RZECZYWISTOŚĆ ODWROTNA
Ś𝘳𝘰𝘥𝘢 𝟣𝟧-𝟣𝟢-𝟤𝟢𝟤𝟧
*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸 *
________________
Dzień
dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.
Agata
Kołakowska to autorka wyjątkowa, a jej książki mają w sobie coś, co głęboko
zapada w moje serce i długo pozostaje w pamięci. Każda opowieść, którą tworzy,
jest inna, każda niesie swoją magię, a każdy wykreowany przez nią świat pobudza wyobraźnię i porusza
emocje. 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦
𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 pokazuje, jak koreański serial i
sama Korea w niezwykły sposób wpłynęły na życie głównej bohaterki. To historia,
która przypomina, że pasji i marzeń nie warto porzucać, nawet gdy życie wydaje
się pełne trudności i przeszkód. To książka o nadziei, o odwadze i o tym, że
krok po kroku można dotrzeć do celu, jeśli tylko nie zabraknie nam wiary w
siebie i w lepsze jutro. Dla mnie stała się także osobistym lustrem. W ostatnim
czasie doświadczenia z niektórymi wydawnictwami przypomniały mi, jak ważne jest
wciąż wierzyć w siebie i w sens tego, co robię.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ʙᴀʀᴅᴢᴏ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
𝗔𝗴𝗮𝘁𝗮
𝗞𝗼ł𝗮𝗸𝗼𝘄𝘀𝗸𝗮
– 𝗠ó𝗷 𝗻𝗮𝗷𝗹𝗲𝗽𝘀𝘇𝘆
𝗝𝗶𝗻 – 𝗦𝘂 – 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮
𝟭𝟳 𝘄𝗿𝘇𝗲ś𝗻𝗶𝗮
𝟮𝟬𝟮𝟱 𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼
𝗢𝗯𝗹𝗶𝗰𝘇𝗮
ᴛʏᴛᴜᴌ
ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗥𝘇𝗲𝗰𝘇𝘆𝘄𝗶𝘀𝘁𝗼ść
𝗼𝗱𝘄𝗿𝗼𝘁𝗻𝗮
_______________________________________________
𝑊
𝑘𝑜ń𝑐𝑢 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒
𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑎𝑚𝑦 𝑡𝑎𝑚,
𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖ś𝑚𝑦
𝑑𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒ć 𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑐𝑧ą𝑡𝑘𝑢.
Ina
Borowicz kiedyś malowała, była artystką. Teraz porzuciła swoją pasję i pracuje
w Narodowym Forum Muzyki, gdzie redaguje artykuły o muzyce i koncertach. Niby
nie ma powodu, by narzekać na swoją pracę, bo otaczają ją sami sympatyczni
ludzie, ale coraz częściej przepełnia ją wrażenie, że nie odgrywa już swojej
roli. Tęskni za dawną Iną, bo teraz czuje się tak, jakby tamta opuściła jej
ciało i odeszła w nieznane. Wcześniej jej dni były wypełnione po brzegi tym, co
czyniło ją szczęśliwą. Lubiła wszystkie dni tygodnia, miesiące, pory roku.
Odkąd porzuciła malowanie, przestała lubić poniedziałki i te osiem godzin
spędzanych za biurkiem przed komputerem. Jej dni rozjaśniają się dopiero wtedy,
gdy w drodze do pracy spotyka nieznajomego, który w końcu odzywa się do niej i
proponuje pójście na kawę.
Popołudnia
Ina ubarwia sobie oglądaniem koreańskiego serialu, w którym dziewczyna o
imieniu Ye-rin, podobnie jak ona, też kiedyś malowała, ale coś poszło nie tak.
Ina podświadomie się z nią utożsamia. Sama też chciała oprzeć swoje życie na
miłości i sztuce, lecz nic z tego nie wyszło. Teraz serial, który ogląda, wdziera
się w jej życie w zaskakujący sposób. Dziewczyna zastanawia się, czy uda się
zapełnić lukę w jej sercu mężczyźnie, którego poznała przypadkiem. Wydaje się,
że ich znajomość zmierza w dobrym kierunku, ale po jednym spotkaniu na kawie i
dość satysfakcjonującej rozmowie Radek znika. Nie spotykają się już w drodze do
pracy. Dziewczyna czuje się zawiedziona, bo nie wie, co się stało i dlaczego
chłopak tak po prostu przepadł bez wieści.
Ina
od dawna fascynowała się Koreą, a jej ulubionym miejscem w mieście była
niewielka restauracja U Dziadka, prowadzona przez zaprzyjaźnionego Koreańczyka,
pana Lee. To właśnie tam po raz pierwszy spróbowała kimchi i zakochała się w
intensywnych smakach dalekiego kraju. Z czasem coraz bardziej wciągała ją także
koreańska kultura, a ostatnio serial 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦
𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢, którego bohaterowie stali się
jej niezwykle bliscy. Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu Ina wygrała lot do Seulu
w konkursie, w którym wzięła udział zupełnie spontanicznie, pod wpływem
impulsu.
Dziewczyna
nie posiada się z radości, kiedy dowiaduje się o wygranej. Sponsor opłacił
przelot w obie strony, więc Inę szybko dopada przykra myśl, że nie stać jej na
pobyt na miejscu. Nie zamierza jednak rezygnować z tak niezwykłej okazji.
Przyjaciele, którzy doskonale wiedzą, jak bardzo marzyła o tej podróży,
postanawiają jej pomóc. Wspólnymi siłami zbierają potrzebne pieniądze i
dziewczyna w końcu leci do Korei.
Ina
spaceruje po Seulu, zwiedza okolicę i delektuje się miejscowymi widokami oraz
regionalnymi potrawami. Podczas jednej z takich eskapad, zamiast do kawiarni,
trafia do lokalu prowadzonego przez mundang, tradycyjną koreańską szamankę.
Wypita u niej herbata smakowała całkiem zwyczajnie, ale to, co dzieje się
później, zwyczajne już nie jest.
Ina
nie potrafiła ogarnąć tego, co się działo, a najgorsze było to, że czuła się z
tą tajemnicą przeraźliwie samotna. Bo komu niby miała o tym powiedzieć? To było
tak nieprawdopodobne, że nikt by jej w to nie uwierzył. Otrzymała usługę od
szamanki. Usługę bez zamówienia.
Agata
Kołakowska przyzwyczaiła mnie już do tego, że w jej książkach dzieją się rzeczy
niezwykłe i niecodzienne, więc taki wątek mnie nie zaskoczył. Powiem więcej,
wręcz go oczekiwałam. Ta powieść jest swego rodzaju przewodnikiem po Seulu, bo
czuć, że ten zakątek świata jest autorce doskonale znany i że jest nim
zafascynowana tak samo jak jej główna bohaterka. To książka, która ma do
przekazania coś ważnego. Nie tylko Ina dzięki swoim przeżyciom zmieniła
perspektywę widzenia świata i całkowicie przewartościowała swoje życie, ale
miało to także wpływ na mnie. Lektura książki skłoniła mnie do refleksji.
Autorka
podkreśla, że to, kim jesteśmy, nie zależy od narodowości. Żyjemy w czasach,
które pędzą i krzyczą. Ludzie szybko się nudzą, nieustannie szukają nowych
wrażeń, zachwycają się czymś tylko na chwilę, by zaraz zapomnieć i ruszyć dalej
w poszukiwaniu kolejnych bodźców. Potrzeba piękna nigdy nie znajdzie się na
szczycie piramidy potrzeb, choć to właśnie ono nadaje życiu sens.
𝑀ó𝑗
𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦
𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 to historia o tym, by uważać na
to, czego sobie życzymy, i o tym, by doceniać to, co mamy. Życie bywa jak
serial, a w serialu bywa jak w życiu. Ina żałuje, że nie została w Polsce, po
raz pierwszy poczuła się jak więzień. Miała wrażenie, że w jej życiu nie ma już
nic stabilnego, że wszystko wokół runęło i nawet ziemia się osunęła. Malowanie
było jedynym aspektem, którego nikt i nic nie mogło jej odebrać. To właśnie
tworzenie pozwalało jej choć odrobinę poczuć, że nadal jest sobą. Artystą
pozostaje się zawsze, nawet jeśli niczego się nie tworzy, bo prawdziwa sztuka
tkwi w spojrzeniu, w tym, jak widzimy świat.
Agata
Kołakowska stworzyła przepiękną powieść. Ciepłą, liryczną, tak bardzo potrzebną
w czasach, gdy wokół panuje chaos i zło wylewające się zewsząd. A tu nagle
pojawia się książka, która jest jak plasterek miodu na zranione serce,
optymistyczna i niosąca dobry przekaz. Mój umysł odpoczywał podczas tej
lektury, a moje serce się uspokoiło. W świecie, w którym wszyscy koniecznie
chcą epatować brutalnością, Agata Kołakowska pokazała, że można pisać z
niezwykłą wrażliwością i czułością, wlewać w serce nadzieję i opowiadać o
zwyczajnych rzeczach w niezwyczajny sposób. O tym, że autorka potrafi tak
pięknie pisać, miałam okazję przekonać się już nie raz, a przy tym każda jej
powieść jest inna, nieszablonowa, nietuzinkowa. Ta książka jest jak dzień i
noc, jak słońce i księżyc. Dobre emocje w niej iskrzą jak gwiazdy na niebie. 𝑀ó𝑗
𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦
𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 to powieść mądra i piękna, jak
światło latarni rozjaśniającej mrok.
Agata
Kołakowska zaprosiła mnie do swojego świata, zachęcając, bym weszła do środka.
To było niezwykłe i intrygujące przeżycie, bo 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 to opowieść niezwykła, pełna melancholii. Przy pomocy słowa autorka namalowała obraz współczesnego człowieka,
pokazując, jak bardzo przypominamy roboty. A jednocześnie tak bardzo
potrzebujemy dobra i piękna, by móc się zatrzymać i przypomnieć sobie, kim
jesteśmy.
Wspaniale
było obserwować, jak Ina się zmienia, jak powoli odnajduje w sobie spokój i
pewność, jak z zagubionej kobiety staje się kimś świadomym własnej wartości.
Szczególnie zapadła mi w pamięć scena z nachalnym youtuberem WooMaxem, która
wywołała szczery uśmiech na mojej twarzy. Z początku sądziłam, że jego obecność
w fabule ma jedynie ukazać płytkość współczesnego świata mediów, gdzie liczą
się tylko obserwatorzy i lajki. Z czasem jednak okazało się, że ta postać miała
spore znaczenie w tej historii, bo przyjaźń z Iną, nawiązaną zupełnie
niespodziewanie, odmieniła jego spojrzenie na świat i ludzi.
Ta
postać youtubera, przedstawiona przez Agatę Kołakowską, nieoczekiwanie
wzbudziła we mnie refleksję. Ludzie dziś próbują za wszelką cenę się wybić i
robią najdziwniejsze rzeczy, by im się udało. Praca influencerów i youtuberów
często ma niewiele wspólnego z prawdziwą pasją. Robią to, bo ludzie ich
oglądają, a reklamodawcy płacą pieniądze. Czy gdyby było inaczej, wciąż robiliby
to samo? Ina jest natomiast szczera do bólu i to właśnie wzbudza w ludziach
sympatię.
Silne
emocje potrafią czasem odciąć nas od logicznego myślenia. WooMax otrzymał
lekcję od Iny, a wraz z nim także ja. Trzeba szanować pracę innych i nie
wymądrzać się, że jest się kimś wyjątkowym, że jest się lepszym od innych tylko
dlatego, że ma się więcej obserwatorów czy czytelników. Nie wolno zapominać o
tych, dzięki którym można robić to, co się robi. Trochę pokory nigdy nie
zaszkodzi, zwłaszcza wobec pracy innych ludzi. Kiedy WooMax to zrozumiał, stał
się innym człowiekiem. Ten obcy, kpiarski chłopak, do którego Ina początkowo
nie pałała sympatią, z czasem stał się jej bliski, bo przy bliższym poznaniu
okazał się sympatycznym i dobrym człowiekiem. Kolejna lekcja, nie oceniaj innych
po pozorach. WooMax był pierwszą osobą, której Ina wszystko opowiedziała, i co
zaskakujące, on jej uwierzył. Co w życiu jest prawdziwe? Wszystko, a może nic.
Ta
historia pokazuje, że trzeba żyć tak, jakby się nie miało o niczym pojęcia.
Dogadać się z kimś, z kim miało się konflikt. Jeśli ludzie potrafią się
porozumieć, mogą razem tworzyć wartościowe rzeczy. Wszystko może się toczyć
sprawnie, gdy jeden człowiek utoruje drogę drugiemu albo przestanie mu
przeszkadzać. Wtedy wiele rzeczy nagle okazuje się proste. WooMax pozytywnie
zaskoczył Inę, nie ukrywam, że mnie także. Agata Kołakowska
pokazuje, że bardzo cenimy swoją prywatność i lubimy być sami, ale tak jak
stwierdza Ina, czasem dobrze jest pobyć wśród ludzi. Aby tak było, potrzebna
jest pewna zażyłość, która nie powstaje z dnia na dzień. Formują ją czas i
wspólne przeżycia.
Ta
powieść to cenna lekcja o tym, że dom jest tam, gdzie bije nasze serce. Że
prawdziwe milczenie przychodzi tylko wtedy, gdy obok mamy ludzi, przy których
czujemy się sobą. Całe bogactwo nosimy w sobie, tylko często o tym zapominamy,
pozwalając, by internet nam je odbierał. Wierzymy w to, co widzimy na ekranach,
w to, co ktoś nam pokazuje, choć rzeczywistość bywa zupełnie inna, niż ta
wykreowana w mediach. Nawet jeśli ktoś stworzy coś pięknego, zachwyci innych,
ten zachwyt trwa krótko, bo ludzie dziś potrafią zatrzymać uwagę tylko na
chwilę. Potem pojawia się coś nowego, świeższego, bardziej błyszczącego. A
przecież nie o to chodzi. Nie można żyć cudzym głosem. Trzeba odnaleźć własny i
odważyć się nim mówić.
[…]
sztuka to suma pracy, talentu i emocji i opowieści. To zdanie zaczerpnięte z powieści trafnie
oddaje istotę każdego rodzaju twórczości, również tworzenia książek. Dobra
powieść to prawdziwa sztuka, która nie tylko bawi, ale wzbudza emocje i skłania
do refleksji. Pozostawia po sobie ślad, sprawiając, że po zamknięciu ostatniej
strony chce się wrócić do tej historii i jej bohaterów. Dokładnie taka jest
najnowsza powieść Agaty Kołakowskiej 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗l𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦
𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢.
𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒ś𝑚𝑦
𝑑𝑜𝑚𝑒𝑚 𝑑𝑙𝑎 𝑡𝑦𝑐ℎ,
𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑚𝑦.
𝐼 𝑜𝑛𝑖 𝑠ą 𝑛𝑖𝑚 𝑑𝑙𝑎
𝑛𝑎𝑠. 𝐷𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒,
𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑚𝑦
𝑏𝑦ć 𝑛𝑖𝑚 𝑡𝑎𝑘ż𝑒
𝑑𝑙𝑎 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒.
𝑇𝑎𝑘 𝑗𝑎𝑘 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑚
𝑑𝑜𝑚𝑒𝑚 𝑗𝑒𝑠𝑡
𝑛𝑎𝑡𝑢𝑟𝑎, 𝑜 𝑐𝑧𝑦𝑚
𝑧𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒𝑙𝑖ś𝑚𝑦.
𝐷𝑙𝑎𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒
𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎𝑗𝑚𝑦,
𝑐𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑑𝑙𝑎
𝑛𝑎𝑠 𝑤𝑎ż𝑛𝑒. _________________________________
Dziś
już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.
ʜᴀʟɪɴᴀ
__________________________________
Współpraca barterowa / Wydawnictwo Oblicza
Agata Kołakowska
__________________________________
Autor: Agata Kołakowska
Wydawnictwo: Oblicza
Ilość stron: 430
Gatunek: obyczajowa / romans
Data premiery: 17 września 2025
Moja ocena: 10
/10

Jestem bardzo ciekawa nowej historii Kołakowskiej. Do tej pory wszystkie mi się podobały.
OdpowiedzUsuńAniu, mnie też i ta także jest niezwykła. Trzeba oddać autorce, że nie brakuje jej ciekawych pomysłów na kolejne książki.
Usuń