając
tę historię miałam wrażenie że ZOMO było dla niektórych chłopaków z kompleksami
swoistą przystanią, bo mundur dawał im poczucie siły i bezkarności. Czy ci,
którzy skatowali Władka, wykonywali tylko rozkazy? A może władza upoiła ich do
reszty? Władek cudem przeżył dzięki mamie Anny i zespołowi lekarzy. Ania nie
wiedziała, że jej mama była zaangażowana w działalność przeciwko władzy i
pomagała ofiarom pobitym przez ZOMO, podczas gdy ona sama trzymała się z dala
od polityki.
Dla
Władka zaczyna się trudny czas, bo rany były nie tylko fizyczne. „The best of
80’s” to historia Władka, jego decyzji i ich konsekwencji. Anna rozpacza, gdy
Władek od niej się odsunął, ale Andrzej ich wspólny przyjaciel, był przy Ani
zawsze. Nie oczekiwał niczego, po prostu był. Czy tak właśnie wyglądała dojrzała
miłość? Władek natomiast wydaje się niedojrzały, zapatrzony w ideały. Z walki o
wolność uczynił cel życia. Nie dał szansy miłości, nie sprawdził, co by było,
gdyby. Zdecydował sam i zapłacił najwyższą cenę.
Nie
wiadomo, co wpłynęło na jego decyzję. Czy rozmowa z ojcem Ani tuż po pobiciu?
Czy porzucenie przez matkę i upadek ojca po internowaniu złamały mu ducha? A
może to Anna, która tak łatwo z niego zrezygnowała? Wszyscy znali Władka, ale
nikt go tak naprawdę nie znał.
Te
wydarzenia ukształtowały Annę. Została nauczycielką, ale w uczniach widziała
nie rozwydrzonych nastolatków, lecz ludzi. Magdalena Witkiewicz pokazuje
kontrast między szkołą dawniej a dziś, gdy Anna sama uczy i wciąż pamięta
tamten czas. Ujęła mnie jej postawa. Szanuje ucznia, bo wie, że szacunek działa
w obie strony.
𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟
𝑜𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑎. 𝑆𝑧𝑡𝑜𝑟𝑚
to piękna, poruszająca opowieść o
życiowych zakrętach, decyzjach i ich cenie. Emocjonalna podróż w czasy, które
doskonale pamiętam. Przeżywałam ból i rozpacz bohaterów, ich radości i
tragedie. I wiem jedno. To historia, która zostanie w moim sercu na długo.
Zanim
usiadłam do napisania tej recenzji, potrzebowałam czasu, by poukładać myśli i
oddać całe bogactwo oraz wartość tej wyjątkowej powieści. Ta książka w pewnym
sensie jest także o mnie, o czasach, w których przyszło wtedy żyć. Jestem
częścią pokolenia, które przeżyło i zobaczyło naprawdę wiele. Ludzie urodzeni w
latach sześćdziesiątych wychowywali się w epoce Gierka, chodzili do szkoły w
latach siedemdziesiątych, zakładali rodziny w latach osiemdziesiątych i
pracowali w czasach przełomu. Dorastali w świecie analogowym, a dorosłość
przyszło im przeżywać już w rzeczywistości cyfrowej. Są jak tajemnicza formuła
ludzkości, której znaczenie trudno jednoznacznie wyrazić.
To
pokolenie doświadczyło więcej niż jakiekolwiek inne w historii człowieka,
zarówno w wymiarze społecznym, jak i emocjonalnym. A mimo wszystko potrafiło
się odnaleźć, zaadaptować, zrozumieć zmiany i nauczyć się żyć od nowa. Cicho,
bez rozgłosu, ale z wewnętrzną siłą.
Dlatego
dziś chcę wyrazić swój podziw i wdzięczność wobec tych, którzy byli i są
częścią tego niezwykłego pokolenia. Pokolenia, które nie przestało wierzyć w
człowieka, choć samo wielokrotnie zostało wystawione na próbę. Pokolenia, które
pozostaje niepowtarzalne.
Na
osobną uwagę zasługuje posłowie autorki oraz niezwykła inicjatywa, z którą
wiąże się książka. To piękny, emocjonalny tekst, który chwyta za serce. Autorka
dzieli się w nim historią powstawania książki i opowiada, skąd wziął się pomysł
na wplecenie w fabułę motywu piosenki niemieckiej wokalistki Neny „𝟿𝟿 𝐿𝑢𝑓𝑡𝑏𝑎𝑙𝑙𝑜𝑛𝑠”.
Zachęca, by pomagać z serca, bo kiedy
czynimy dobro, ono do nas wraca. Smutek traci na sile, a serce staje się
lżejsze. Podkreśla, że to niesamowite, ile możemy zyskać, dając innym coś od
siebie. Na zakończenie pozostawia piękne motto, przesłanie, które zostanie w
pamięci.: 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑗𝑒𝑠𝑡
𝑐𝑖 ź𝑙𝑒 - 𝑧𝑟ó𝑏 𝑐𝑜ś
𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜. 𝑃𝑜𝑚óż
𝑘𝑜𝑚𝑢ś, 𝑢ś𝑚𝑖𝑒𝑐ℎ𝑛𝑖𝑗
𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑘𝑜𝑔𝑜ś, 𝑝𝑜𝑑𝑎𝑗
𝑟ę𝑘ę. 𝐵𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑜,
𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑑𝑎𝑗𝑒𝑚𝑦,
𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑜 𝑛𝑎𝑠
𝑤𝑟𝑎𝑐𝑎. 𝐼 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎,
ż𝑒 𝑛𝑎𝑔𝑙𝑒 ś𝑤𝑖𝑎𝑡
– 𝑐ℎ𝑜ć𝑏𝑦 𝑛𝑎 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙ę
– 𝑠𝑡𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑗𝑎ś𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦.
List
od autorki, o którym wspominałam w zapowiedzi recenzji, zawiera numer konta
bankowego 𝑷𝒐𝒎𝒐𝒓𝒔𝒌𝒊𝒆𝒋
𝑭𝒖𝒏𝒅𝒂𝒄𝒋𝒊 𝑯𝒐𝒔𝒑𝒊𝒄𝒋𝒖𝒎
𝒅𝒍𝒂 𝑫𝒛𝒊𝒆𝒄𝒊.
To samo konto znajdziecie także na końcu książki. W kopercie znajdował się
balonik. Autorka zachęca, bym wypuściła go w niebo, dla kogoś, kto był dla mnie
ważny. Wiem, dla kogo on będzie. Dla naszego syna. Poleci hen daleko. Dla jego
pamięci, dla wdzięczności, że był, dla nadziei, że się kiedyś spotkamy. Niech
ten wiatr poniesie dobro dalej.
Ta
historia nie ma jeszcze zakończenia. Pojawi się ono w drugiej części 𝑾𝒊𝒂𝒕r 𝒐𝒅 𝒎𝒐𝒓𝒛𝒂. 𝑺𝒛𝒕𝒊𝒍.
𝟿𝟿
𝑏𝑎𝑙𝑜𝑛ó𝑤 𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒,
𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑏𝑦
𝑗𝑒 𝑚𝑖𝑒ć. 𝑆𝑧𝑦𝑏𝑢𝑗ą
𝑛𝑎𝑑 ℎ𝑜𝑟𝑦𝑧𝑜𝑛𝑡𝑒𝑚,
𝐺𝑑𝑧𝑖𝑒ś 𝑑𝑎𝑙𝑒𝑘𝑜,
𝑎ż 𝑝𝑜 𝑘𝑟𝑒𝑠. 𝟿𝟿
𝑏𝑎𝑙𝑜𝑛ó𝑤 𝑤ę𝑑𝑟𝑢𝑗𝑒,
𝑊𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑗𝑒 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑖𝑒
ℎ𝑒𝑛, 𝑤𝑦𝑠𝑜𝑘𝑜. 𝑁𝑖𝑘𝑡
𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒, 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒
𝑠𝑖ę 𝑧𝑎𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑗ą,
𝑀𝑜ż𝑒 𝑤𝑝𝑎𝑑𝑛ą 𝑤
𝑡𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑟ę𝑐𝑒. –
fragment tłumaczenia jednego z
największych niemieckich hitów lat 80., który podbił świat chwytliwą melodią i
antywojennym przesłaniem.
_________________________________
Dziś
już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.
ʜᴀʟɪɴᴀ
__________________________________
Współpraca barterowa / Wydawnictwo Pracownia
Dobrych Myśli
Magdalena Witkiewicz
__________________________________
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Pracownia Dobrych Myśli
Ilość stron: 368
Gatunek: obyczajowa
Data premiery: 21 maja 2025
Moja ocena: 08
/10
Komentarze
Prześlij komentarz