KOLEJNY KROK
𝘗𝘪ą𝘵𝘦𝘬 𝟣𝟦-𝟣𝟣-𝟤𝟢𝟤𝟧
*ℝ𝔼ℂ𝔼ℕℤ𝕁𝔸 *
________________
Dzień
dobry, witam Was ponownie bardzo serdecznie.
Karolina
Wilczyńska należy do tych autorek, których prozę rozpoznaje się już po kilku
zdaniach. Czytałam wcześniej kilka powieści autorki i zawsze zachwyca mnie to,
jak naturalnie potrafi opowiadać o emocjach bliskich każdemu z nas. W 𝑆𝑚𝑎𝑘𝑢
𝑑𝑜𝑗𝑟𝑧𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑗𝑎𝑏ł𝑒𝑘
bohaterowie książki żyją w świecie tak
zwyczajnym, że bez trudu można odnaleźć w nim cząstkę własnych doświadczeń. Nie
są idealni, nie uciekają od trudnych pytań, a jednak im dłużej im towarzyszyłam,
tym bardziej miałam wrażenie, że siedzą obok i dzielą się swoją prawdą. W tej
powieści Lidia i Witold stają przed pytaniami, które potrafią dojrzewać w
człowieku przez lata. Czy żyję tak, jak naprawdę chcę. Czy wolno mi sięgnąć po
szczęście, nawet jeśli wymaga to zmiany wszystkiego, co do tej pory uważałam za
pewne? Karolina Wilczyńska prowadziła mnie przez te ciche, a równocześnie
przełomowe chwile z wyjątkową czułością i wyczuciem. Właśnie w tych drobnych
emocjach i codziennych decyzjach kryje się siła tej opowieści, bo to one
najczęściej odmieniają życie. Tytuł książki 𝑆𝑚𝑎𝑘
𝑑𝑜𝑗𝑟𝑧𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑗𝑎𝑏ł𝑒𝑘
budzi właściwe skojarzenia, bo to opowieść o jesieni życia, o dylematach, które
pojawiają się wraz z jej nadejściem, o rodzącej się samotności i cichych
rozterkach dręczących bohaterów. To historia o tym, czy warto zostawić za sobą
przeszłość i spróbować zacząć jeszcze raz, nawet jeśli wydaje się, że na
głębokie zmiany jest już za późno. Ta piękna opowieść wzrusza, skłania do
refleksji i prowokuje do pytania co ja sama zrobiłabym na ich miejscu.
ᴢ ᴄʏᴋʟᴜ ʜᴀʟɪɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴌᴀ ɪ ʙᴀʀᴅᴢᴏ ᴘᴏʟᴇᴄᴀ:
𝗞𝗮𝗿𝗼𝗹𝗶𝗻𝗮
𝗪𝗶𝗹𝗰𝘇𝘆ń𝘀𝗸𝗮
– 𝗦𝗺𝗮𝗸 𝗱𝗼𝗷𝗿𝘇𝗮ł𝘆𝗰𝗵
𝗷𝗮𝗯ł𝗲𝗸 – 𝗽𝗿𝗲𝗺𝗶𝗲𝗿𝗮
𝟭𝟬 𝘄𝗿𝘇𝗲ś𝗻𝗶𝗮
𝟮𝟬𝟮𝟱 𝗿. – 𝗪𝘆𝗱𝗮𝘄𝗻𝗶𝗰𝘁𝘄𝗼
𝗟𝗶𝘁𝗲𝗿𝗮𝗰𝗸𝗶𝗲
ᴛʏᴛᴜᴌ
ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗞𝗼𝗹𝗲𝗷𝗻𝘆
𝗸𝗿𝗼𝗸
____________________________________
Lidia
zmaga się z bolesnym syndromem pustego gniazda. Dorosła córka mieszka za
granicą, a ona i Maciej dawno minęli się gdzieś po drodze w biegu za karierą i
pieniędzmi. Maciej oddał całe serce swojej pracy. Jest świetnym chirurgiem i z
dumą powtarza, że ratuje ludziom życie. Lidia też kiedyś była z tego dumna.
Dziś jednak widzi, że jej mąż traktuje dom jak hotel i stołówkę, a ją samą jak
dodatek do całej tej codziennej rutyny.
Lidia
coraz częściej wraca myślami do tego, jak wyglądało jej życie wcześniej i
dopiero teraz widzi je z zupełnie innej perspektywy. Przypomina sobie czas, gdy
wszystko układało się prosto i zwyczajnie. Budowali dom, odkładali pieniądze,
jeździli na krótkie, ale pełne radości wyjazdy. Ona pracowała na uniwersytecie,
wykładała, pisała artykuły i z oddaniem zajmowała się dzieckiem. On każdego
dnia walczył o ludzkie życie. Na pierwszy rzut oka nie brakowało im niczego.
Bogumiła,
znana pianistka, jest już u kresu życia. Nie potrafi grać jak dawniej, bo ręce
zmienione chorobą nie pozwalają jej na to, co kiedyś było dla niej naturalne. Nie
ma nikogo bliskiego. Odwiedza ją jedynie siostrzeniec Witold, ale i on ma dla
niej niewiele czasu, ponieważ pochłania go praca i obowiązki rodzinne. Bogumiła
wciąż czeka i cieszy się tym, co przynosi dzień, bo w jej wieku nic nie jest
pewne. Tłumaczy wszystkich, choć w głębi serca czuje się samotna i opuszczona.
Kiedy ktoś ją zaprasza na spotkania, bardzo się cieszy, bo czuje, że wciąż może
być komuś potrzebna.
Witold
nieustannie martwi się o swoją ciotkę, ale nadmiar obowiązków go przytłacza i
rzadko może naprawdę zatroszczyć się o potrzeby starszej pani. Jest zmęczony i
często nie ma dla niej czasu. Bardzo kocha żonę i swoje dzieci, ale czasem po
ludzku ma wszystkiego dość. Po cichu marzy, by żyć tak jak ciotka w ciszy,
spokoju, prostocie rozmów przy stole. Jego rzeczywistość wyglądała jednak
zupełnie inaczej. Firma rozrastała się, co oznaczało więcej pracy, a w domu
czekało dwoje małych dzieci, wieczny rozgardiasz, krzyki, nieustające pytania,
kłótnie o zabawki, ciągła potrzeba opieki. Marta była zapracowana i często nie
miała czasu nawet na ugotowanie posiłku. Dom ciotki był dla niego prawdziwą
oazą. Wszystko tam było miękkie i ciepłe, pachniało herbatą i domowym ciastem.
I była cisza, która nie przytłaczała, lecz koiła.
Lidia
podejmuje ryzykowną decyzję o opuszczeniu męża i swojego dotychczasowego życia
i zamieszkuje u Beaty jako dama do towarzystwa. Kobiety szybko się
zaprzyjaźniają. Beata uważnie obserwuje Lidię, jak zmaga się ze swoimi
problemami. Doradza jej, wysłuchuje zwierzeń i nie ocenia, zostawiając pole do
własnych decyzji. Mówi Lidii, że każdy ma to, na co pozwala, i ponosi
konsekwencje swoich wyborów. Tutaj Lidia spotyka Witolda. Po początkowej
niechęci szybko się zaprzyjaźniają, odkrywając, że mają wiele wspólnych tematów
i że swobodnie im się ze sobą rozmawia, bez przymusu.
𝑆𝑚𝑎𝑘
𝑑𝑜𝑗𝑟𝑧𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑗𝑎𝑏ł𝑒𝑘
to opowieść o tym, jak brak rozmowy i prawdziwego zainteresowania drugą osobą
prowadzi do oddalenia się od siebie. Lidia przez lata tłumiła w sobie żal,
rozczarowanie i tęsknotę. Teraz próbuje coś zmienić, ale rutyna, w którą wpadł
ich związek, nie ułatwia tego zadania. Każdy mierzy się ze skutkami swoich
wyborów. Czasem emocje nas zaskakują, szczególnie gdy dotyczą bliskich osób.
Nie wszystko da się przewidzieć ani kontrolować, czasem trzeba odpuścić i
zaufać. A mimo trudności wciąż można znaleźć chwilę na filiżankę herbaty czy
kawałek szarlotki.
Porównanie
życia do jabłek nasuwa się samo, gdy Lidia i Witold wspólnie zbierają owoce w
sadzie Beaty i delektują się ich smakiem oraz zapachem. Młode jabłka mają
gładką, niemal idealną skórkę, ale często w środku są twarde i cierpkie,
niedojrzałe. Dojrzałe jabłko może mieć nierówną skórkę, przebarwienia, drobne
skazy, a mimo to jest soczyste i słodkie. Jego wartość nie tkwi w wyglądzie, lecz
w tym, co kryje w środku. Podobnie jest z człowiekiem. Prawdziwa siła i piękno
leżą w dojrzałości, w tym, co niewidoczne na pierwszy rzut oka.
Wydaje
się, że wśród czerwieniejących liści i pachnących jabłek może wydarzyć się coś
jeszcze dobrego. Lidia w domu Bogumiły czuła się jego częścią, jak nuta w
dobrze znanym utworze. Witold z kolei odkrywał w Lidii bratnią duszę, spokój i
zrozumienie, czyli to, czego nie miał w swoim domu. Bogumiła, w swojej życiowej
mądrości, dostrzegała, że los czasem zbliża ludzi, prowadzi równoległe ścieżki,
a później robi zakręt i stawia ich naprzeciwko siebie. Wtedy wszystko zależy
już od nich samych. Ona nie zamierzała interweniować, bo każdy pragnie być
dostrzeżony i wysłuchany, a oni sami muszą podjąć decyzję o swojej przyszłości.
W
tym momencie powieść wyglądała jak typowy romans. Z własnym małżonkiem nie
potrafili się porozumieć ani normalnie porozmawiać, a z obcą osobą nagle było
to możliwe. W domu panowało milczenie albo trzaśnięcie drzwiami, tutaj
pojawiały się uśmiechy, spojrzenia, spacery, rozmowy i zrozumienie. A przecież
jeszcze niedawno cieszyli się życiem. Ona ze swoim mężem, a on ze swoją żoną i
dziećmi. Nawet nie zauważyli, kiedy w domu zamiast szczerej rozmowy zagościły
zaciśnięte z żalu usta i kąśliwe uwagi od progu. Kiedyś przecież się kochali.
Co zrobili z tą miłością? Zapomnieli o niej dbać i zwiędła?
Piękno,
cisza, wspaniałe rozmowy. Witold, który dotąd nie miał czasu dla ciotki ani
cierpliwości dla swojej rodziny, nagle znalazł to wszystko dla obcej kobiety,
którą się zafascynował. Egoistycznie myślał tylko o sobie. Nagle zachwycało go
piękno przyrody, spacery, praca już go nie nagliła. Czy to zachowanie Witolda
nie pokazuje, że często szukamy wymówek, gdy nie chce nam się walczyć o własny
związek? Wolimy milczeć, cierpieć i robić z siebie ofiarę. A przecież życie nie
jest czarno-białe. Jest pełne odcieni, a słowa często ledwie oddają to, co
naprawdę czujemy. Kiedyś Lidia i Maciej razem robili wszystko i było
bezpiecznie, stabilnie i pewnie. Potem przyszła cisza, brak szczerych rozmów o
tym, co boli i uwiera. Ta cisza między nimi nie dała spokoju, lecz zaczęła
burzyć wszystko. Ciężkie milczenie pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy kiedyś
szukali się wzrokiem, a teraz unikali spojrzeń, zniszczyła ich więź.
Witold
kochał żonę i swoje dzieci, a jednak gdzieś po drodze się pogubił i zaczął
gonić za chwilą, która wydawała mu się atrakcyjna tylko dlatego, że była nowa.
A przecież gdyby postanowił zmienić swoje życie, czy nie zabrakłoby mu drobnych
rytuałów codzienności, które przez lata budował z Martą, nawet jeśli czasem
wydawały mu się nużące. Żadna miłość po latach nie jest taka sama jak na
początku, ale to właśnie przez te lata tworzy się coś ważnego i trwałego.
Dzieli się dom, wspólne święta, sprzeczki i pojednania, które stają się częścią
życia i wspólnej historii.
𝑆𝑚𝑎𝑘
𝑑𝑜𝑗𝑟𝑧𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑗𝑎𝑏ł𝑒𝑘
to historia o ludziach, którzy mają wszystko. Wszystko prócz porozumienia dusz
i czułości. Lidia i Maciej zagubili gdzieś wspólną więź, bo on był wiecznie
zapracowany i nawet nie zauważył, że w jego grafiku nie ma ani chwili dla żony.
Zawiódł ją wtedy, gdy tak bardzo zależało jej na wspólnym wyjściu na koncert,
bo praca znów okazała się ważniejsza, a on nawet nie zadzwonił, żeby
powiedzieć, że nie przyjdzie. Lidia cierpliwie czekała i tłumaczyła męża, lecz
prawda była prosta, pragnęła jego zainteresowania i odrobiny czułości, choćby
jednego wspólnie spędzonego wieczoru raz na jakiś czas. Bolała ją jego
obojętność i zdziwienie, gdy miała pretensje. Tamten wieczór, gdy znów ją
zawiódł, był kroplą, która przelała czarę goryczy.
Marta
i Witold również niepostrzeżenie oddalają się od siebie. Nadmiar obowiązków,
zmęczenie i brak rozmów sprawiają, że ich relacja powoli się psuje. Nie
potrafią już ze sobą normalnie rozmawiać. Cisza między nimi staje się trudna,
ciężka, nasycona emocjami i pretensjami. Jest niedobra. Marta jest zmęczona,
Witold także. On szuka wytchnienia w domu ciotki, na co Marta przystaje z
rezygnacją, choć wcale jej się to nie podoba. W obu związkach wyraźny brak
porozumienia sprawia, że małżeństwa przechodzą poważny kryzys.
Trzeba
naprawdę słuchać innych i siebie. Nie ma nic w życiu za darmo, bez wysiłku. Na
wszystko trzeba ciężko zapracować, także na miłość, zanim znajdziemy się na
rozstaju dróg i będzie za późno na ratunek, bo pogubimy się zbyt mocno. Trzeba
walczyć o to, co ważne, nie poddawać się walkowerem. Szczęście to nie tylko
stan konta, ale do takich konkluzji dochodzi się po latach. Gdy się jest młodym
największe znaczenie ma kariera, pieniądze i awanse. Często jest tak, jak mawiała
Bogumiła, że każdy ma to na co pozwala. Lidia pozwoliła, by traktowano ją jak
sprzęt, a nie człowieka z potrzebami, Witold zaś zagubił siebie w codzienności
i nawet nie zauważył, kiedy przestał być obecny w swoim własnym życiu.
𝑆𝑚𝑎𝑘 𝑑𝑜𝑗𝑟𝑧𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑗𝑎𝑏ł𝑒𝑘 to w efekcie wspaniała historia, która porusza najdelikatniejsze struny ludzkich
emocji i przypomina, jak łatwo zagubić to, co najważniejsze, jeśli przestajemy
o siebie nawzajem dbać. Zakończenie jest piękne, chwytające za serce i muszę
przyznać, że Karolina Wilczyńska wspaniale wybrnęła, a finał choć był
zaskakujący, okazał się dla mnie w pełni satysfakcjonujący, a całość smakowita
niczym dojrzałe jabłko.
_________________________________
Dziś
już z Wami się żegnam, życząc dobrego popołudnia i spokojnego wieczoru.
ʜᴀʟɪɴᴀ
__________________________________
Współpraca barterowa / Wydawnictwo Literackie
Karolina Wilczyńska
__________________________________
Autor: Karolina Wilczyńska
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 368
Gatunek: obyczajowa
Data premiery: 10 września 2025
Moja ocena: 09
/10

Komentarze
Prześlij komentarz