WYWIAD Z AGATĄ KOŁAKOWSKĄ
Ś𝘳𝘰𝘥𝘢 𝟢𝟧-𝟣𝟣-𝟤𝟢𝟤𝟦
Witam Was ponownie bardzo serdecznie i zapraszam na zapowiadany
wywiad ze znakomitą autorką.
Po raz pierwszy na moim blogu pojawia się wywiad z jedną z
moich ulubionych autorek. Zapraszam do przeczytania rozmowy z Agatą Kołakowską,
która zdradziła kilka ciekawostek o swojej najnowszej powieści „𝗠ó𝗷 𝗻𝗮𝗷𝗹𝗲𝗽𝘀𝘇𝘆 𝗝𝗶𝗻-𝘀𝘂”
Ta niezwykła książka miała swoją premierę niespełna dwa miesiące temu, 17
września, i ukazała się pod skrzydłami Wydawnictwa Oblicza.
W rozmowie pełnej ciepła, refleksji i inspiracji Agata
Kołakowska opowiada o tym, skąd wziął się pomysł na tę intrygującą historię i
jak powstawała opowieść, która porusza i skłania do przemyśleń. Zapraszam do
wyjątkowej rozmowy z Agatą Kołakowską, wypełnionej pasją i emocjami.
ʜᴀʟɪɴᴀ ᴡɪęᴄᴇᴋ: 𝗦𝗸ą𝗱
𝘄𝘇𝗶ął 𝘀𝗶ę 𝗽𝗼𝗺𝘆𝘀ł
𝗻𝗮 𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲ść „𝗠ó𝗷
𝗻𝗮𝗷𝗹𝗲𝗽𝘀𝘇𝘆
𝗝𝗶𝗻-𝘀𝘂”? 𝗖𝘇𝘆 𝗶𝘀𝘁𝗻𝗶𝗮ł𝗮
𝗸𝗼𝗻𝗸𝗿𝗲𝘁𝗻𝗮
𝗶𝗻𝘀𝗽𝗶𝗿𝗮𝗰𝗷𝗮,
𝗸𝘁ó𝗿𝗮 𝘀𝘁𝗮ł𝗮 𝘀𝗶ę
𝗽𝗼𝗰𝘇ą𝘁𝗸𝗶𝗲𝗺
𝘁𝗲𝗷 𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼𝗿𝗶𝗶?
ᴀɢᴀᴛᴀ ᴋᴏᴌᴀᴋᴏᴡꜱᴋᴀ:
Pomysł na tę powieść jest wynikiem
mojego niemal pięcioletniego zainteresowania kulturą Korei Południowej. To po
prostu było moje hobby, które z przyjemnością rozwijałam w wolnym czasie. A
kiedy wiedziałam, co chciałabym opowiedzieć moim czytelnikom tym razem, jakie
tematy podsunąć do refleksji, spontanicznie powstała myśl, aby wpleść moje
twórcze rozważania w koreański anturaż. Wydało mi się to interesujące, świeże,
a także rozwijające twórczo.
𝗧𝘆𝘁𝘂ł 𝗷𝗲𝘀𝘁
𝗯𝗮𝗿𝗱𝘇𝗼 𝗶𝗻𝘁𝗿𝘆𝗴𝘂𝗷ą𝗰𝘆.
𝗞𝗶𝗺 𝗱𝗹𝗮 𝗣𝗮𝗻𝗶
𝗷𝗲𝘀𝘁 𝗝𝗶𝗻-𝘀𝘂
– 𝘀𝘆𝗺𝗯𝗼𝗹𝗲𝗺, 𝘄𝘆𝗼𝗯𝗿𝗮ż𝗲𝗻𝗶𝗲𝗺,
𝗮 𝗺𝗼ż𝗲 𝗸𝗶𝗺ś 𝗯𝗮𝗿𝗱𝘇𝗶𝗲𝗷
𝗿𝗲𝗮𝗹𝗻𝘆𝗺 𝘄 𝘀𝗲𝗻𝘀𝗶𝗲
𝗲𝗺𝗼𝗰𝗷𝗼𝗻𝗮𝗹𝗻𝘆𝗺?
Dla mnie Jin-su to tylko postać. Ale dla Iny staje się iskrą,
dzięki której nabiera odwagi, aby spotkać się ze sobą. Zrozumieć, co jest dla
niej ważne i dlaczego. Czasami potrzebujemy w życiu takiego „popchnięcia”, aby
zacząć przyglądać się rzeczom zastanym, które od dawna przestały być wygodne.
To przyjrzenie się jest niezbędne do późniejszej zmiany.
𝗪 𝗣𝗮𝗻𝗶 𝗸𝘀𝗶ąż𝗸𝗮𝗰𝗵
𝗰𝘇ę𝘀𝘁𝗼 𝗽𝗼𝗷𝗮𝘄𝗶𝗮𝗷ą
𝘀𝗶ę 𝗴łę𝗯𝘀𝘇𝗲 𝗿𝗲𝗳𝗹𝗲𝗸𝘀𝗷𝗲
𝗼 𝗰𝘇ł𝗼𝘄𝗶𝗲𝗸𝘂
𝗶 𝗷𝗲𝗴𝗼 𝗲𝗺𝗼𝗰𝗷𝗮𝗰𝗵.
𝗝𝗮𝗸𝗶𝗲 𝗽𝗿𝘇𝗲𝘀ł𝗮𝗻𝗶𝗲
𝗰𝗵𝗰𝗶𝗮ł𝗮 𝗣𝗮𝗻𝗶
𝗽𝗿𝘇𝗲𝗸𝗮𝘇𝗮ć 𝗰𝘇𝘆𝘁𝗲𝗹𝗻𝗶𝗸𝗼𝗺
𝘄 𝘁𝗲𝗷 𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲ś𝗰𝗶?
Myślę, że nie ma sensu, abym wykładała tutaj moje przesłanie,
bo czytelnik sięgając po książkę odnajdzie w tej historii to, które w danym
momencie będzie mu do czegoś potrzebne. Generalnie to bardzo refleksyjna
historia o życiu, w którym skręcamy w różne drogi i nie każda z nich jest dla
nas właściwa. Nie każda nam służy. Ale nie dowiedzielibyśmy się o tym, gdybyśmy
tam nie zbłądzili. Zawsze staram się czytelnika nakłaniać do zajrzenia w głąb
siebie. Myślę, że nasz świat i relacje międzyludzkie byłyby o wiele łatwiejsze
i piękniejsze, gdyby uczono nas od małego rozumienia własnych emocji. Uważam,
że człowiek, który naprawdę zna siebie, traktuje się z życzliwością, jest też
gotów rozumieć też innych.
𝗕𝗼𝗵𝗮𝘁𝗲𝗿𝗼𝘄𝗶𝗲
𝘀ą 𝗻𝗶𝗲𝘇𝘄𝘆𝗸𝗹𝗲
𝘄𝗶𝗮𝗿𝘆𝗴𝗼𝗱𝗻𝗶.
𝗖𝘇𝘆 𝗶𝗰𝗵 𝗽𝗼𝗿𝘁𝗿𝗲𝘁𝘆
𝗽𝗼𝘄𝘀𝘁𝗮ł𝘆 𝘇 𝗼𝗯𝘀𝗲𝗿𝘄𝗮𝗰𝗷𝗶
𝗽𝗿𝗮𝘄𝗱𝘇𝗶𝘄𝘆𝗰𝗵
𝗹𝘂𝗱𝘇𝗶, 𝗰𝘇𝘆 𝘄
𝗰𝗮ł𝗼ś𝗰𝗶 𝘀ą 𝘄𝘆𝘁𝘄𝗼𝗿𝗲𝗺
𝘄𝘆𝗼𝗯𝗿𝗮ź𝗻𝗶?
Wszystkie postacie są wytworem mojej wyobraźni. Choć oczywiście
posiadam rozwinięty zmysł obserwacji i lubię wyciągać różne wnioski ze swoich
spostrzeżeń. Choć na przykład postacie z serialu, który pojawia się w tej
powieści, ich cechy charakterystyczne są inspirowane typowymi kalkami z
koreańskich seriali. To celowa zabawa formułą i puszczenie oka do tych, którzy
znają temat nieco bliżej.
𝗪 „𝗠𝗼𝗶𝗺 𝗻𝗮𝗷𝗹𝗲𝗽𝘀𝘇𝘆𝗺
𝗝𝗶𝗻-𝗦𝘂” 𝗿𝗲𝗮𝗹𝗶𝘇𝗺
𝗽𝗿𝘇𝗲𝗽𝗹𝗮𝘁𝗮
𝘀𝗶ę 𝘇 𝗲𝗹𝗲𝗺𝗲𝗻𝘁𝗮𝗺𝗶
𝗱𝘂𝗰𝗵𝗼𝘄𝗼ś𝗰𝗶
𝗶 𝘀𝘆𝗺𝗯𝗼𝗹𝗶𝗸𝗶.
𝗖𝘇𝘆 𝘁𝗲𝗻 𝘇𝗮𝗯𝗶𝗲g 𝗯𝘆ł 𝘇𝗮𝗽𝗹𝗮𝗻𝗼𝘄𝗮𝗻𝘆
𝗼𝗱 𝗽𝗼𝗰𝘇ą𝘁𝗸𝘂?
Tak. Od początku wiedziałam, gdzie kryje się wielka
niespodzianka dla czytelnika. Myślę, że bez tego motywu ta książka nie byłaby
tak interesująca, tak zaskakująca, ani tak zabawna. Ani tak… niejednoznaczna….
𝗝𝗮𝗸 𝘄𝘆𝗴𝗹ą𝗱𝗮ł
𝗽𝗿𝗼𝗰𝗲𝘀 𝘁𝘄𝗼𝗿𝘇𝗲𝗻𝗶𝗮
𝘁𝗲𝗷 𝗸𝘀𝗶ąż𝗸𝗶? 𝗖𝘇𝘆
𝗽𝗼𝘄𝘀𝘁𝗮ł𝗮 𝘄𝗲𝗱ł𝘂𝗴
𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲𝗴ół𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
𝗽𝗹𝗮𝗻𝘂, 𝗰𝘇𝘆 𝘁𝗲ż
𝗽𝗼𝘇𝘄𝗼𝗹𝗶ł𝗮 𝗣𝗮𝗻𝗶,
𝗯𝘆 𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼r𝗶𝗮
𝗿𝗼𝘇𝘄𝗶𝗷𝗮ł𝗮 𝘀𝗶ę
𝘀𝗽𝗼𝗻𝘁𝗮𝗻𝗶𝗰𝘇𝗻𝗶𝗲?
Ogólny zarys znałam, ale droga do poszczególnych punktów była
dla mnie przygodą. Tak jak i przy każdej poprzedniej książce. Nie chcę mieć
zaplanowanego wszystkiego od początku. Ja także chcę się bawić przy tym
procesie, który jest długotrwały i dość mozolny.
𝗖𝗼 𝗯𝘆ł𝗼 𝗱𝗹𝗮
𝗣𝗮𝗻𝗶 𝗻𝗮𝗷𝘄𝗶ę𝗸𝘀𝘇𝘆𝗺
𝘄𝘆𝘇𝘄𝗮𝗻𝗶𝗲𝗺
𝗽𝗼𝗱𝗰𝘇𝗮𝘀 𝗽𝗿𝗮𝗰𝘆
𝗻𝗮𝗱 𝘁ą 𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲ś𝗰𝗶ą?
Z pewnością właściwe oddanie koreańskich realiów. Było to
łatwiejsze dzięki zainteresowaniu tematem i moim dwom podróżom do Korei. Mimo
to, wciąż towarzyszyła mi obawa, czy czytelnicy, którzy mają podobne
zainteresowania, odczują tę koreańskość. Czy dobrze przedstawię ten świat. Odetchnęłam
z ulgą, gdy okazało się, że wyszło mi to naprawdę dobrze. Zależało mi także na
tym, aby osoby, dla których ten świat jest zupełnie obcy, mogły go poznać. Więc
podczas pracy myślałam jednocześnie o dwóch typach czytelników, aby zadbać o
każdą ze stron. Jestem dumna, że stanęłam na wysokości zadania.
𝗔 𝗰𝗼 𝘀𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶ł𝗼
𝗣𝗮𝗻𝗶 𝗻𝗮𝗷𝘄𝗶ę𝗰𝗲𝗷
𝘀𝗮𝘁𝘆𝘀𝗳𝗮𝗸𝗰𝗷𝗶
𝗹𝘂𝗯 𝗿𝗮𝗱𝗼ś𝗰𝗶
𝗽𝗿𝘇𝘆 𝗷𝗲𝗷 𝗽𝗶𝘀𝗮𝗻𝗶𝘂?
Mnóstwo zabawy dostarczyły mi zwroty akcji, które wiedziałam,
że będą zupełnym zaskoczeniem dla czytelnika, ale były też nim dla mnie. Kiedy
je wymyśliłam, muszę przyznać, pomyślałam, że są genialne. Przyjemna
była także zabawa konwencją koreańskich seriali, które rządzą się swoimi
prawami.
𝗞𝘀𝗶ąż𝗸𝗮 𝘀𝗸ł𝗮𝗻𝗶𝗮
𝗱𝗼 𝗿𝗲𝗳𝗹𝗲𝗸𝘀𝗷𝗶
𝗻𝗮𝗱 𝗹𝗼𝘀𝗲𝗺, 𝗽𝗿𝘇𝘆𝗽𝗮𝗱𝗸𝗶𝗲𝗺
𝗶 𝗹𝘂𝗱𝘇𝗸𝗶𝗺𝗶
𝘄𝘆𝗯𝗼𝗿𝗮𝗺𝗶. 𝗖𝘇𝘆
𝘁𝗲 𝘁𝗲𝗺𝗮𝘁𝘆 𝘀ą
𝗣𝗮𝗻𝗶 𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲𝗴ó𝗹𝗻𝗶𝗲
𝗯𝗹𝗶𝘀𝗸𝗶𝗲 𝗿ó𝘄𝗻𝗶𝗲ż
𝗽𝗿𝘆𝘄𝗮𝘁𝗻𝗶𝗲?
Jestem bardzo refleksyjną osobą, a do tego bardzo emocjonalną.
Co za tym idzie takie też są moje powieści.
𝗝𝗮𝗸 𝗰𝘇𝘆𝘁𝗲𝗹𝗻𝗶𝗰𝘆
𝗿𝗲𝗮𝗴𝘂𝗷ą 𝗻𝗮 𝘁ę
𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼𝗿𝗶ę? 𝗖𝘇𝘆
𝗽𝗼𝗷𝗮𝘄𝗶ł𝘆 𝘀𝗶ę
𝗼𝗽𝗶𝗻𝗶𝗲 𝗹𝘂𝗯
𝘄𝗶𝗮𝗱𝗼𝗺𝗼ś𝗰𝗶,
𝗸𝘁ó𝗿𝗲 𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲𝗴ó𝗹𝗻𝗶𝗲
𝘇𝗮𝗽𝗮𝗱ł𝘆 𝗣𝗮𝗻𝗶
𝘄 𝗽𝗮𝗺𝗶ęć?
Reakcje są entuzjastyczne, co mnie bardzo cieszy. Czytelniczki
i czytelnicy często podkreślają, że takiej książki jeszcze nie czytali. Zgadzam
się z tym. Kiedy tylko ją wymyśliłam, wiedziałam, że czegoś takiego na rynku
nie ma. A ja lubię tworzyć rzeczy twórcze, kreatywne, które przy tym wnoszą coś
do serc czytelników. Jest to droga pod prąd na współczesnym rynku wydawniczym,
ale nie znalazłabym radości w twórczej powtarzalności.
𝗖𝘇𝘆 „𝗠ó𝗷 𝗻a𝗷𝗹𝗲𝗽𝘀𝘇𝘆
𝗝𝗶𝗻-𝗦𝘂” 𝘇𝗮𝗷𝗺𝘂𝗷𝗲
𝘄 𝗣𝗮𝗻𝗶 𝗱𝗼𝗿𝗼𝗯𝗸𝘂
𝘀𝘇𝗰𝘇𝗲𝗴ó𝗹𝗻𝗲
𝗺𝗶𝗲𝗷𝘀𝗰𝗲?
Każda książka zajmuje szczególne miejsce. Każda z innego
powodu. Moje powieści to też zapis momentów z mojego życia, kiedy je tworzyłam,
konkretnych emocji, jakiegoś czasu. Tematów, które były dla mnie ważne. Tak
jest i z najnowszą powieścią.
𝗖𝘇𝘆 𝗽𝗹𝗮𝗻𝘂𝗷𝗲
𝗣𝗮𝗻𝗶 𝗸𝗼𝗻𝘁𝘆𝗻𝘂𝗮𝗰𝗷ę
𝘁𝗲𝗷 𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼𝗿𝗶𝗶
𝗮𝗹𝗯𝗼 𝗸𝘀𝗶ąż𝗸ę 𝘂𝘁𝗿𝘇𝘆𝗺𝗮𝗻ą
𝘄 𝗽𝗼𝗱𝗼𝗯𝗻𝘆𝗺
𝗸𝗹𝗶𝗺𝗮𝗰𝗶e?
Nie. Nie piszę drugich części swoich powieści. Są dla mnie
zamkniętą całością. Takie, jakie miały być. Mam poczucie, że dopowiedzenie
czegoś do tych opowieści, zamazywałoby ich obecne „brzmienie”, którego wymowa
jest dla mnie ważna. A jeśli chodzi o podobny klimat, tego nie wiem. Lubię w
kreatywności także to, że bywa zaskakująca również dla samego twórcy.
𝘋𝘻𝘪ę𝘬𝘶𝘫ę
𝘱𝘪ę𝘬𝘯𝘪𝘦
𝘻𝘢
𝘳𝘰𝘻𝘮𝘰𝘸ę.
𝘏𝘢𝘭𝘪𝘯𝘢 𝘞𝘪ę𝘤𝘦𝘬
Ps. Dodałam też zdjęcie, które otrzymałam od autorki, na którym
pozowała w tradycyjnym koreańskim hanboku.


Komentarze
Prześlij komentarz