DUCHY W SERCU

 

𝘗𝘪ą𝘵𝘦𝘬  𝟢𝟪-𝟢𝟪-𝟤𝟢𝟤𝟧

*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸  *

________________

Dzień dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.

Z ogromną radością sięgnęłam po 𝑅ó𝑗 Weroniki Mathi, ponieważ dwie poprzednie książki autorki oczarowały mnie swoją niezwykłą atmosferą i pełną emocji opowieścią. Weronika posiada wyjątkowy talent do kreowania światów, które poruszają, przyciągają i nie dają o sobie zapomnieć. Z ogromną ciekawością sięgałam po lekturę, wiedząc, że każda powieść autorki to dla mnie podróż przez ludzkie uczucia, lęki i pragnienia. 𝑅ó𝑗 tylko potwierdził, że twórczość Mathi warto czytać uważnie i z otwartym sercem. Autorka posługuje się pięknym, stylowym językiem, ale tym razem fabuła wydała mi się dość zawiła i nie do końca jestem pewna, czy w pełni zrozumiałam jej przesłanie. Choć zazwyczaj staram się odnaleźć w tytule książki ukryte znaczenie, tutaj nie potrafiłam go dostrzec. Nawet wyjaśnienie autorki w posłowiu nie do końca mnie przekonało, bo trudno mi było powiązać tytuł z konkretnymi wydarzeniami opisanymi w powieści. Być może 𝑅ó𝑗 symbolizuje rozedrgane emocje bohaterów i ich wewnętrzne rozterki, które towarzyszyły również mnie podczas czytania i po zakończeniu lektury.

ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:

𝗪𝗲𝗿𝗼𝗻𝗶𝗸𝗮 𝗠𝗮𝘁𝗵𝗶𝗮 – 𝗥ó𝗷 – 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮 𝟮𝟱 𝘄𝗿𝘇𝗲ś𝗻𝗶𝗮 𝟮𝟬𝟮𝟰 𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼 𝗖𝘇𝘄𝗮𝗿𝘁𝗮 𝗦𝘁𝗿𝗼𝗻𝗮 𝗞𝗿𝘆𝗺𝗶𝗻𝗮ł𝘂

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗗𝘂𝗰𝗵𝘆 𝘄 𝘀𝗲𝗿𝗰𝘂

_____________________________________

Zbigniew Ostrowski, emerytowany policjant, dowiaduje się o zamordowaniu Kamili Witz, z którą łączył go wieloletni romans. Jego córka odkryła to dopiero teraz, podczas rutynowych działań, gdy znalazła wspólne zdjęcia z tą kobietą. W mieszkaniu Kamili znalazła też spinkę do mankietu ojca, którą rozpoznała i postanowiła ukryć. Zataiła dowody i zastanawia się, kogo będzie musiała poświęcić, by ich uratować. To pytanie zawisło w powietrzu. Na nic zdają się tłumaczenia i uspokajanie sumienia. W tym samym czasie bez śladu znikają sąsiedzi Kamili, ojciec i jego nastoletnia córka. Czy widzieli coś, czego nie powinni?

W powieści pojawia się kilka postaci, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego, ale to tylko pozory. Jak bardzo są one mylne, odkrywałam wraz z rozwojem fabuły 𝑅𝑜𝑗𝑢. Każde z nich w pewnym momencie miało okazję się poznać, a ta znajomość pozostawiła ślad na ich losach. Emerytowany policjant Ostrowski, ambitna prokurator Sylwia, samotna pszczelarka Natalia Biel, niedawno owdowiały Marek Gronowicz oraz jego dwunastoletnia córka Łucja przekonają się, że przeszłości nie da się oszukać. Ona zawsze wraca w najmniej oczekiwanym momencie i domaga się zapłaty.

Cały czas słyszałam bzyczenie, jakby ta opowieść wpełzła mi do głowy. Każda z postaci wydawała się mroczna, nieodgadniona, skrywała tajemniczą przeszłość. Miałam wrażenie, że ta historia chodzi za mną, chce przeniknąć pod skórę i zawładnąć moimi myślami. To niezwykle bolesna opowieść. Morderstwo Kamili jest pretekstem do analizy psychologicznej postaci, które ją znały. Ciągle zmieniająca się narracja sprawiła, że do końca nie byłam pewna, co jest prawdą, a co kłamstwem, a może wytworem wyobraźni. W fabule pojawia się wiele metafor i odniesień do bohaterów. 𝑅ó𝑗 to dramat, poruszająca baśń opowiadana przez Zouszkę. To historia o braku tolerancji i wielkiej dziecięcej samotności. Zagadka dotycząca zabójstwa Kamili intryguje, a prawda, która powoli wyłania się z fragmentów wspomnień bohaterów, przeraża. To opowieść na wskroś smutna, nie niosąca nadziei. Trudno w tej historii doszukać się postaci pozytywnych. Może jedynie Natalia, pszczelarka, daje namiastkę światła, bo według dawnych wierzeń osoba opiekująca się pszczołami musiała być dobra.

Na jaw wychodzą powiązania Ostrowskiego z Kamilą, co komplikuje sytuację, bo sprawę prowadzi jego córka, prokuratorka Sylwia. Ona także coś ukrywa, bo znała ofiarę. Historia Zouszki i Kamili sprzed lat odsłania dramatyczne wydarzenia, które odcisnęły trwałe piętno na teraźniejszości.

Ciekawa, klimatyczna i mroczna opowieść, w której ważne miejsce zajmuje analiza psychologiczna bohaterów. To właśnie ona stała się znakiem rozpoznawczym twórczości autorki. Wielką krzywdą dla 𝑅𝑜𝑗𝑢  jest zaszufladkowanie tej powieści jako kryminału, sensacji czy thrillera, bo nie da się jej jednoznacznie zakwalifikować. Dla czytelników, którzy znają wcześniejsze książki Weroniki Mathi, nie będzie to zaskoczeniem. W jej opowieściach nie chodzi przecież o zbrodnię i śledztwo, ale o stawianie trudnych pytań, na które nie ma prostych odpowiedzi. Każdy czytelnik może odebrać tę historię inaczej, każdy może szukać w niej czegoś zupełnie innego. Dla mnie najważniejsze pytanie, jakie autorka stawia w 𝑅𝑜𝑗𝑢, brzmi: jak daleko bylibyśmy gotowi się posunąć, by chronić tych, których kochamy?

Zależności i układy łączą bohaterów, a jednocześnie ich dzielą. Ostrowski, Sylwia, mały Nikodem. Marek, Łucja, Kamila, Natalia. Zouszka, Kamila, Karmenka. Kto z kim jest połączony, a kto rozdzielony? Trudno wniknąć w ten splot ludzkich losów, jak w zaplątany motek wełny.

” 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎𝑏𝑦𝑚 𝑗ą 𝑠𝑡𝑎𝑚𝑡ą𝑑 𝑤𝑦𝑟𝑧𝑢𝑐𝑖ć 𝑖 𝑧𝑎𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎ć 𝑧𝑎𝑟𝑎𝑧𝑒𝑚. 𝐺ł𝑜𝑑𝑧𝑖ć 𝑖 𝑛𝑎𝑘𝑎𝑟𝑚𝑖ć. 𝑍𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑘𝑟𝑧𝑦𝑤𝑑ę, 𝑎 𝑝𝑜𝑡𝑒𝑚 𝑢𝑙𝑒𝑐𝑧𝑦ć”. Ten fragment, zaczerpnięty z powieści, ukazuje ogrom cierpienia jednej z bohaterek, która odkrywa, że ta, którą uważała za serdeczną przyjaciółkę, niemal siostrę, ją zdradziła.

Marek i Natalia znali się kiedyś. Spotkanie po latach było dziwne. Tamtej Natalii już nie ma, to było jak zetknięcie z duchem. Czy powinni trzymać się razem i udawać, że nic się nie stało? Czeka ich trudny wybór, a im jest trudniejszy, tym większy ból.

Sylwia znała Kamilę oraz sąsiada Natalii. Okłamuje ojca, który jest przekonany, że córka kogoś chroni.

Syn Sylwii przyjaźnił się z Łucją, o czym Ostrowski nie wiedział. Teraz Nikodem zachowuje się dziwnie, co dziadkowi trudno zrozumieć.

 𝑅ó𝑗 to niezwykle trudna w odbiorze opowieść. Nienawiść, zemsta, wypadek, wina i bajki Zouszki. Czy to naprawdę tylko bajki? Ludzie rosną albo rdzewieją. Czasem tragedia, która ich dotyka, sprawia, że schną jak gałązki na drzewie. Już nigdy nie wypuszczą pąków, nie zakwitną. Muszą odpaść, bo stają się zbędni. W tej powieści to cisza zabija. To, co wypowiedziane, i to, co pozostaje niewypowiedziane. Niektórzy zostaną jedynie we wspomnieniach jak fotografia ze startym uśmiechem. Ta historia osacza i boli. Dlaczego w człowieku jest tyle uprzedzeń wobec drugiego człowieka? Nie staramy się poznać, a zanim to nastąpi, już oceniamy. Wszystkich wrzucamy do jednego worka, wyrządzając krzywdę swoimi osądami. Czasem słowem, czasem czynem.

𝑅ó𝑗 to opowieść o wielu niezawinionych śmierciach. Im dalej, tym wydarzenia przybierają coraz bardziej dramatyczny przebieg. Nieokiełznana chęć zemsty powoli się tli i dymi, by w końcu wybuchnąć silnym ogniem, który niszczy i spala wszystko na popiół.

Z powieści wyłania się obraz samotności dzieci i obojętności rodziców na ich problemy. Rodzice pracują, są zmęczeni i nie dostrzegają, że ich dzieci są nie tylko samotne, ale także smutne. Jedne zamiast dłoni mają przytwierdzone do rąk smartfony, inne z kolei analizują przeszłość, na którą nie są gotowe, bo są zbyt niedojrzałe, by ją zrozumieć.

Weronika Mathia to jedna z moich ulubionych autorek i z bólem serca muszę przyznać, że 𝑅ó𝑗 nie należy do jej najlepszych powieści, choć wciąż jest to Mathia w swoim stylu. Trudno bowiem dorównać, a nawet przeskoczyć poprzeczkę, którą postawiła sobie tak wysoko w debiutanckim Ż𝑎𝑟𝑧𝑒. 𝑅ó𝑗 to raczej dramat niż thriller i nie zaliczyłabym go do tych książek, o których warto pamiętać po czasie. Przez dłuższy czas leżał na mojej półce, a do sięgnięcia po niego zachęciła mnie dopiero premiera kolejnej powieści autorki, 𝑅𝑑𝑧𝑒ń. Czytanie 𝑅𝑜𝑗𝑢 było dla mnie pewnym wysiłkiem, a zakończenie… choć przewidywalne, nie przyniosło satysfakcji z trafnych domysłów. Poczułam jedynie ulgę, że to już koniec i mogłam wyjść z tego mroku jak z pajęczej sieci, by wreszcie odetchnąć.

Takie zakończenie zupełnie mnie satysfakcjonowało. Czy znalazłam odpowiedź na pytanie, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić, by ratować bliskich? Wydaje mi się, że tak. Możemy poświęcić naprawdę wiele, ale nie powinniśmy przy tym zatracić siebie i wartości, które wyznajemy.

Autorka podjęła próbę wiwisekcji psychologicznej wielu postaci, jednak poświęcanie na to zbyt dużo uwagi u każdego z bohaterów momentami wydało się nienaturalne, a nawet męczące. Trochę mi przykro, że muszę podkreślać elementy, które w książce mi nie odpowiadały, choć bardzo, ale to bardzo nie chciałam ich dostrzegać. Lubię twórczość autorki i ją samą jako osobę, ale nie mogło mi to przesłonić paru mankamentów, które zauważyłam w tej powieści. Właśnie z sympatii do autorki musiały w mojej recenzji pojawić się także słowa krytyki. Mam nadzieję, że Weronika mi to wybaczy.

Choć 𝑅ó𝑗 ma swoje słabsze momenty, pozostaje wartościową lekturą, która skłania do refleksji nad ludzką naturą i złożonością emocji. Weronika Mathia jak mało kto potrafi dotknąć tego, co ukryte w ludzkich sercach, i właśnie dlatego warto sięgnąć po tę książkę.

_________________________________

Dziś już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.

ʜᴀʟɪɴᴀ

__________________________________

Weronika Mathia

__________________________________

Autor: Weronika Mathia  
Wydawnictwo: Czwarta Strona Kryminału   

Ilość stron: 320
Gatunek: thriller psychologiczny / dramat

Data premiery: 25 września  2025
Moja ocena: 08 /10




Komentarze

  1. Chciałabym poznać tę historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię styl pisania autorki, ale jej dwie poprzednie książki bardziej mi się podobały.

      Usuń
  2. Mam na swojej czytelniczej liście!
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i nie jest to moja najlepsza książka autorki. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie 🙂

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapowiedzi, nowości, polecajki

MRZONKI

Zapowiedzi, nowości, polecajki.